W poniedziałek Michalis Protopsaltis, wraz z innymi mieszkańcami wyspy Kithira, został uhonorowany podczas ceremonii w greckim Ministerstwie Gospodarki Morskiej. Trzy tygodnie wcześniej pomógł ratować życie 80 migrantom po tym, jak wioząca ich łódź zatonęła w pobliżu skalistego wybrzeża wyspy.
- Ani ja, ani nikt inny z obecnych, a musiało nas tam być około setki, nie zawahał się. (...) Nikt nas nie zmuszał do pomocy. Rozwścieczają mnie wszystkie pomówienia o tym, że Grecy pozwalają migrantom umierać na morzu, bo to nieprawda - powiedział Protopsaltis w rozmowie z "The Guardian". Dodał też jednak: - Całe to gadanie o bohaterstwie jest przesadzone. To, co zrobiliśmy, było wyłącznie ludzkim odruchem. Na Kithirze zawsze pomagamy innym w potrzebie.
Michalis Protopsaltis pomógł uratować 80 tonących migrantów
6 października w pobliżu skalistego wybrzeża wyspy Kithira rozbiła się przeładowana łódź wioząca około 100 migrantów z Iraku, Iranu i Afganistanu. Wiatr osiągał tego wieczoru prędkości przekraczające 100 km/h.
Gdy Michalis Protopsaltis, który na co dzień zajmuje się prowadzeniem firmy budowlanej, dowiedział się o katastrofie, kazał sprowadzić na miejsce firmowy dźwig. Samochód stanął nad klifem, na haku dźwigu zamontowano worek, używany do przenoszenia piasku, i za jego pomocą zaczęto wyciągać z wody walczących o życie migrantów. Do ratowania uchodźców używano także lin.
- To, czego byliśmy świadkami tej nocy, było piekłem. Absolutnie przerażające. Nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek zobaczę coś takiego. (...) Morze było wzburzone, wiatr wył, fale były ogromne. Wszyscy ci ludzie znajdowali się na dole, w skalistej zatoczce. Starali się utrzymać na powierzchni i jakoś dotrzeć do (opuszczanego przy pomocy dźwigu - red.) worka, (...) by dźwig wyniósł ich na górę - opowiadał w rozmowie z "The Guardian" Michalis Protopsaltis.
Na pomoc migrantom ruszył też okręt straży przybrzeżnej, do niego dołączył helikopter greckiej marynarki wojennej. Mimo ciężkich warunków pogodowych, ochotnikom udało się wyciągnąć z wody 80 osób. 13 z nich zostało później przewiezionych do pobliskiego szpitala. Akcja ratunkowa trwała ponad trzy godziny.
Za udzieloną wówczas pomoc Michalisowi Protopsaltisowi podczas rozmowy telefonicznej osobiście podziękował premier Grecji, Kiriakos Mitsotakis. O jego wysiłkach zrobiło się głośno także w greckich mediach. Sam Michalis Protopsaltis nie uważa się jednak za bohatera.
Kithira leży na trasie przemytników
Kithira to grecka wyspa położona między południowo-wschodnim krańcem półwyspu Peloponez a Kretą, na wschód od wybrzeży Turcji. W ostatnich miesiącach w jej okolicach coraz częściej dochodzi do wypadków łodzi przewożących migrantów. Znajduje się ona bowiem na trasie wykorzystywanej przez przemytników transportujących ludzi do Włoch.
W rozmowie z grecką stacją telewizyjną ERT burmistrz Kithiry Stratos Charchalakis powiedział: - Łodzie, które są wysyłane z Turcji, to tykające bomby. Są to małe jednostki, które nie powinny na raz przewozić więcej niż 15 czy 20 osób, a wiozą 100.
Grecja znalazła się na pierwszej linii europejskiego kryzysu migracyjnego w 2015 i 2016 roku, kiedy do kraju, głównie przez Turcję, przybyło około miliona uchodźców uciekających przed wojną i biedą z Syrii, Iraku i Afganistanu. Od tego czasu liczba przyjazdów gwałtownie spadła. Ale greckie władze twierdzą, że ostatnio zaobserwowały gwałtowny wzrost prób wjazdu do kraju przez greckie wyspy i granicę lądową z Turcją.
Turcja twierdzi z kolei, że w ostatnich latach zwiększyła środki zapobiegające przemytowi ludzi. Wielokrotnie oskarżała też Grecję o odpychanie migrantów i zatapianie ich łodzi, czemu zaprzeczają Ateny.
Źródło: The Guardian, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Anna Pantelia/twitter