Po kolejnych rosyjskich ostrzałach obiektów energetycznych władze Kijowa zapowiedziały poważniejsze ograniczenia dostaw prądu w mieście i całym regionie. Problem dotyka także centrum stolicy. Reporter TVN24 Artur Molęda pokazał, z czym muszą mierzyć się mieszkańcy Kijowa. - Zamknięta jest kawiarnia, nie działa maszyna do doładowywania telefonów i opłacania rachunków, nie działają schody do podziemnego centrum handlowego, panuje ciemność - relacjonował dziennikarz.
W nocy ze środy na czwartek Rosjanie znowu atakowali ukraińskie obiekty energetyczne.
"Zniszczenia są poważne. Dlatego bardzo pogarsza się sytuacja z dostawami prądu" - powiadomił dostawca energii elektrycznej w Kijowie, przedsiębiorstwo DTEK Yasno. Odłączenia prądu będą trwać dłużej i będą dotyczyć znacznie większej liczby odbiorców - zapowiedziano.
Były prezydent i premier Rosji Dmitrij Miedwiediew zapowiedział niszczenie ukraińskiej infrastruktury energetycznej i terroryzowanie milionów ludzi, dopóki Kijów nie zgodzi się na kapitulację.
Doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak ocenił, że jest to oficjalne przyznanie się do terroryzmu na szczeblu państwowym.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24