Profesor prawa Giuseppe Conte otrzymał od prezydenta Włoch Sergio Mattarelli misję powołania rządu. Utworzą go prawicowa Liga i antysystemowy Ruch Pięciu Gwiazd w rezultacie wyborów parlamentarnych z czwartego marca. Oba ugrupowania głoszą populistyczne hasła i zapowiadają "rząd zmian".
W ten sposób przełamany został impas polityczny, do jakiego doszło po wyborach, które nie przyniosły wyraźnego zwycięzcy. Po kilku rundach konsultacji prowadzonych przez prezydenta Mattarellę ostatecznie porozumienie w sprawie utworzenia rządu zawarły Liga - wyłamując się z całego bloku centroprawicy Silvio Berlusconiego - oraz Ruch Pięciu Gwiazd - pierwsza siła polityczna w obu izbach parlamentu.
"Narodzi się rząd zmian"
Po trwającej ponad półtorej godziny rozmowie z prezydentem desygnowany na premiera Conte złożył deklarację, w której podkreślił, że jeśli uda mu się sformować gabinet, przedstawi w parlamencie program oparty na porozumieniu zawartym przez siły większości koalicyjnej.
- Jestem świadom potrzeby potwierdzenia międzynarodowej i europejskiej pozycji Włoch - zapewnił Conte. Wyraził przekonanie, że rząd musi natychmiast powstać, by przystąpić do negocjacji na temat budżetu UE, zmiany prawa azylowego i dokończenia unii bankowej. Podkreślił, że praca gabinetu będzie "chronić i odzwierciedlać interesy narodowe". - Poza tym budynkiem jest kraj, który słusznie oczekuje powstania rządu i czeka na odpowiedzi. Narodzi się rząd zmian. Kontrakt, na fundamencie którego powstanie i do którego ja też wniosłem swój wkład, wyraża w pełni oczekiwania zmian ze strony Włochów - oświadczył Giuseppe Conte, odnosząc się do programu opracowanego przez oba ugrupowania. - Moim zamiarem jest utworzenie rządu, który będzie po stronie obywateli i będzie bronił ich interesów - dodał.
Wykładowca bez doświadczenia politycznego
Nowy rząd, o ile uda się go utworzyć, jest już nazywany przez niektórych włoskich i zagranicznych komentatorów pierwszym w Europie całkowicie populistycznym. Mające go stworzyć prawicowa Liga i antysystemowy Ruch Pięciu Gwiazd, to ugrupowania bardzo różniące się od siebie, ale głoszące podobne eurosceptyczne hasła. Obie te frakcje nazywają gabinet "rządem zmian".
Przedstawiona w poniedziałek prezydentowi kandydatura mało dotąd znanego 53-letniego wykładowcy prawa z Florencji stała pod znakiem zapytania w związku z wątpliwościami wokół jego osoby, ujawnionymi przez media. Chodzi przede wszystkim o jego oficjalny życiorys, wysłany do parlamentu, w którym napisał, że "pogłębiał studia" na kilku zagranicznych uczelniach. Okazało się potem, że nie studiował tam i nie był na żadnych kursach podyplomowych, ale prowadził własne badania i uczył się w bibliotece.
Giuseppe Conte urodził się w 1964 roku w Apulii, wychował się niedaleko ośrodka kultu świętego ojca Pio, San Giovanni Rotondo. Ukończył rzymski uniwersytet La Sapienza, a następnie podjął pracę jako adwokat w sprawach cywilnych oraz na kilku kolejnych uczelniach w Wiecznym Mieście i we Florencji. W 2013 roku został wybrany przez parlament do Rady Sądownictwa Administracyjnego.
Przed wyborami w marcu tego roku Ruch Pięciu Gwiazd wskazywał go jako kandydata na stanowisko ministra administracji publicznej. Conte ma kancelarię adwokacką w Rzymie, niedaleko siedziby Ministerstwa Sprawiedliwości. Nie ma żadnego doświadczenia politycznego.
Obecny premier mówi o "koszmarze"
Zasadnicze wątpliwości jakie miał szef państwa wobec kandydatury Conte, dotyczyły jego faktycznej pozycji w przyszłym rządzie. Został wskazany jako "osoba trzecia" przez liderów obu ugrupowań i nie ma pewności co do jego mandatu politycznego.
Prasa ujawniła, że w czasie spotkania z przywódcami Ligi i Ruchu Pięciu Gwiazd, Matteo Salvinim i Luigim Di Maio, prezydent odczytał artykuł Konstytucji na temat prerogatyw premiera, w którym mowa jest o tym, że "kieruje polityką rządu i jest za nią odpowiedzialny". W ten sposób w ocenie prasy prezydent przypomniał, że prezes Rady Ministrów ma być osobą samodzielną i ponoszącą pełną odpowiedzialność za pracę gabinetu, nie zaś sterowaną przez partyjnych liderów.
Komentując sytuację polityczną w kraju, tymczasowy lider rządzącej dotąd centrolewicowej Partii Demokratycznej Maurizio Martina powiedział w środę, że Włochy nie zasługują na "ten koszmar". Tak określił porozumienie rządowe zawarte przez Ligę i Ruch.
Autor: mk\mtom / Źródło: PAP