> Iran wystrzelił w ciągu nocy w stronę Izraela ponad 300 dronów i rakiet, z czego 99 procent zostało zestrzelonych - oświadczyło w niedzielę izraelskie wojsko. > "Przechwyciliśmy, odparliśmy, razem zwyciężymy" - napisał w mediach społecznościowych premier Izraela Benjamin Netanjahu. > Irańskie siły zbrojne i Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej ogłosiły, że atak jest odwetem za zbombardowanie irańskiego konsulatu w Damaszku. > "Sprawę można uznać za zakończoną"- oświadczyło stałe przedstawicielstwo Iranu przy ONZ. "Jeżeli jednak reżim izraelski popełni kolejny błąd, reakcja Iranu będzie znacznie surowsza. Jest to konflikt pomiędzy Iranem a podłym reżimem izraelskim, od którego USA muszą trzymać się z dala" - dodała irańska misja. > Stany Zjednoczone pomogły Izraelowi zestrzelić niemal wszystkie drony i rakiety, zaś Izrael wysłał jasny sygnał swoim wrogom, że nie są w stanie zagrozić jego bezpieczeństwu - powiedział w oświadczeniu prezydent USA Joe Biden po rozmowie z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu. > Joe Biden zapowiedział, że w poniedziałek zwoła spotkanie przywódców G7, aby skoordynować zjednoczoną reakcję dyplomatyczną na atak Iranu. > Szef Pentagonu Lloyd Austin poinformował, że USA strąciły "dziesiątki" dronów i rakiet wystrzeliwanych z Iranu, Iraku, Syrii i Jemenu. Wezwał też Iran do "natychmiastowego powstrzymania" jakichkolwiek dalszych ataków - w tym za pośrednictwem wspieranych przez Iran bojówek - i deeskalacji napięć.
W nocy z soboty na niedzielę Iran wystrzelił w kierunku Izraela około 300 dronów i pocisków rakietowych, z czego 99 procent zostało przechwyconych. Irańskie siły zbrojne określiły atak jako odwet za zbombardowanie irańskiego konsulatu w Damaszku, w którym zginęło kilku irańskich oficerów. Iran oskarżył o to Izrael.
Czytaj relację z wydarzeń związanych z atakiem Iranu na Izrael
"New York Times", kreśląc możliwe scenariusze dalszego rozwoju sytuacji na Bliskim Wschodzie, pisze o "nowym, niebezpiecznym rozdziale" w stosunkach między Iranem a Izraelem. Według przywoływanych przez gazetę analityków "to moment wielkiego ryzyka, w którym wciąż nie ma odpowiedzi na kluczowe pytania". "Czy atak Iranu wystarczył, aby zaspokoić wezwania do zemsty za ostrzał irańskiej ambasady w Damaszku? A może biorąc pod uwagę stosunkowo marne efekty tego ataku – prawie wszystkie drony i rakiety zostały przechwycone przez Izrael i Stany Zjednoczone – Izrael odczuje potrzebę ponownego uderzenia? I czy Benjamin Netanjahu, premier Izraela, uzna dobrą postawę obrony powietrznej swojego kraju we współpracy z sojusznikami za wystarczającą reakcję? A może zdecyduje się na dalszą eskalację, atakując sam Iran?" - wylicza "NYT".
"Wojna cieni". "Irańczycy na razie rozegrali swoją kartę"
Według analityków przywoływanych przez nowojorski dziennik, teraz, gdy Iran zaatakował Izrael, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, będzie chciał uniknąć szerszej wojny. I zaważyli, że Irańczycy "obrali za cele wyłącznie obiekty wojskowe, najwyraźniej starając się uniknąć ofiar wśród ludności cywilnej".
"Wygląda na to, że rząd Iranu doszedł do wniosku, że atak (Izraela - red.) w Damaszku był strategicznym punktem zwrotnym, w którym brak odwetu przyniósłby więcej strat niż korzyści" - twierdzi Ali Vaez, irański dyrektor Międzynarodowej Grupy Kryzysowej. "Ale po podjęciu takich działań, wojna cieni, którą Iran od lat toczy z Izraelem, grozi przekształceniem się w bardzo realny i bardzo szkodliwy konflikt, w który mogą zostać wciągnięte Stany Zjednoczone" - dodał.
"Irańczycy na razie rozegrali swoją kartę" - twierdzi natomiast Sanam Vakil, dyrektorka programu dla Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej w międzynarodowym think tanku Chatham House. Jej zdaniem władze Iranu podjęły taką decyzję, bo chciały sprawdzić Izrael i czuły, że muszą to zrobić, ponieważ postrzegają ostatnie sześć miesięcy jako nieustanne działania mające na celu osłabienie ich pozycji w całym regionie.
CZYTAJ TEŻ: Co wiemy o ataku Iranu na Izrael. Najważniejsze informacje
Teheran wytyczł "czerwoną linię"
"Przez lata Iran otrzymywał cios za ciosem ze strony Izraela zarówno w kraju, jak i w regionie: zabójstwa jego naukowców zajmujących się energią nuklearną i dowódców wojskowych, eksplozje w jego bazach nuklearnych i wojskowych, cyberataki, infiltracje wywiadu i zawstydzająca kradzież dokumentów nuklearnych" - wylicza dalej "NYT".
Ale - jak dodaje - po ataku Hamasu z 7 października, kiedy rozpoczął się nowy etap wojny z Izraelem, kraj ten zintensyfikował swoje ataki na irańskie interesy i dowódców w Syrii. Przypomnina, że w serii ataków rozpoczętych w grudniu siły Izraela doprowadziły do śmierci co najmniej 18 irańskich dowódców i personelu wojskowy sił Al-Kuds, elitarnej jednostki Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, która działa poza granicami Iranu.
Nalot na konsulat Iranu w Syrii, zginął jeden z dowódców brygady Al-Kuds
Obie strony "znalazły się w impasie"
Nowojorski dziennik pisze, że Iran był krytykowany wewnętrznie oraz przez niektórych wyższych rangą oficerów, za jego zachowawczą postawę podczas wojny w Strefie Gazy, zwłaszcza za odmowę dalszych działań na rzecz wsparcia Hamasu i za powstrzymywanie Hezbollahu, jego bliskiego sojusznika w południowym Libanie. Zdaniem Sanam Vakil Teheran "dostrzegł potrzebę wytyczenia czerwonej linii" i jasnego oznajmienia tego Izraelowi.
"Teheran uważał, że musi zareagować, nawet jeśli jego atak wywołał zdecydowane poparcie ze strony USA i szerokie poparcie dyplomatyczne Zachodu dla Izraela, co przynajmniej tymczasowo złagodziło postawę wobec tego kraju za jego działania podczas wojny w Strefie Gazy i ponownie odizolowało Iran" - komentuje dziennik.
Teraz - jak twierdzi Sanam Vakil - obie strony "znalazły się w impasie", bo chociaż obie były przygotowane na eskalację konfliktu, to jednocześnie zdają sobie sprawę, że takowa spowoduje dla nich "ogromne szkody".
Autorka/Autor: mjz
Źródło: New York Times