Były król Hiszpanii Juan Carlos, który zdecydował się opuścić kraj sześć lat po swojej abdykacji w cieniu serii skandali, był popularnym monarchą przez większą część swojego 40-letniego panowania. Odegrał też kluczową rolę w przejściu Hiszpanii na demokratyczny ustrój.
Urodzony w Rzymie w 1938 roku jako syn wygnanego pretendenta do hiszpańskiego tronu Don Juana i Marii de las Mercedes de Borbon y Orleans, został wciągnięty w grę o władzę, gdy hiszpański dyktator generał Francisco Franco proklamował poparcie dla monarchii.
W efekcie Franco oddzielił Juana Carlosa od swoich rodziców, gdy ten miał 10 lat i przygotowywał chłopca na swojego następcę. Mimo że formalnie prawo do korony przysługiwało jego ojcu, to jednak Juan Carlos wstąpił na tron dwa dni po śmierci Franco w 1975 roku.
Ku konsternacji starej administracji, która miała nadzieję, że będzie kontynuował dziedzictwo Franco, król szybko wdrożył reformy, które doprowadziły do demokratycznych wyborów w 1977 roku.
Jeszcze większą rolę dla dalszych losów Hiszpanii król odegrał kilka lat później. Po próbie zamachu stanu 23 lutego 1981 roku Juan Carlos wystąpił w telewizji, popierając rząd i młodą demokrację w Hiszpanii. Jego poparcie było kluczem do zapobiegnięcia powrotowi do dyktatury.
Prywatne luksusy
Juan Carlos ożenił się z grecką księżniczką Sofią w 1962 roku - wspólnie mają dwie córki i syna. Wysoki, przystojny mężczyzna w młodości miał opinię kobieciarza. Doskonale radził sobie w żeglarstwie i narciarstwie, a także był pasjonatem polowań, co nie zakończyło się dobrze.
W 2012 roku, u szczytu recesji, kiedy wielu Hiszpanów straciło pracę, w wyniku ogromnych cięć w wydatkach publicznych, pojawiły się szczegóły dotyczące drogiej wyprawy Juana Carlosa do Botswany na polowanie na słonie. Później król za nią przeprosił.
Skandale i wycofanie się z życia publicznego
Skandal z polowaniem nałożył się na inne problemy i w efekcie król, który do początku drugiego dziesięciolecia XXI wieku pozostawał jednym z najpopularniejszych europejskich monarchów, zaczął popadać w niełaskę poddanych. Jednym z poważniejszych zarzutów pod adresem monarchy był jego domniemany udział w aferze korupcyjnej. Nie pomagała też rodzina.
W 2010 roku wyszło na jaw, że królewski zięć, mąż infantki Cristiny, były reprezentant kraju w piłce ręcznej Inaki Urdangarin wraz ze wspólnikiem zdefraudował ponad sześć milionów euro. Ostatecznie w 2017 roku Urdangarin został skazany na sześć lat więzienia i pół miliona euro grzywny za oszustwa podatkowe. W wyniku afery Cristina, która jako pierwsza z królewskiej rodziny stanęła przed sądem (była oskarżona o oszustwa podatkowe w 2014 roku, później została uniewinniona), straciła tytuł księżnej Palma de Mallorca i zrzekła się praw do sukcesji.
Król Juan Carlos abdykował na rzecz swojego syna, księcia Felipe w 2014 roku. W ubiegłym roku zaś były już król ogłosił decyzję o wycofaniu się z życia publicznego, kończąc pozostałe funkcje instytucjonalne i publiczne wystąpienia od czerwca 2019 roku. W sierpniu ubiegłego roku przeszedł pomyślnie operację serca w Madrycie.
Nie był to jednak koniec kłopotów.
W czerwcu 2020 roku prokurator sądu najwyższego Hiszpanii wszczął dochodzenie w sprawie udziału Juana Carlosa w kontrakcie na kolej dużych prędkości w Arabii Saudyjskiej, który został przyznany grupie hiszpańskich przedsiębiorstw w 2011 roku. Dowodem w sprawie ma być nagranie spotkania, do którego doszło w 2015 roku w Londynie z udziałem byłego madryckiego komisarza policji Jose Manuela Villarejo oraz domniemanej kochanki Juana Carlosa, niemieckiej arystokratki Corinny zu Sayn-Wittgenstein-Sayn.
Co więcej, król Filip VI, zrzekając się jednocześnie spadku po ojcu, odebrał mu pensję pałacową, gdy doniesiono, że ten ostatni otrzymał 100 milionów dolarów od zmarłego króla saudyjskiego i podarował miliony Corinnie zu Sayn-Wittgenstein-Sayn.
W poniedziałek Juan Carlos ogłosił zamiar wyjazdu z kraju. Hiszpańska prasa donosi, że udał się do Republiki Dominikany już w niedzielę.
Według badań sondażowych społeczeństwo hiszpańskie jest równo podzielone w kwestii utrzymania monarchii.
Źródło: Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock