Epidemia COVID-19 dewastuje Brazylię - jest coraz więcej informacji o masowych grobach. Lekarze i władze samorządowe apelują o drastyczne działania, ale na drodze staje skrajnie prawicowy prezydent Jair Bolsonaro, który od początku lekceważył pandemię. Kłopoty Brazylii wydają się być tym bardziej dotkliwe przez kontrast z resztą świata, która powoli zaczyna swoje restrykcje luzować. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Coraz więcej zakażonych pojawia się w Brazylii - łącznie jest ich ponad 360 tysięcy. Ameryka Południowa - według Światowej Organizacji Zdrowia - jest nowym centrum pandemii. W Brazylii, drugim na świecie po Stanach Zjednoczonych kraju z największą liczbą zakażonych, na walkę z wirusem nałożył się właśnie kryzys polityczny. - Co oni wyprawiają z tym wirusem? Wszyscy gubernatorowie czy burmistrzowie: z Sao Paulo, z Rio albo ten z Manaus, co chowa ludzi w masowych grobach, co za g…o - grzmiał prezydent Jair Bolsonaro podczas posiedzenia gabinetu prezydenta Brazylii.
Jair Bolsonaro jest przeciwnikiem koronawirusowych restrykcji. Zagroził, że jeśli samorządy zaczną zamykać miasta, by walczyć z pandemią, uzbroi społeczeństwo. - To nie wyglądało jak posiedzenie rządu w sprawie poważnego kryzysu jakim jest epidemia, tylko jak narada z bandytami – ocenia burmistrz Manaus Arthur Virgilio Neto. Zakaz wjazdu dla osób z Brazylii wydały Stany Zjednoczone.
Świat luzuje obostrzenia
W tym samym czasie w ostatni weekend w Szanghaju, po ponad dwumiesięcznej kwarantannie, w mieście wróciło nocne życie. W klubach znów pełno ludzi. - Nie mam obaw. Czuję się bezpiecznie, w Szanghaju pandemia jest pod kontrolą. Możemy znów się bawić – mówi Ricky Li. To zabawa w nowej rzeczywistości - z dezynfekcją i jednorazowymi kubkami. Wszystkie miejscowe kluby przed wejściem muszą klientom zmierzyć temperaturę. - Gdy przyszła wiadomość, że możemy otworzyć klub pomyślałem, że jest szansa, że przetrwamy – mówi właściciel klubu w Szanghaju, Charles Guo.
Gorączki sobotniej nocy spragnieni są już Europejczycy - co w weekend pokazali Włosi. To pierwszy raz od wybuchu pandemii, gdy władze pozwoliły wyjść z domu bez powodu i spotkać się z przyjaciółmi. Wykorzystały to tłumy, zapominając o zasadach bezpieczeństwa. Posypały się mandaty i wróciły wątpliwości, czy restrykcji nie poluzowano zbyt szybko.
A to nie koniec włoskiego przyspieszenia po kwarantannie. - Wenecja szykuje słynny filmowy festiwal i ponownie gości turystów, na razie tych lokalnych. Reszta Europy ma bez przeszkód do Włoch przyjechać na początku czerwca. - Ludzie, którzy chcą odwiedzić nasze piękne miasto dzwonią codziennie i pytają, kiedy otwarcie sezonu – twierdzi Michele de Lucia, burmistrz Positano.
Do restauracji, parków i na plaże wrócili Hiszpanie i Portugalczycy. Jednak nie wszędzie jest tak rajsko. W walczącej z koronawirusem Afryce powstają gigantyczne, kilkukilometrowe kolejki po żywność. Pandemia w wielu krajach zablokowała humanitarną pomoc, a miliony ludzi głodują. - Ci ludzie są zdesperowani, a izolacja jeszcze potrwa, bo wciąż przybywa tu osób zakażonych – mówi aktywista społeczny Yusuf Abramjee.
Źródło: TVN24