- Drodzy pasażerowie, zachowajcie spokój. Nie ma zagrożenia dla waszego życia - uspokaja kierownik pociągu relacji Wilno-Kowno. To tylko ćwiczenia, ale pasażerowie traktują je z pełną powagą. Chcą wiedzieć, jak wyglądałaby ich ewakuacja, gdyby na Litwę napadła Rosja wspierana przez Białoruś.
- Chcę uzyskać praktyczne porady, jak się zachować, gdyby nadszedł ten dzień, ten okropny dzień. Mam nadzieję, że nie będziemy ich potrzebować. To na wszelki wypadek - mówi Virginija, emerytka, uczestniczka próbnej ewakuacji Wilna.
- To jest sytuacja, o której cały czas rozmawiamy w pracy. Co zrobić, żeby być przygotowanym? Ewakuacja to pierwsza rzecz, której potrzebujemy. Nie wiemy, co będzie potem - twierdzi Arminas, pracownik banku, uczestnik próbnej ewakuacji Wilna.
Mieszkańcy Wilna ewakuowani do innych miast
W ramach ćwiczeń około 500 mieszkańców Wilna ewakuowano do innych miast. Stolica Litwy leży zaledwie 20 kilometrów od granicy z Białorusią. W obliczu szeregu rosyjskich prowokacji w Wilnie nasilają się obawy przed niezapowiedzianą agresją, podobną do tej, której ofiarą padła Ukraina.
- Stolica, niestety, leży bardzo blisko granicy z jednym z państw trzecich i musimy być przygotowani na różne scenariusze - mówi Renatas Pozela, dyrektor Litewskiej Służby Przeciwpożarowej i Ratowniczej.
- Gdyby zaistniała sytuacja kryzysowa, która wymagałaby ewakuacji całego Wilna, to nie wydarzyłoby się to w ciągu jednego dnia. Być może lokalnie zaszłaby potrzeba ewakuacji całej dzielnicy. Nasze wysiłki koncentrują się na tym, jak ewakuować całą populację Wilna, czyli 600 tysięcy mieszkańców - przekazał dziennikarzom Valdas Benkunskas, burmistrz Wilna.
Najwięcej ochotników biorących udział w tych ćwiczeniach trafiło do oddalonego o 100 kilometrów Kowna. W drugim co do wielkości mieście Litwy na setki wewnętrznych uchodźców czekały łóżka w miejscowej hali sportowej i kościołach. Symulacja sprawdzała między innymi ewakuację szkół, przedszkoli, placówek socjalnych i opiekuńczych.
- Mamy w Kownie 10 kościołów, które są przygotowane do przyjęcia ludzi, głównie w podziemiach, ale też w ich głównej części. Są też miejsca, w których można się ukryć w razie bombardowania lub w ogóle, gdyby przebywanie na zewnątrz było niebezpieczne - twierdzi Kestius Kevalas, arcybiskup Kowna.
Przesmyk suwalski ma strategiczne znaczenie
Od 6 do 11 października na terenie całej Litwy trwają narodowe ćwiczenia sprawdzające system mobilizacyjny kraju. Testowane są systemy ostrzegania ludności, nie tylko na wypadek wojny. Pierwsze, podstawowe zalecenie dla mieszkańców brzmi: po usłyszeniu syren natychmiast włączcie litewskie radio lub telewizję, stosujcie się do zaleceń.
- Oczywiście, że nie chcę opuszczać domu, chcę mieszkać w swoim mieście. Nie chcę tego robić, ale jeśli moje życie będzie zagrożone, to się ewakuuję - mówi Virginija.
Litwa ma 2 miliony 800 tysięcy mieszkańców. Gdyby Rosja zaatakowała państwa bałtyckie, jedyna lądowa droga ewakuacji ludności cywilnej na zachód prowadziłaby przez Polskę, konkretnie przez przesmyk suwalski, co dodatkowo podnosi strategiczną rangę tego obszaru. Jego przejęcie przez wrogie wojska odcięłoby drogę ucieczki milionom Litwinów, Łotyszy i Estończyków.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Reuters