Korea Północna przeprowadziła we wtorek rano czasu lokalnego drugi w tym tygodniu test rakietowy. Według armii Korei Południowej wystrzelony przez Pjongjang ulepszony pocisk rakietowy osiągnął szybkość Mach 10, czyli 10-krotność prędkości dźwięku. Opozycyjny kandydat na prezydenta ostrzegł, że taki pocisk mógłby dolecieć do Seulu w mniej niż minutę.
Pocisk został odpalony z północnokoreańskiej prowincji Dzagang i wpadł do Morza Japońskiego. Przeleciał ponad 700 kilometrów, osiągając maksymalną wysokość 60 kilometrów i prędkość 10 machód, czyli 10-krotność prędkości dźwięku - przekazało kolegium szefów sztabów południowokoreańskich sił zbrojnych. Podkreśliło, że próba była pogwałceniem rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Według kolegium wystrzelony we wtorek pocisk był nowocześniejszy niż przy poprzedniej próbie z 5 stycznia, którą Pjongjang określił jako test "broni hipersonicznej".
Co wystrzeliła Korea Północna?
Agencja prasowa Yonhap zwraca uwagę, że dotychczas kolegium podważało wiarygodność twierdzeń Pjongjangu o rzekomym rozwoju broni hipersonicznej i określało je jako "przesadzone". Oceniało również, że reżim nie dysponuje jeszcze technologią potrzebną do stworzenia takiego uzbrojenia.
Eksperci podkreślają, że sama prędkość Mach 10 nie jest decydującym czynnikiem pozwalającym stwierdzić, czy wystrzelony przez Koreę Północną pocisk należał do klasy broni hipersonicznej, ponieważ "zwyczajne pociski średniego zasięgu" najczęściej osiągają szybkość Mach 9 lub 10 w określonych fazach lotu - pisze Yonhap. - Aby poznać więcej szczegółów, Korea Południowa i USA potrzebują dokładnej analizy - powiedział dziennikarzom urzędnik kolegium, zastrzegając sobie anonimowość.
Korea Północna krytykowana za próby rakietowe
Próba rakietowa Pjongjangu miała miejsce zaledwie kilka godzin po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ, która zebrała się w poniedziałek w celu omówienia zeszłotygodniowego testu Korei Północnej, w czasie którego udanie wystrzelony został pocisk hipersoniczny, który uderzył w planowany cel odległy o około 700 kilometrów.
W trakcie posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Stany Zjednoczone, Albania, Francja, Irlandia, Japonia i Wielka Brytania wezwały we wspólnym oświadczeniu Koreę Północną do "powstrzymania się od dalszych działań destabilizujących".
- Wzywamy Koreę Północną do powstrzymania się od dalszych działań destabilizujących, porzucenia zakazanej broni masowego rażenia i programów pocisków balistycznych oraz zaangażowania się w konstruktywny dialog na rzecz naszego wspólnego celu, jakim jest całkowita denuklearyzacja Półwyspu Koreańskiego - mówiła ambasador USA przy ONZ Linda Thomas-Greenfield.
"Dotarłby do stolicy i spowodował masakrę w mniej niż minutę"
Druga próba rakietowa reżimu w ciągu dwóch tygodni ukazała różnice opinii na południowokoreańskiej scenie politycznej przed planowanymi na 9 marca wyborami prezydenckimi. Obecny prezydent Mun Dze In, który zabiega o poprawę relacji z Koreą Północną i podpisanie formalnego traktatu pokojowego, wyraził zaniepokojenie z powodu kolejnego testu.
- Proszę wszystkie ministerstwa o podjęcie koniecznych środków, by upewnić się, że w relacjach pomiędzy obu państwami koreańskimi nie będzie dalszych napięć, aby nasi obywatele nie czuli się zdenerwowani - powiedział Mun.
Główny kandydat opozycyjny Jun Suk Jeol ocenił natomiast, że potencjalny atak nuklearny Korei Północnej mógłby zniszczyć Seul, a jedynym skutecznym sposobem obrony byłoby uderzenie wyprzedzające. Oskarżył Muna o zbytnią uległość wobec reżimu w Pjongjangu.
- Jeśli wystrzelony zostałby pocisk o prędkości większej niż Mach 5, i jeśli przenosiłby głowicę nuklearną, dotarłby do stolicy i spowodował masakrę w mniej niż minutę. Byłby praktycznie niemożliwy do przechwycenia - powiedział Jun.
Korea Północna zapowiada wzmocnienie swojej armii
Eksperci zauważają że Pjongjang ostatnie próby nuklearne lub z międzykontynentalnymi pociskami balistycznymi (ICBM) dokonał w 2017 roku. Od tego czasu skupia się na systemach bardziej nadających się do bezpośredniego manewrowania i penetrowania obrony antyrakietowej.
Agencja Reutera przypomina, że w noworocznym orędziu przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un zapewniał, że jeszcze bardziej będzie wzmacniał swoją armię "w celu przeciwdziałania niestabilnej sytuacji międzynarodowej w obliczu opóźnionych rozmów z Koreą Południową i Stanami Zjednoczonymi".
Pjongjang utrzymuje, że jest otwarty na rozmowy pokojowe, ale tylko wtedy, gdy USA i inne kraje porzucą "wrogą politykę", tj. wycofają sankcje i zrezygnują z ćwiczeń wojskowych w pobliżu północnokoreańskich wód.
Źródło: PAP