Chińskie władze łagodzą surowe środki walki z koronawirusem, ale prawdopodobnie nie będzie formalnego odejścia od polityki "zero covid", ponieważ Pekin nie chce się przyznać do błędu - ocenia w rozmowie z Polską Agencją Prasową doktor Michał Bogusz z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Pekin, Kanton i inne metropolie Chin zaczęły w ostatnich tygodniach luzować drakońskie restrykcje covidowe. Wiele obszarów zwolniono z lockdownów, a władze miast rezygnują z uciążliwych i kosztownych masowych testów przesiewowych oraz wymogu okazywania ujemnego wyniku badania przy wejściu do wielu miejsc publicznych.
Zmiany nie są jednak jednolite w całym kraju, a nagłe łagodzenie obostrzeń zaskoczyło wielu mieszkańców. W społeczeństwie radość ze zniesienia uciążliwych lockdownów miesza się z obawami przed zakażeniem i niepewnością, jak poszczególne regiony będą wprowadzały w życie nowe wytyczne, i czy restrykcje nie zostaną przywrócone.
- W rzeczywistości władze centralne same nie wiedzą, co robić. Wydaje się, że omikron już się rozlał po Chinach, ale przywódcy kraju Xi Jinpingowi będzie trudno przyznać się do błędu - ocenia doktor Michał Bogusz, analityk do spraw chińskich Ośrodka Studiów Wschodnich.
Odwrót od polityki "zero covid"?
Chiny jako jeden z ostatnich krajów świata dążyły do całkowitej eliminacji koronawirusa. Stosowały przy tym drastyczne środki, takie jak lockdowny, masowe testy, przymusową izolację zakażonych i osób z ich otoczenia. To uderzało w gospodarkę, zakłócając pracę biur, fabryk i portów. Prowadziło też w ostatnich tygodniach do demonstracji w wielu miastach.
Zdaniem części obserwatorów łagodzenie restrykcji oznacza de facto odwrót od polityki "zero covid" i przyznanie, że wariantu omikron nie da się zatrzymać. Chińskie władze podkreślają natomiast, że jest on bardziej zaraźliwy, ale mniej zjadliwy niż pierwotna odmiana patogenu.
- W najbliższym czasie będzie panował chaos informacyjny. Będziemy mieli do czynienia ze sprzecznymi komunikatami oficjalnymi i nieformalnymi sygnałami wysyłanymi przez władze. Formalnie nie będzie odejścia od 'zero covid', ale narracja Pekinu będzie szła według linii, że zmiany są przemyślane, wcześniej zaplanowane i mają podstawy naukowe. Będzie nacisk kładziony na fakt, że wirus się zmienia i ewoluuje - ocenia ekspert. Jego zdaniem kadry w dużych ośrodkach będą raczej luzowały obostrzenia, ale na prowincji może być różnie, w zależności od powiązań lokalnej społeczności z okolicznymi miastami.
- W pierwszej kolejności ograniczane będą wymogi częstego testowania, co już się dzieje w wielu chińskich miastach. Pozwoli to zmniejszyć bilanse wykrywanych przypadków, ale też oznacza, że koronawirus będzie mógł szybciej i łatwiej szerzyć się po kraju, choć w początkowym okresie nie będzie to widoczne w statystykach - uważa dr Bogusz.
Scott Kennedy z amerykańskiego think tanku Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) ocenił w rozmowie z PAP, że Pekin tak długo obstawał przy polityce "zero covid", ponieważ przez pierwsze dwa lata pandemii przynosiła ona skutki, a później nie chciał podejmować ryzyka przed ważnym XX zjazdem Komunistycznej Partii Chin, który odbył się w październiku. - Teraz jest jasne, że podejmują szeroki zakres kroków, które razem składają się na rezygnację z tej polityki" - ocenia Kennedy.
Doktor Bogusz: im więcej inwestujesz, tym trudniej przyznać się do porażki
Komentatorzy zwracali również uwagę, że polityka "zero covid" była silnie związana osobiście z przywódcą kraju Xi Jinpingiem i dlatego władzom trudno jest zbyt gwałtownie od niej odchodzić, przynajmniej oficjalnie.
Według dr Bogusza Chiny utrzymywały "zero covid" tak długo z powodu presji politycznej, ale też bezwładności biurokratycznej. - Im więcej w coś inwestujesz, tym trudniej przyznać się do porażki i odpisać na straty włożony kapitał polityczny. Im dłużej to trwa, tym straty na końcu większe - ocenia analityk.
Jego zdaniem nawet po złagodzeniu polityki "zero covid" wiele środków walki z pandemią zostanie utrzymanych, zwłaszcza w okresie zwiększonych zachorowań, do późnej wiosny przyszłego roku. - Jednak dużo będzie rozstrzygnięte na poziomie lokalnym. Pekin będzie wolał często umyć ręce, albo odgrywać rolę arbitra. Politycznie to wygodne i bezpieczne - uważa ekspert z OSW.
Jako pierwszy restrykcje zaczął rozluźniać 19-milionowy Kanton na południu Chin, jedno z epicentrów trwającej obecnie największej fali infekcji w kraju od początku pandemii. Władze miejskiej ochrony zdrowia poinformowały w ubiegłym tygodniu, że w czasie obecnej fali w mieście wykryto ponad 162 tysięcy infekcji, z czego 90 procent określono jako bezobjawowe, tylko cztery jako poważne lub krytyczne, i nie odnotowano ani jednego zgonu.
Źródło: PAP