"W trzy miesiące sprawię, że będziesz hetero". W wielu krajach wciąż oferuje się "leczenie homoseksualizmu"

Źródło:
Sky News, tvn24.pl

W nauce panuje zgoda, że homoseksualizm nie jest chorobą, jednak w wielu krajach wciąż oferuje się "terapie" mające z niego "leczyć". Stacja Sky News pokazała, jak tego typu usługi wyglądają w praktyce w Indiach, ale podobne "kuracje" znaleźć można też w Polsce. "Kuracje", które według ekspertów są nie tylko bezcelowe, ale wręcz szkodliwe.

Autorką stworzonego pod koniec lipca reportażu jest Cordelia Lynch, reporterka brytyjskiej stacji Sky News. Podając się za osobę homoseksualną i poszukującą pomocy w zmianie swojej orientacji zgłosiła się ona w stolicy Indii do osób oferujących takie usługi. "Nad sklepem z używanymi samochodami na jednej z ruchliwych ulic Dehli znajduje się gabinet samozwańczego 'najlepszego seksuologa w mieście', czyli doktora Shriyansa Jaina", przedstawia jeden z takich gabinetów.

"W trzy miesiące sprawię, że będziesz hetero"

Dziennikarka zauważa, że Shriyans Jain ma właściwe wykształcenie medyczne, praktykuje również tradycyjną hinduską medycynę ajurwedyjską, opierającą się na naturalnych metodach leczenia. Ponadto jednak w jego ofercie jest również "terapia konwersyjna", jak nazywa się farmakologiczne "terapie" mające wymusić zmianę orientacji seksualnej.

Już podczas pierwszej wizyty u tego lekarza dr Jain zapewnił kobietę, że dzięki jego "kuracji" zostanie "wyleczona do końca życia". - W trzy miesiące mogę sprawić, że będziesz hetero - zapewnia cytowany przez Sky News. Mężczyzna wyjaśnił, że "terapia" polega na zmianie równowagi hormonalnej i "aktywności umysłowej". Oferowane przez niego "leczenie" trwa maksymalnie trzy miesiące, jednak według dr Jaina niektórzy jego pacjenci efekty zaczynają odczuwać już po 15 dniach. - Zmienia się twoje ciało, twoja ciekawość rośnie - tłumaczył enigmatycznie.

Terapia konwersyjna

Indyjski lekarz przypisał kobiecie domowej roboty tabletki, za które musiała zapłacić 150 dolarów, czyli równowartość ok. 600 zł. Według jego informacji, były to tabletki ziołowe, nie zdradził jednak ich składu - zapewnił jedynie, że terapia jest całkowicie bezpieczna. Dziennikarka Sky News przyznała, że nie udało jej się sprawdzić, co znajduje się w tych tabletkach.

Shriyans Jain nie jest jednak jedynym indyjskim lekarzem, oferującym "terapię konwersyjną". Stacja Sky News dotarła także do innych, m.in. dr SP Singha, który chwalił się, że "wyleczył" już 500 gejów i lesbijek. Lekarz zapewniał, że jego "terapia" "uczyni pacjenta normalnym w ciągu czterech miesięcy". - Problemem jest sposób, w jaki myślisz. Leki rozwiążą twój problem - podkreślał. Wszystkie rozmowy zarejestrowane zostały jedynie na ukrytej kamerze. Żaden z lekarzy nie zgodził się udzielić oficjalnego komentarza stacji Sky News.

ZOBACZ TEŻ: Papież Franciszek do młodej transpłciowej Włoszki: Bóg kocha nas takimi, jakimi jesteśmy

Homoseksualizm to nie choroba

Choć brytyjski reportaż powstał w Indiach, "terapie konwersyjne" są oferowane w wielu państwach na całym świecie - również w Polsce, gdzie media wielokrotnie informowały o oferowaniu tego typu usług. Tymczasem "terapie" te są nie tylko wprowadzające w błąd, ale przede wszystkim niebezpieczne.

- Homoseksualizm to nie jest choroba, ani zaburzenie - podkreśla w rozmowie z tvn24.pl certyfikowana przez Europejską Federację Seksuologii (EFS) psycholożka kliniczna i seksuolożka, Aleksandra Jodko-Modlińska. - Nie znajdujemy go obecnie w żadnej klasyfikacji chorobowej, ani tej Światowej Organizacji Zdrowia, ani w klasyfikacji Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego - podkreśla.

