Po tym, jak władze Korei Północnej ogłosiły całkowite zerwanie stosunków z Malezją, rząd w Kuala Lumpur nakazał północnokoreańskim dyplomatom opuszczenie kraju. Powodem kryzysu dyplomatycznego między obu państwami jest ekstradycja obywatela Korei Północnej z Malezji do Stanów Zjednoczonych. Władze w Pjongjangu ostrzegły USA, że "również za to zapłacą".
Decyzję o wydaleniu pracowników ambasady ogłoszono po tym, jak Korea Północna poinformowała nad ranem o całkowitym zerwaniu stosunków dyplomatycznych z Malezją. Przyczyną była ekstradycja do USA północnokoreańskiego obywatela oskarżonego o pranie brudnych pieniędzy.
MSZ Malezji potępiło w piątkowym oświadczeniu krok Pjongjangu, określając go jako "nieprzyjazny i niekonstruktywny". W piątek przed północnokoreańską placówką w Kuala Lumpur zebrała się grupa miejscowych i zagranicznych dziennikarzy, obserwując wyjeżdżające stamtąd samochody. Malezyjski nakaz oznacza, że wszyscy przedstawiciele reżimu Kim Dzong Una wraz z rodzinami muszą wyjechać do niedzieli.
Spór o ekstradycję
Według doniesień medialnych 9 marca malezyjski Sąd Najwyższy orzekł, że mieszkający od wielu lat w Malezji obywatel Korei Północnej Mun Chol Myong może zostać wydany Stanom Zjednoczonym w związku z postawionymi mu zarzutami.
Mężczyzna został aresztowany w 2019 roku po tym, jak USA oskarżyły go o pranie brudnych pieniędzy za pośrednictwem firm-przykrywek i wydawanie fałszywych dokumentów w celu wsparcia nielegalnych dostaw towarów do Korei Północnej. Koreańczyk odpiera te zarzuty i twierdzi, że wniosek o jego ekstradycję do USA był motywowany politycznie.
"Stany Zjednoczone również zapłacą"
Północnokoreański resort spraw zagranicznych nazwał ekstradycję "nikczemnym czynem i niewybaczalnie ciężką zbrodnią" władz malezyjskich, które "złożyły naszego obywatela w ofierze wrogich działań Stanów Zjednoczonych, wbrew uznanym prawom międzynarodowym".
Zarzuty wobec Mun Chol Myonga ocenił jako wynik "absurdalnej fabrykacji" zaaranżowanej przez USA. Północnokoreański MSZ oskarżył władze Malezji o "służalczość" wobec Waszyngtonu. - Z góry ostrzegamy, że Stany Zjednoczone, zakulisowy manipulator i główny winowajca tego incydentu, również zapłacą należną cenę – oznajmiły władze w Pjongjangu.
Źródło: PAP