74-latek wraz z wnuczkami przyjechał oddać hołd powstańcom na Kopcu Powstania Warszawskiego. Na szczycie stracił przytomność i przestał oddychać. Z pomocą ruszyli strażnicy miejscy, którzy prowadzili resuscytację przez 30 minut.
Strażnicy miejscy zabezpieczali po południu 6 sierpnia Kopiec Powstania Warszawskiego. Tuż po godzinie 13.30 zauważyli seniora, który w towarzystwie kobiety i dwójki dziewczynek w wieku wjeżdżał rowerem na Kopiec. Mężczyzna odstawił rower przy barierce i upadł na ziemię.
"Usłyszeliśmy, jak dziewczynki przerażająco krzyczą: 'dziadku, dziadku, ratunku'. Natychmiast podbiegliśmy do mężczyzny. Sprawdziliśmy jego funkcje życiowe. Mężczyzna nie oddychał, nie reagował na bodźce, a jego puls był niewyczuwalny. Poleciliśmy stojącemu w pobliżu mężczyźnie, by wezwał pogotowie ratunkowe, a sami natychmiast przystąpiliśmy do resuscytacji" – powiedział, cytowany w komunikacie młodszy strażnik Tomasz Mazur, który wraz z inspektorem Konradem Tańskim ratował seniora.
O zaopiekowanie się wnuczkami poszkodowanego strażnicy poprosili odwiedzającą Kopiec kobietę, która zabrała dzieci na niższy poziom, aby oszczędzić im traumatycznych przeżyć.
Pół godziny reanimacji
"Po kilku minutach uciskania klatki piersiowej senior zaczął nieregularnie łapać oddech. Strażnicy kontynuowali masaż klatki piersiowej przez około 30 minut, aż do przyjazdu karetki" - dodała straż miejska.
Po przejęciu akcji resuscytacyjnej, ratownicy w asyście strażników przenieśli poszkodowanego do ambulansu i zabrali do szpitala.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Straż Miejska Warszawa