Śmigłowce nisko nad głowami protestujących. Tak wyglądała ostatnia noc w USA

Źródło:
PAP, BBC, CNN

W Nowym Jorku protestujący pojawili się na ulicach wszystkich pięciu okręgów miasta. W Waszyngtonie do rozpraszania zgromadzeń wysłano cztery wojskowe śmigłowce. Schodziły nisko, aby rozproszyć tłum podmuchem spod wirników. Protesty po śmierci czarnoskórego George'a Floyda trwają już tydzień. W nocy z poniedziałku na wtorek na ulicach amerykańskich miast znów było gorąco.

Kilka tysięcy ludzi zgromadziło się w poniedziałek po południu lokalnego czasu na manifestacjach, m.in. na Broadwayu, Times Square, w Greenwich Village na Manhattanie oraz przed salą widowiskową Barclay’s Center na Brooklynie. Tłum przemaszerował przez łączący obie dzielnice most Brooklyn Bridge. Kierowcy solidaryzowali się z uczestnikami protestów, naciskając klaksony.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Manifestacje miały początkowo pokojowy przebieg. Później policja powiadomiła jednak o prowadzących do aresztowań starciach z funkcjonariuszami, którzy spychali demonstrantów z jezdni, torując drogę ruchowi ulicznemu. Pojawiły się doniesienia o plądrowaniu sklepów w tak zagęszczonych miejscach jak Piąta Aleja czy plac Union Square.

Dochodziło też do prób nawiązania kontaktów policji z demonstrantami. W parku Washington Square Park szef nowojorskiej policji Terence A. Monahan zapewniał, że "nie ma w mieście funkcjonariusza, który usprawiedliwiałby to, co się stało w Minnesocie".

- Jesteśmy z wami. My tu mieszkamy. To jest nasz dom – oznajmił, biorąc za ręce dwóch demonstrantów i klękając wraz z nimi.

Do zachowania rozsądku wzywał gubernator stanu Andrew Cuomo, który na antenie telewizji MSNBS apelował do protestujących, by "nie robili z protestów zasłony dla działalności przestępczej".

Alert o godzinie policyjnej

Podobnie jak w przypadku alertów o ekstremalnych warunkach pogodowych, władze Nowego Jorku wysłały wieczorem mieszkańcom na telefony przypomnienie o obowiązującej w związku z zamieszkami godzinie policyjnej. Doradca gubernatora Richard Azzopardi ostrzegł, że jej naruszenie będzie traktowane jako wykroczenie, za które grozić będzie kara trzech miesięcy więzienia lub grzywna w wysokości 500 dolarów. Burmistrz Bill de Blasio wyjaśniał, że policja będzie ścigać tylko tych, którzy "wydają się zachowywać w nielegalny sposób".

Według lokalnych mediów już po rozpoczęciu godziny policyjnej o godz. 23 czasu lokalnego przed Barclay’s Center gromadziło się wielu protestujących. Zbierali się też wokół największego domu towarowego Macy's na Manhattanie. Policja nie interweniowała. Do północy nie było informacji o większych incydentach.

Do zwolnionych z obowiązku przestrzegania godziny policyjnej należą pracownicy służby zdrowia, sklepów spożywczych, aptek i innych niezbędnych sklepów oraz dziennikarze. Nie obejmie ona też bezdomnych i osób zajmujących się usługami dla nich.

Ostrzelani funkcjonariusze w Saint Louis

Prowadząca relacje na żywo brytyjska telewizja BBC podała, że w czasie protestów w Saint Louis w stanie Missouri czterech policjantów zostało ostrzelanych. Trafili do szpitala. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Według doniesień BBC w Seattle tłum obrzucił policjantów kamieniami, butelkami i fajerwerkami, próbując sforsować ustawioną barykadę. "W mediach społecznościowych wiele osób twierdziło, że słyszało wiele huków i że wszędzie był gaz łzawiący" - relacjonowała BBC.

"San Francisco, San Jose, Santa Clara, Walnut Creek, Oakland i inne miasta nad Zatoką Kalifornijską. Doszło w nich do aktów przemocy i wandalizmu. Policja w Walnut Creek użyła gazu łzawiącego przeciwko protestującym, którzy zgromadzili się przed godziną policyjną. Podczas protestu jedna z kobiet została ostrzelana z przejeżdżającego samochodu" - podała BBC.

Dwoje ludzi zginęło podczas protestów w Cicero na przedmieściach Chicago w Illinois - poinformowały w poniedziałek wieczorem czasu lokalnego władze miasta, nie dodając w jakich okolicznościach doszło do ich śmierci. 60 osób aresztowano. Telewizja NBC informuje o starciach między policją a demonstrantami, spośród których niektórzy rabowali okoliczne sklepy.

Jeden funkcjonariusz policji został postrzelony w Las Vegas w Nevadzie podczas wymiany ognia, do której doszło w śródmieściu miasta - informuje tamtejsza policja. Uzupełniono, że na terenie Las Vegas doszło też do drugiej strzelaniny, ale nie podano więcej szczegółów. Przez trzy dni zamieszek w mieście zatrzymano 338 osób.

Helikoptery nad Waszyngtonem

Na waszyngtońskim Chinatown policja użyła w nocy z poniedziałku na wtorek granatów hukowych i flar, by rozpędzić protest. Nad dzielnicą nisko latały cztery śmigłowce oraz kilka dronów.

Wojskowe śmigłowce zniżały się nisko nad tłumem, tworząc podmuchy wiatru. Po dzielnicy niósł się dźwięk policyjnych syren. Niektóre witryny sklepowe zostały wybite. Nie doszło jednak do poważnych starć z policją. W kierunku śmigłowców demonstrujący pokazywali wulgarne gesty. Niektórzy porównywali sytuację do wojny.

Po deklaracji prezydenta Donalda Trumpa o zmobilizowaniu wojska, siły bezpieczeństwa wymogły w nocy z poniedziałku na wtorek godzinę policyjną, wyciszając ostatecznie protesty i zamieszki w centrum Waszyngtonu.

Prezydent w swoim wystąpieniu w Ogrodzie Różanym zapowiedział, że kieruje do stolicy USA "tysiące ciężko uzbrojonych żołnierzy, członków personelu wojskowego i służb bezpieczeństwa, by zakończyć zamieszki, plądrowanie, wandalizm, napaści oraz bezmyślne niszczenie mienia".

Po początku obowiązywania godziny policyjnej w Waszyngtonie (od godziny 19 lokalnego czasu) służby bezpieczeństwa zaczęły ją ściśle egzekwować. Skrzyżowania w centrum miasta zostały zablokowane. Biały Dom otoczyła policja. Na ulicach widać było oddziały Gwardii Narodowej, straży granicznej i Agencji do Walki z Narkotykami. Na miejscu był przewodniczący kolegium szefów sztabów sił zbrojnych USA generał Mark Milley.

Kontrowersje budzi użycie przez służby gazu łzawiącego, by przepędzić protestujących sprzed Białego Domu i utorować drogę Trumpowi do pobliskiego kościoła episkopalnego św. Jana. W poniedziałek wieczorem prezydent wyszedł ze swojej rezydencji i na chwilę przystanął przed tą świątynią, gdzie z Biblią w prawej dłoni pozował do zdjęć. Krok ten skrytykowały władze kościoła, który w ostatnich dniach był w epicentrum protestów. - Wszystko, co powiedział i zrobił (Trump), służy wznieceniu przemocy - oceniła biskup Mariann Budde. Dodała, że nikt z Białego Domu nie kontaktował się z nią w kwestii przyjścia prezydenta przed świątynię.

"Używanie gazu wobec pokojowo protestujących, tylko po to, by prezydent mógł pozować do zdjęć przed kościołem, hańbi każdą z wartości, których uczy nas wiara" - napisała na Twitterze szefowa Izby Reprezentantów, demokratka Nancy Pelosi.

Brat apeluje o spokój

Brat zmarłego, Terrence Floyd, który uczcił pamięć brata minutą ciszy w miejscu, gdzie został brutalnie zatrzymany, zaapelował do protestujących o spokój. - Wiem, że by tego nie chciał. To go nie zwróci - mówił Floyd.

George Floyd zmarł 25 maja, po zatrzymaniu przez policję w Minneapolis. Pod koniec maja do internetu trafiło nagranie z incydentu, na którym widać, jak jeden z policjantów przyciska mężczyźnie kolanem szyję do ziemi, nie reagując na krzyki Floyda, że nie może oddychać. W szpitalu stwierdzono zgon.

Dla wielu Amerykanów śmierć Floyda to nie odosobniony incydent, ale przykład systemowego przyzwolenia na przesadną agresję policji, szczególnie wobec osób czarnoskórych.

Autorka/Autor:tas

Źródło: PAP, BBC, CNN