Śledczy z Korei Południowej pojawili się w środę rano czasu lokalnego (wtorek wieczorem w Polsce) przed seulską rezydencją zawieszonego prezydenta Jun Suk Jeola, wobec którego toczy się dochodzenie w związku z wprowadzeniem stanu wojennego. Po kilkugodzinnym impasie dokonali aresztowania byłego prezydenta, według którego całe postępowanie jest "nielegalne".
Jun jest pierwszym urzędującym prezydentem Korei Południowej, który został aresztowany podczas sprawowania urzędu.
Śledczy, którzy przybyli przed jego rezydencję, przedstawili wydany 7 stycznia sądowy nakaz aresztowania. Prawnicy Juna przez dłuższy czas prowadzili rozmowy z policją. Tuż po godzinie 5.30 czasu lokalnego (godzina 21.30 czasu polskiego) urzędnicy biura do spraw korupcji (CIO) podjęli krótką próbę siłowego wejścia na teren rezydencji, co doprowadziło do drobnych przepychanek.
O godzinie 8 czasu lokalnego (o północy czasu polskiego) policja i śledczy przeszli przez pierwszy kordon złożony z osób broniących dostępu do rezydencji prezydenta w Seulu. Funkcjonariusze mieli ze sobą drabiny, które miały pomóc im pokonać zasieki w bezpośrednim sąsiedztwie siedziby Juna.
Ostatecznie prezydencka służba ochrony - po krótkich negocjacjach z funkcjonariuszami CIO - otworzyła bramę prowadzącą do rezydencji Juna w kompleksie położonym w seulskiej dzielnicy Yongsan. Do środka wjechały czarne SUV-y.
Według agencji Yonhap prawnicy Juna negocjowali dobrowolne stawienie się prezydenta, ale CIO odrzuciła taką możliwość.
Około godziny 10 czasu miejscowego (o 2 w nocy czasu polskiego) grupa śledczych weszła do rezydencji. Służby potwierdziły, że nakaz aresztowania zawieszonego prezydenta został formalnie zrealizowany w środę o 10.33 czasu lokalnego (godz. 2.33 w Polsce). Polityk został następnie przewieziony do siedziby CIO, gdzie zostaną przeprowadzone dalsze czynności. CIO ma teraz 48 godzin na przesłuchanie Juna, po czym musi ubiegać się o nakaz zatrzymania go na okres do 20 dni lub zwolnić go.
Media wyemitowały oświadczenie Juna nagrane rano w rezydencji, w którym przekonywał, że ani organy prowadzące dochodzenie w jego sprawie, ani sądy wydające im nakazy aresztowania, nie mają do tego uprawnień.
- Postanowiłem stawić się przed CIO, mimo że jest to nielegalne dochodzenie, aby zapobiec rozlewowi krwi – oświadczył, dodając, że "nie oznacza to jednak, że aprobuje ich dochodzenie". Zakończył stwierdzeniem, że "choć są to mroczne dni (...) przyszłość tego kraju jest pełna nadziei".
Zwolennicy Juna, jak pisze agencja Yonhap, z płaczem zareagowali na informacje o aresztowaniu polityka.
Nakaz aresztowania prezydenta
Sąd wydał nakaz aresztowania 31 grudnia w związku ze śledztwem wszczętym w sprawie wprowadzenia przez prezydenta na początku grudnia stanu wojennego.
Jun wielokrotnie bronił swojej decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego, argumentując, że próbował chronić demokrację w kraju przed sympatykami Korei Północnej. Opozycyjni deputowani twierdzą jednak, że był to zamach stanu i wystąpili z wnioskiem o impeachment głowy państwa, który został przegłosowany 14 grudnia. Musi go jednak zatwierdzić Trybunał Konstytucyjny.
We wtorek Jun nie stawił się na przesłuchaniu w Trybunale. Kolejna, zaplanowana na czwartek rozprawa, zostanie przeprowadzona nawet pod jego nieobecność.
Źródło: Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/YONHAP