Wiceprezydent USA J.D. Vance i jego żona Usha Vance odwiedzą w piątek Grenlandię, w tym amerykańską kosmiczną bazę wojskową Pituffik. Delegacja Stanów Zjednoczonych nie została formalnie zaproszona na wyspę.
W czwartek na platformie X J.D. Vance przekazał, że wizyta jego żony Ushy na Grenlandii wzbudziła tyle podekscytowania, że "nie chce, by bawiła się tak dobrze sama" i postanowił, że do niej dołączy. Przekazał, że odwiedzi wyspę w piątek i spotka się ze stacjonującymi tam amerykańskimi żołnierzami sił kosmicznych i "sprawdzi, co się dzieje z bezpieczeństwem na Grenlandii".
CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Dlaczego Grenlandia jest duńska? Trump "nie wie, czy to prawda"
Agencja Reutera zwraca uwagę, że zgodnie z warunkami umowy z 1951 roku Stany Zjednoczone mają prawo odwiedzić swoją bazę, kiedy tylko chcą, pod warunkiem powiadomienia Grenlandii i Kopenhagi.
Na miejscu jest korespondent "Faktów" TVN Maciej Woroch. - Grenlandia to duńskie terytorium zależne. Mają tu samorządność, mogą samostanowić, jeśli chodzi o wiele ważnych rzeczy, jak podatki i państwowe kwestie dotyczące wewnętrznych relacji, ale cała polityka zagraniczna kierowana jest z Kopenhagi - przypomniał.
- Tej zależności pilnują duńscy żołnierze, którzy stacjonują tu i od czasu do czasu - jak mówią lokalni politycy - zdarza się, że Dania, chcąc coś wymusić na Grenlandczykach i grozi, że tych żołnierzy, zabierze. Teraz lokalni politycy, którzy ostatnio w wyborach zdobyli większość, a są to partie, które domagają się niepodległości, mówią: dobrze niech wszyscy chcą nas najechać albo zdobyć, my w końcu na pewno, jako ten trzeci, dwóch gdzie dwóch się bije, coś skorzystamy - opisał.
- Grenlandia jest ważna, to nie ulega żadnej wątpliwości i dlatego właśnie Donald Trump ma na nią tak wielki apetyt, nie mówiąc już o tym, że są tu minerały ziem rzadkich, na których oczywiście (prezydent USA - red.) mógłby zrobić kolejny deal i zarobić krocie. W tej atmosferze zachowanie Grenlandczyków jest naprawdę godne podziwu. 84 procent z populacji 56 tysięcznego narodu mówi: nie, nie chcemy żadną mocą być kolejną cząstką Stanów Zjednoczonych - mówił dalej Woroch.
Pierwotny plan wizyty Amerykanów zakładał, że Usha Vance odwiedzi popularny wyścig psich zaprzęgów razem z ministrem energii Chrisem Wrightem i doradcą do spraw bezpieczeństwa narodowego Michaelem Waltzem - mimo tego że nie zostali zaproszeni przez władze Grenlandii, ani Danii.
Według źródła w Białym Domu, Waltz nadal będzie brał udział w wizycie. Reuters przypomniał, że niedawno znalazł się on pod presją w związku z omyłkowym dodaniem przez niego redaktora naczelnego "The Atlantic" Jeffrey'a Goldberga do grupowego czatu na komunikatorze Signal z udziałem najwyższych urzędników USA. Omawiane były tam między innymi poufne plany dotyczące ataków wojskowych na cele Hutich w Jemenie.
Amerykańska baza wojskowa na Grenlandii
W bazie Pituffik (dawniej Thule) na północno-zachodnim wybrzeżu Grenlandii stacjonuje około 150 żołnierzy sił kosmicznych i powietrznych USA. Baza prowadzi działania związane z ostrzeganiem przed rakietami, nadzorem przestrzeni kosmicznej oraz dowodzeniem i kontrolą satelitów Stanów Zjednoczonych.
"Presja, której będziemy się przeciwstawiać"
Po tym, jak ogłoszono informację o planowanej podróży drugiej damy USA na Grenlandię, ustępujący ze stanowiska premier wyspy Mute B. Egede uznał wizytę zorganizowaną w takim trybie za "agresywną" i prowokacyjną. Szczególne niezadowolenie lokalnych władz wywołał planowany udział drugiej damy w popularnych na wyspie wyścigach psich zaprzęgów.
Duńska premier Mette Frederiksen nazwała wizytę USA "nie do przyjęcia". - Muszę powiedzieć, że w tej sytuacji wywieranie presji na Grenlandię i Danię jest niedopuszczalne. I to jest presja, której będziemy się przeciwstawiać - powiedziała duńskim mediom.
Minister spraw zagranicznych Danii Lars Lokke Rasmussen wiadomość o zmienionym planie wizyty Amerykanów przyjął z zadowoleniem. - Myślę, że to bardzo pozytywny krok, że Amerykanie odwołali wizytę u grenlandzkiej społeczności. Zamiast tego odwiedzą swoją własną bazę Pituffik, i nie mamy nic przeciwko temu - oświadczył minister.
Trump o Grenlandii
W środę Donald Trump powtórzył chęć przejęcia przez Stany Zjednoczone Grenlandii. - Potrzebujemy Grenlandii i świat potrzebuje tego, żebyśmy mieli Grenlandię, w tym Dania. Dania musi nam pozwolić przejąć Grenlandię. Zobaczymy, co się stanie - powiedział.
Odpowiedział w ten sposób m.in. na pytania o planowaną na piątek wizytę wiceprezydenta Vance'a na wyspie.
Na początku stycznia Grenlandię odwiedził syn Trumpa, biznesmen Donald Trump Jr., wywołując falę komentarzy o możliwym początku amerykańskich inwestycji na wyspie.
Grenlandia jest autonomicznym terytorium zależnym od Danii. Partia Demokratów, którs wygrała ostatnie wybory parlamentarne, opowiada się za niepodległością wyspy, jednak dopiero po osiągnięciu niezależności gospodarczej. Grenlandzkie władze są uzależnione od dotacji od rządu w Kopenhadze.
Źródło: Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters