"Wiemy, co jedzą uczestnicy konwoju z pomocą humanitarną dla Ukrainy" - napisał we wtorkowe południe dziennik "Moskowskij Komsomolec". Reporter innego tabloidu wraz z "kolumną dobra", jak określili konwój rosyjscy internauci, ruszył w podróż na Ukrainę w jednej z białych ciężarówek. Rosyjskie media pilnie śledzą trasę, jaką pokonuje 287 białych Kamazów i reakcje świata na "wyciągniętą pomocną dłoń".
"Prezydent Rosji Władimir Putin omawiający sytuację na Ukrainie z szefem Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso oświadczył, że do strefy działań wojennych trzeba pilnie dostarczyć pomoc humanitarną. Dlatego nasz kraj, według niego, w porozumieniu z przedstawicielami Międzynarodowego Czerwonego Krzyża wysyła na Ukrainę konwój humanitarny. Kijów na słowo 'konwój' zareagował nerwowo, zauważając, że słowo to odnosi się do terminologii wojskowej" - pisze "Komsomolskaja Prawda", której dziennikarz jedzie w jednej z pomalowanych na biało ciężarówek i relacjonuje podróż na portalach społecznościowych.
Rosyjskie media podkreślają, że konwój humanitarny przekroczy granicę z Ukrainą w miejscu uzgodnionym z Międzynarodowym Czerwonym Krzyżem i władzami w Kijowie oraz przypominają, w jak trudnej sytuacji są mieszkańcy Donbasu, "o czym niejednokrotnie przypominał Władimir Putin w rozmowach z zachodnimi partnerami".
Śniadanie humanitarne
W "kolumnie dobra", jak nazywa konwój najpoczytniejszy rosyjski tabloid, jest 287 ciężarówek, które "dostarczą potrzebującym 400 ton różnego rodzaju kasz, 100 ton cukru, 62 tony odżywek dla dzieci, 54 tony leków i sprzętu medycznego, 12 tys. śpiworów i 69 prądnic o różnej mocy" - pisze reporter.
Z kolei "Moskowskij Komsomolec" ustalił nawet, co kierowcy i członkowie konwoju zjedli na śniadanie.
"Konwój jest niemal całkowicie autonomiczny - w jego skład wchodzą samochody łączności, kuchnie polowe, furgonetki medyczne, samochody z paliwem, którym można zatankować ciężarówki. Wszystkie samochody mają biały kolor, na kabinach niektórych wozów są flagi z godłem Moskwy i proporczyki Czerwonego Krzyża" - podkreśla dziennik.
"Teraz kolumna zatrzymała się pod Tułą. Niemal w szczerym polu dla kierowców i dziennikarzy zorganizowano gorący posiłek. Teraz wydawane są pakunki z suchym prowiantem. Każdy "suchpaj" (od nazwy "suchoj pajok" - suchy prowiant - red.) składa się z pasztetu "Delikatny" i "Wątrobiany", ryżu z wołowiną, mięsa z zielonym groszkiem i marchewką, puree z jabłek, ciastka, sera, herbaty, kawy, cukru i czekolady. Ponadto w komplecie są też sucha podpałka i zapałki. Wszystkie dania można podgrzać na dołączonej do zestawu kuchence. Po obiedzie transport z pomocą humanitarną pojedzie w kierunku Woroneża, gdzie planowany jest nocleg" - szczegółowo informuje "Moskowskij Komsomolec".
Finansowana przez Kreml telewizja RT (dawniej Russia Today) pokazuje zdjęcia z okolic Doniecka - płonące domy po trafieniu pocisku, płacząca kobieta, która szlocha, że już dłużej nie jest wstanie zapewnić bezpieczeństwa swojej rodzinie. Jednocześnie RT informuje, że Kijów zapowiada, iż nie wpuści konwoju humanitarnego z pomocą dla mieszkańców Donbasu na Ukrainę, ponieważ nie potwierdza uzgodnienia wysłania takiego wsparcia dla ludzi mieszkających na wschodzie Ukrainy.
"PR Kremla na koszt Rosjan"
Tymczasem również internauci dyskutują o tym, czy konwój humanitarny rzeczywiście jedzie z pomocą. Jednym z najczęściej komentowanych i udostępnianych wpisów jest opinia Romana Dobrochotowa, redaktora naczelnego pisma "The Insider Russia".
"Z jednej strony, obawy, że pod pozorem 'konwoju humanitarnego' na Ukrainę zostanie dostarczona broń i bojówkarze, mają poważne podstawy. Ale, z drugiej strony, wszystko to już praktycznie bez żadnej kontroli pokonuje granicę. Chodzi o coś innego" - pisze dziennikarz na swoim profilu w portalu społecznościowym.
"Dotychczas najmocniejszym orężem medialnym Ukrainy były 'obrazki' - nagrania i zdjęcia pokazujące mieszkańców wyzwolonych miast ustawiających się w kolejkę po pomoc humanitarną. Rosyjska propaganda nic z tym nie zdoła zrobić. Tam, gdzie rosyjski widz powinien zobaczyć ukrzyżowanego chłopczyka nie wiadomo czemu pojawiają się uśmiechnięci ukraińscy żołnierze rozdający z ciężarówki pęta kiełbasy miejscowym emerytom. A u nas i emerytury zamrozili i kiełbasę zakazali" - ironizuje Dobrochotow.
"Zdaje się, że na Kremlu ktoś podrapał się w głowę i postanowił nakręcić taki sam obrazek, ale już na terenach zajętych przez separatystów. Żeby tak samo wydawano kiełbasę, ale już na tle wstęgi św. Jerzego (symbol separatystów – red.). Przywiozą jeszcze płaczkę-podróżniczkę, która w imieniu mieszkańców ze łzami w oczach będzie dziękować Putinowi i Rosji. Wiadomo, że jest to hipokryzja i PR na nasz koszt, ale to tysiąc razy lepsze niż sytuacja, w której te ciężarówki przewoziłyby broń” - konkluduje szef "The Insider Russia".
Natomiast na blogu znanego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego pojawił się wpis "Konwój humanitarny wyjechał z Alabino, w rejonie Naro-Fomińskim. A co to jest Alabino? To tamańska dywizja wojsk zmechanizowanych. Oto i Ministerstwo ds. Nadzwyczajnych".
Dobrej myśli jest natomiast Marat Guelman z organizacji Sojusz Kulturowy.
"Putinowi już nikt nie wierzy, a on weźmie i naprawdę wyśle do Ługańska pomoc humanitarną, beż żadnych wojskowych wymysłów. I odwoła wszystkich swoich podopiecznych, tak jak Borodaja (byłego premiera samozwańczej DRL - red.). A 14 sierpnia na Krymie powie coś w stylu "miłujmy pokój" - snuje przypuszczenia internauta.
Autor: Agnieszka Szypielewicz\mtom / Źródło: mk.ru, "Kommiersant", kp.ru, rt.com
Źródło zdjęcia głównego: kp.ru, dozhd.ru, Facebook.com, "Kommiersant"