Haiti. Gangi podpalają kraj, ludzie uciekają, chaos się pogłębia

Źródło:
Reuters, BBC

Kolejne brutalne starcia gangów z państwowymi służbami w Haiti zmusiły ponad 15 tysięcy osób do porzucenia domów. Do patrolowania terenu międzynarodowego lotniska w stolicy kraju Port-au-Prince i jego okolic skierowano wojsko. We wtorek doszło tam do starć z napastnikami, którzy próbowali wedrzeć się do budynku. Tymczasem premier Haiti przyleciał do Portoryko - poinformował Reuters, który wcześniej donosił, że od pewnego czasu miejsce jego przebywania było niewiadomą.

W tym tygodniu w Haiti wybuchła nowa fala przemocy. Kraj od dłuższego czasu pogrążony jest w chaosie związanym z brutalną działalnością gangów. Przywódca koalicji gangów, a jednocześnie były policjant Jimmi Cherizier - znany jako "Barbecue" - otwarcie mówi, że chce obalenia premiera Ariela Henry'ego i jego rządu tymczasowego.

Budzi strach, choć ma się za Robin Hooda. Kim jest "Barbecue"? >>

Ludzie uciekli z domów

Walki prowadzone głównie w stolicy kraju zmusiły ponad 15 tysięcy osób do opuszczenia domów - wynika z informacji biura imigracyjnego ONZ. Nasiliło to panujące w społeczeństwie nędzę i zagrożenie bezprawiem.

- Uzbrojone gangi zmusiły nas do opuszczenia domów. Zniszczyli nasze domy i jesteśmy na ulicach - żalił się Nicolas, który mieszka w obozie i śpi w takich warunkach, że - jak mówił - czuje się jak zwierzę.

- Nie miałam czasu zabrać ze sobą żadnych rzeczy, nawet bielizny - powiedziała we wtorek przebywająca w schronisku Jasmine. - Nie wiedziałam, co robić - dodała.

CZYTAJ WIĘCEJ: Zwłoki na ulicach, gangi przejmują kontrolę. Zatrważające raporty ONZ o Haiti

"Brakuje wszystkiego"

W schronisku pojawił się też między innymi Reynold Saint-Paul, mieszkaniec dzielnicy Lalue w Port-au-Prince. Powiedział, że szuka wody, której zaczyna brakować w stolicy.

Serge Dalexis z Międzynarodowego Komitetu Ratunkowego - który przebywa obecnie w Haiti - powiedział, że dostęp do podstawowych usług, takich jak opieka zdrowotna, żywność i woda, stał się niezwykle utrudniony. - W Port-au-Prince brakuje obecnie wszystkiego - podkreślił.

Jak podała agencja informacyjna AFP, w poniedziałek mieszkańcy stolicy pozostali w większości w domach. Niewiele osób wyszło na zewnątrz, aby zaopatrzyć się w wodę lub żywność.

Premier Ariel Henry w Portoryko

Sytuacja zaostrzyła się przed weekendem. Wtedy premier Ariel Henry pojechał do Kenii, aby podpisać porozumienie w sprawie rozmieszczenia sił międzynarodowych, które miałyby pomóc w przywróceniu porządku w Haiti w ramach misji bezpieczeństwa wspieranej przez ONZ.

Tymczasem w stolicy wybuchły ostre starcia gangów z państwowymi służbami. Do konfrontacji dołączyli też członkowie samozwańczej straży obywatelskiej. Wybuchła panika, a tysiące osób próbowało uciec ze swoich domów w centrum miasta pieszo lub komunikacją publiczną. Na piątkowych nagraniach z Port-au-Prince widać było leżące na ulicach ciała i spalone pojazdy.

W sobotę gangi zaatakowały kilka komisariatów policji i przypuściły szturmy na stołeczne więzienie, z którego uciekły setki osadzonych.

W niedzielę rząd ogłosił 72-godzinny stan wyjątkowy. Na ulicach miasta od kilku dni trwa intensywna wymiana ognia - napisał Reuters. Informował też wcześniej, że nie było wiadomo, gdzie obecnie przebywa premier ani kiedy wróci do kraju. Jednak we wtorek wieczorem agencja przekazała, powołując się na anonimowe źródła, że Henry wylądował w Portoryko., jest więc bliżej swego kraju.

Żołnierze bronią lotniska

We wtorek gangi podjęły próbę przejęcia międzynarodowego lotniska Toussaint Louverture w Port-au-Prince. Doszło do starć z żołnierzami, którzy zostali tam wysłani już w poniedziałek, by patrolować teren. Według medialnych doniesień siły bezpieczeństwa udaremniły próbę wdarcia się uzbrojonych napastników na teren lotniska przez dziurę w ścianie jednego z budynków.

Jak podało BBC, gangi chcą uniemożliwić premierowi powrót do kraju.

Haitańska gazeta "Le Nouvelliste" poinformowała, że z powodu przemocy w ostatnich dniach zawieszono zarówno międzynarodowe, jak i krajowe loty komercyjne. Ponadto gazeta dodała, że na lotnisku nie lądował ani nie startował z niego żaden prywatny samolot.

Autorka/Autor:akr/kab, adso

Źródło: Reuters, BBC