Nie zawsze tak było. - W klasyfikacji WHO homoseksualizm był uznawany za zaburzenie do 1991 roku, Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne usunęło go z listy chorób niemal 20 lat wcześniej, w 1973 roku. Wychodzi się z założenia, że choroba wiąże się z cierpieniem, własnym lub otoczenia. A homoseksualizm sam w sobie nie jest związany z cierpieniem - wyjaśnia Jodko-Modlińska.

Ekspertka dodaje, że w klasyfikacjach zaburzeń do niedawna funkcjonowało natomiast inne pojęcie - orientacji ego-dystonicznej. - Oznacza ono cierpienie z powodu braku akceptacji swojej orientacji seksualnej. Czyli zaburzeniem nie jest sam homoseksualizm, a nieakceptacja i wiążące się z nią poczucie dyskomfortu - tłumaczy.

"Leczenie" homoseksualizmu

Skąd wobec tego pomysł, że by homoseksualizm w ogóle "leczyć"? - W społeczeństwach heteronormatywnych (zakładających, że tylko heteroseksualność jest normą - red.), piętnujących homoseksualizm, osoby homoseksualne realnie cierpią z powodu dyskryminacji lub poczucia nieprawidłowości swojej orientacji Często chciałyby, żeby ich orientacja była inna. Stąd brało się, i nadal czasami bierze przekonanie, że jest to choroba, którą należy leczyć - mówi seksuolog.

Błędne uznawanie heteroseksualizmu za "lepszy" czy "normalniejszy" od homoseksualizmu może mieć także inne przyczyny. - Dawniej, w perspektywie medycznej, można było spotkać się z poglądem, że zachowania homoseksualne nie mają potencjału prokreacyjnego, a więc odbiegają od normy biologicznej seksualności. Jest jeszcze perspektywa statystyczna: to, co rzadsze, czasami traktowane jest jako odbiegające od normy - wyjaśnia Jodko-Modlińska. 

ZOBACZ TEŻ: Uzgodnienie płci. Prokuratura chce, by trzeba było pozwać małżonka i dzieci. RPO przeciw

Terapie konwersyjne w Polsce

Problem "leczenia z homoseksualizmu" wciąż dotyczy również Polski, choć brak rzetelnych informacji o skali tego zjawiska. - Do niedawna w Polsce funkcjonowały trzy ośrodki "leczące" z homoseksualizmu. Do jednego z nich zgłosił się nawet dziennikarz, który opisał później sprawę na łamach jednego z dużych tygodników. Wynikało z niego, że ludzie tam pracujący naprawdę wierzą, że osoby homoseksualne można "konwertować" - mówi seksuolożka.

Jest to możliwe, ponieważ tego typu "terapie" wciąż nie są w Polsce formalnie zakazane. - W wielu miejscach na świecie taka działalność jest nielegalna, ale u nas teoretycznie można ją prowadzić, choć wydaje się to skrajnie nieetyczne - zaznacza Jodko-Modlińska.

Seksuolożka podkreśla, że oferowane przez samozwańczych uzdrowicieli "terapie" są nie tylko bezcelowe, ale wręcz potencjalnie szkodliwe. - Skutkiem takiej "terapii" może być niechęć do jakiejkolwiek aktywności seksualnej. Czasami powstaje tak silne skojarzenie bodźca seksualnego z nieprzyjemnymi doznaniami, że pojawia się wręcz awersja wobec swojej seksualności. Zamiast rozwiązywać problem, taka "terapia" tylko pogłębia stany depresyjne, lęki - tłumaczy Jodko-Modlińska.

Ekspertka zwraca uwagę, że osoby, którym przeszkadza ich orientacja seksualna, zgłaszać się powinny do seksuologów, którzy oferują jednak całkiem inne metody działania. - Proponujemy im terapię, której celem jest normalizacja i zaakceptowanie swojej orientacji - tłumaczy.

Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałabyś/chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, poniżej znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc - zarówno dzieciom, jak i dorosłym. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.

Gdzie szukać pomocy w trudnych emocjonalnie sytuacjach? Lista organizacji i kontaktów >>>

Autorka/Autor:kgo//mm

Źródło: Sky News, tvn24.pl