Nie zastanawiałem się, wyskoczyłem przez okno - mówi pracownik budowlany, który uratował sześcioletnie dziecko zwisające z balustrady balkonu w hiszpańskim Alicante. Cytowany przez media mężczyzna opowiadał, że kończył już pracę, gdy usłyszał "krzyki".
Na nagraniu, które obiegło media w środę, widać chłopca siedzącego okrakiem na balkonowej balustradzie oraz słychać okolicznych mieszkańców krzyczących, aby dziecko wróciło do środka. Po chwili z okna sąsiedniego mieszkania wyskakuje mężczyzna i rusza na pomoc. Przesuwając się wzdłuż balustrady dociera do chłopca i pomaga mu wrócić na balkon.
Wyskoczył przez okno, by uratować dziecko
Mężczyzna z nagrania okazał się pochodzącym z Brazylii pracownikiem budowlanym, który właśnie kończył pracę w sąsiednim mieszkaniu. - O osiemnastej, kiedy wychodziłem, usłyszałem krzyki ludzi. Najpierw pomyślałem, że to może być bójka albo coś w tym rodzaju, bo w pobliżu jest bar i restauracja - relacjonował w rozmowie reporterem 29-letni Felipe David. - Wyglądam przez okno i widzę małego chłopca, do połowy po drugiej stronie balustrady, próbującego przełożyć drugą nogę. Nie zastanawiałem się, wyskoczyłem przez okno - dodał mężczyzna.
ZOBACZ TEŻ: Nastolatka upada w tłumie w terminalu. Kamera nagrała, jak inna pasażerka ratuje jej życie
Dodał, że chociaż miał do przebycia "bardzo krótki odcinek", wydał mu się on "bardzo długi". - Wpatrywałem się w dziecko, żeby upewnić się, że jest spokojne, że się nie rusza. I w końcu udało mi się do niego dotrzeć - powiedział David. Jak zaznaczył, gdy chłopiec był już bezpieczny, pojawili się jego rodzice. - Byli bardzo przestraszeni. Jak się okazało, dziecko jest w spektrum autyzmu. Naprawdę niewiele brakowało, by wypadło - wskazał 29-latek. Dodał, że rodzice wyjaśnili, iż sześciolatek wymknął się na balkon, gdy oni spali. Sąsiedzi powiedzieli reporterom, że rodzina przyjechała do Alicante z Francji na wakacje.
W rozmowie z lokalnym portalem Información.es David powiedział, że mieszka w Hiszpanii od dziewięciu lat. - Oczywiście kilka razy doświadczyłem rasizmu, odkąd tu przybyłem, ale nie można zwracać uwagi na takie rzeczy - stwierdził 29-latek. Zapewnił też, że gdybym jeszcze raz znalazł się w podobnej sytuacji, nie zawahałby interweniować. - Gdybym musiał, powtórzyłbym to 50 razy - zaznaczył. - Sam jestem rodzicem, więc myślałem tylko o tym, aby dziecku nie stało się nic złego - dodał.
"Patrzcie, na balkonie jest dziecko"
Inés Su, właścicielka pobliskiej kawiarni, która była świadkiem zdarzenia, powiedziała przed kamerami, że niektórzy sąsiedzi zaczęli zbierać poduszki na wypadek, gdyby chłopiec spadł. - Siedziałam z kilkorgiem dzieci przy stole, nagle dziewczynka powiedziała: "Patrzcie, na balkonie jest dziecko" - relacjonowała kobieta. Podkreśliła, że zebrani wezwali policję. - I właśnie wtedy na piętrze pojawił się mężczyzna wykonujący jakieś prace budowlane i wepchnął dziecko do środka. Uratował je - podkreśla Su.
Źródło: ENEX, The Guardian