Japoński wicepremier Taro Aso, cytowany przez agencję Kyodo, dał do zrozumienia, że jego kraj może być wspólnie ze Stanami Zjednoczonymi zmuszony do obrony Tajwanu, jeśli ten zostanie zaatakowany.
Chiny nigdy nie wykluczyły możliwości użycia siły, by przejąć kontrolę nad rządzonym demokratycznie Tajwanem, a w ostatnich miesiącach nasiliły działania wojskowe wokół wyspy, co doprowadziło do wzrostu napięć.
Wicepremier Japonii Taro Aso ocenił w poniedziałek w czasie spotkania organizowanego przez jego kolegę z partii rządzącej, że jeśli na Tajwanie doszłoby do "poważnego problemu", wiązałoby się to z "sytuacją zagrażającą przetrwaniu" Japonii. - Musimy mocno pomyśleć, że Okinawa (jedna z japońskich wysp - red.) mogłaby być następna – dodał wicepremier.
Termin "sytuacja zagrażająca przetrwaniu" odnosi się do sytuacji, w której zaatakowany zostaje sojusznik Japonii, co z kolei sprowadza zagrożenie również na nią. Wystąpienie takiej sytuacji jest jednym z warunków, jakie według prawa muszą być spełnione, aby Japonia mogła użyć swoich sił zbrojnych do pomocy zaatakowanemu sojusznikowi.
We wtorek na konferencji prasowej Aso oświadczył w odpowiedzi na pytanie o stanowisko rządu w Tokio w sprawie tajwańskiej, że w każdym wypadku spory powinny być rozwiązywane poprzez dialog. - Bacznie obserwujemy sytuację – dodał.
Główny sekretarz japońskiego rządu Katsunobu Kato odmówił natomiast odpowiedzi na pytanie, czy komentarz Aso jest zbieżny ze stanowiskiem rządu, twierdząc, że nie zna szczegółów wypowiedzi wicepremiera. - Japonia liczy, że kwestia Tajwanu zostanie rozwiązana poprzez bezpośredni dialog pomiędzy zainteresowanymi stronami w sposób pokojowy – dodał.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock