Status zielony, żółty i czerwony. Koronawirus pokazał skalę kontroli nad obywatelami w Chinach

Chińskie media chwalą użycie technologii w walce z koronawirusem – od "kodów zdrowia" na smartfonach po drony pilnujące noszenia maseczek. Krytycy oceniają jednak, że epidemia ujawniła skalę nadzoru nad obywatelami i dała władzom pretekst, by go zacieśniać. Liczba ofiar śmiertelnych koronawirusa w Chinach kontynentalnych wzrosła do 3070 - poinformowała w sobotę chińska Narodowa Komisja Zdrowia. W ostatnich 24 godzinach bilans ten zwiększył się o 28 zgonów.

Aktualnie czytasz: Status zielony, żółty i czerwony. Koronawirus pokazał skalę kontroli nad obywatelami w Chinach

Podległa komunistycznym władzom prasa Chin kontynentalnych podawała wiele przykładów zastosowania nowoczesnej technologii. Wymieniano między innymi automaty do pomiaru temperatury ciała, roboty wyręczające lekarzy w niektórych obowiązkach, kaski wykrywające ludzi z gorączką i systemy sztucznej inteligencji pomagające w diagnostyce medycznej czy analizie danych epidemiologicznych.

Powstały również aplikacje na telefony komórkowe do sprawdzania, czy nie jechało się pociągiem lub nie leciało samolotem z kimś, u kogo potwierdzono zakażenie. Dostępne są również interaktywne plany miast, przedstawiające miejsca zamieszkania zdiagnozowanych pacjentów.

"Mogą śledzić nasze ruchy praktycznie w każdej chwili i w każdym miejscu"

Chińczycy od dawna zdają sobie sprawę, że są śledzeni przez najbardziej zaawansowany system elektronicznego nadzoru na świecie, ale epidemia koronawirusa sprawiła, że część z tej technologii wyszła z cienia. Dała też władzom usprawiedliwienie do jej stosowania – oceniła agencja Reutera.

Reuters opisał przypadek mężczyzny z miasta Hangzhou, który po powrocie z wyjazdu w interesach otrzymał telefon z policji. Na podstawie numeru rejestracyjnego jego samochodu ustalono, że był w Wenzhou – mieście, w którym odnotowano wówczas wzrost liczby zakażeń.

Mężczyźnie powiedziano, by przez dwa tygodnie nie opuszczał mieszkania. Ten jednak, znudzony, wyszedł z domu już po 12 dniach. Tym razem zadzwoniła do niego nie tylko policja, ale również jego szef. Okazało się, że wyśledziły go kamery monitoringu, wyposażone w technologię rozpoznawania twarzy. W ramach ostrzeżenia władze poinformowały o tym jego firmę.

"Byłem trochę zszokowany możliwościami i skutecznością sieci masowego nadzoru. Dzięki technologii sztucznej inteligencji i big data mogą śledzić nasze ruchy praktycznie w każdej chwili i w każdym miejscu" - powiedział Reuterowi mężczyzna, zastrzegając anonimowość.

"Epidemia jednym z przełomowych momentów w historii szerzenia się masowego nadzoru"

Hangzhou było również pierwszym miastem, w którym wprowadzono tzw. kod zdrowotny w Alipay, popularnej aplikacji do płatności mobilnych. System przydziela użytkownikom kod – zielony, żółty albo czerwony – który wskazuje, czy i jak długo powinni być odizolowani od społeczeństwa, czy mogą na przykład korzystać z metra i wchodzić do centrów handlowych.

Dziennik "New York Times" przeanalizował kod źródłowy aplikacji i doszedł do wniosku, że system robi więcej, niż tylko przydzielanie kodów. Wydaje się, że wysyła również policji informacje – podała gazeta, oceniając, że jest to wzór dla nowych rodzajów automatycznej kontroli nad społeczeństwem, które mogą pozostać w użyciu długo po zakończeniu epidemii.

Jak podkreśla "NYT", poruszanie się po Hangzhou stało się niemal niemożliwe bez pokazywania kodu zdrowotnego. Propagandowe transparenty przypominają o zasadach: "Kod zielony, chodzisz swobodnie. Czerwony lub żółty, zgłoś się natychmiast".

Pod koniec lutego chińska prasa informowała, że program rozciągnięto na ponad 200 miast w całym kraju, a w prowincji Zhejiang, której stolicą jest Hangzhou, w systemie zarejestrowało się już prawie 90 proc. mieszkańców.

Ekspertka ds. Chin z organizacji praw człowieka Human Rights Watch Maya Wang oceniła, że chińskie władze wprowadzały wcześniej przy okazji ważnych wydarzeń nowe narzędzia nadzoru, które pozostały w użyciu po zakończeniu tych imprez.

Podała przykłady igrzysk olimpijskich w Pekinie w 2008 roku i wystawy Expo w Szanghaju w roku 2010. "Okazuje się, że epidemia koronawirusa jest jednym z tych przełomowych momentów w historii szerzenia się masowego nadzoru w Chinach" - dodała, cytowana przez "NYT".

Wzrasta liczba ofiar śmiertelnych koronawirusa

Chińska Narodowa Komisja Zdrowia podała, że wszystkie nowe przypadki śmiertelne koronawirusa miały miejsce w centralnej prowincji Hubei, w tym 21 w mieście Wuhan, gdzie przed Nowym Rokiem wybuchła epidemia koronawirusa.

Odnotowano 99 nowych przypadków zakażenia, w tym 74 w Hubei. Tym samym liczba osób zainfekowanych w Chinach wzrosła do 80 651.

Najnowsze dane Komisji wskazują, że rozprzestrzenianie się epidemii w Chinach ma nadal tendencję spadkową. Dzień wcześniej informowano o 29 nowych zgonach i 143 nowych przypadkach zakażenia.

Czytaj także: