Amerykański think tank obliczył, że Amerykanie wydali do tej pory na bombardowanie dżihadystów z Państwa Islamskiego od 780 mln do 930 mln dolarów. Każdy kolejny miesiąc kampanii nalotów może kosztować nawet 300 mln dolarów, a koszty operacji lądowej podrożyłyby wojnę wielokrotnie.
Naloty w Syrii rozpoczęły się we wrześniu, natomiast bombardowania pozycji dżihadystów w Iraku trwają od sierpnia. Ich efektu nie da się na razie określić - nie wiadomo dokładnie, ilu dżihadystów zginęło, jak bardzo zniszczona została ich infrastruktura, jak bardzo ucierpiał ich sprzęt i w efekcie jak bardzo kampania aliantów prowadzonych przez USA ograniczyła bojowe możliwości Państwa Islamskiego.
Sądząc po kolejnych postępach IS w Syrii i Iraku - oblężenie Ajn al-Arab na granicy z Turcją czy zbliżenie się do Bagdadu na kilkadziesiąt kilometrów - można domniemywać, że ataki na islamistów nie przyniosły spodziewanych efektów. Dlatego też Amerykanie i ich europejscy oraz arabscy sojusznicy będą kontynuować kampanię. W jakim rozmiarze i jak długo? Niezależny amerykański think tank Centrum Strategii i Planowania Budżetu (CSBA) wyliczył, zaangażowanie USA może kosztować.
KAMPANIA LOTNICZA NA DOTYCHCZASOWYM POZIOMIE
Tę opcję oszacowano na minimum 200 mln dolarów i maksimum 320 mln dolarów miesięcznie. Do czasu rozpoczęcia bombardowania Syrii Amerykanie wysyłali nad Irak ok. 60 misji dziennie (niekoniecznie zakończonych bombardowaniem). Teraz z pewnością liczba ta wzrosła. O ile liczba nalotów może z czasem zmaleć (np. z braku odpowiednich zidentyfikowanych celów), to tym samym może wzrosnąć liczba lotów rozpoznawczych.
W tym wariancie siły lądowe, czyli ok. 1,6 tys. żołnierzy amerykańskich w Bagdadzie i Irbilu, nie wpływają znacząco na koszty.
WZMOCNIENIE KAMPANII LOTNICZEJ
W tym wariancie koszty skaczą do co najmniej 350 mln dolarów, a może nawet 570 mln dolarów miesięcznie. W tym scenariuszu CSBA zakłada 120 lotów rozpoznawczych i 150 nalotów miesięcznie, a dodatkowo jeszcze 5 tys. żołnierzy na lądzie, niekoniecznie w warunkach bojowych.
KAMPANIA LĄDOWA
W tym scenariuszu analitycy zakładają obecność ok. 25 tys. żołnierzy amerykańskich aktywnie biorących udział w walkach w Syrii i Iraku. Tym razem koszty rosną lawinowo - na taką operację trzeba by wydać od 1,1 mld dolarów do 1,8 mld dolarów miesięcznie, a koszty wojsk lądowych stanowiłyby 80 proc. tej kwoty.
Ta najbardziej kosztowna ewentualność jest jednak mało prawdopodobna, skoro prezydent USA Barack Obama wielokrotnie publicznie zarzekał się, że żaden amerykański żołnierz nie będzie brał udziały w walkach z Państwem Islamskim. Złamanie tego przyrzeczenie nie spotkałoby się z przychylnym przyjęciem amerykańskich wyborców.
Autor: mtom / Źródło: Washington Post, tvn24pl