"Wieczne chemikalia" w wodzie pitnej. "Jesteśmy przerażeni"

woda kran shutterstock_2247078069
Upały nawiedziły niemal całą Francję
Źródło: Reuters
Do końca tego roku tysiące mieszkańców gmin Alzacji, w północno-wschodniej Francji, nie powinno pić wody z kranu. "The Guardian" przyjrzał się sytuacji w regionie, w którym mieszkańcy narażeni są na kontakt z wodą zanieczyszczoną PFAS, "wiecznymi chemikaliami".

W maju, gdy do skrzynek pocztowych ok. 60 tysięcy mieszkańców 11 gmin w departamencie Górnego Renu zostały wrzucone ulotki o zakazie korzystania z wody pitnej przez osoby "wrażliwe" - czyli dzieci poniżej drugiego roku życia, osoby starsze, kobiety w ciąży oraz karmiące piersią lub te o obniżonej odporności - supermarkety zapełniły się ludźmi w panice pakującymi do koszyków butelki z napojami. Badania lokalnej wody z kranu wykazały, że poziom wykrytych "wiecznych chemikaliów" został przekroczony, podaje "The Guardian". Substancje te nie rozkładają się i mogą przetrwać w środowisku przez stulecia.

Boją się nie tylko "wrażliwi"

W regionie Górnego Renu, według władz, około 3 tysięcy osób zostało sklasyfikowanych jako "wrażliwe". Zostały dla nich przygotowane środki w wysokości 80 euro na osobę, które mają pokryć koszty zakupu wody butelkowanej. Jedna z mieszkanek w rozmowie z gazetą przyznaje, że "nie chodzi tylko o osoby narażone, bo PFAS nie wybiera, kogo atakuje".

Kilka tygodni po ostrzeżeniu mieszkańców przed skażeniem okoliczne sklepy wciąż pełne są ludzi kupujących butelkowaną wodę. - Jesteśmy przerażeni - przyznaje w rozmowie z brytyjską gazetą 70-latka. - Chodzi przecież o wodę, bez której nie możemy żyć.

Pracownik jednego z okolicznych supermarketów wspomina w rozmowie z gazetą, że przez 30 lat czegoś takiego nie widział. Co tydzień "przyjeżdżają cztery ciężarówki".

Jakie jest źródło skażenia

Dwa kilometry od supermarketu mieści się Port Lotniczy Bazylea-Miluza-Fryburg, który jest międzynarodowym węzłem komunikacyjnym obsługującym pasażerów z Francji, Niemiec i Szwajcarii. Nowy terminal znajduje się w miejscu, w którym przez dziesięciolecia stosowano środki do gaszenia pożarów. Jak podaje "The Guardian", to pianka, która przez lata przenikała do gleby i wody, ma być źródłem zanieczyszczenia PFAS. Mężczyzna mieszkający blisko lotniska mówi, że "władze ich okłamały, oszukały", bo mimo wiedzy o skażeniu wody przez lata nie podano tej informacji publicznie.

- To pierwszy raz, gdy wiadomo, że publiczne lotnisko jest źródłem skażenia i władze powinny zmusić lotnisko do wypłaty odszkodowania - przekonuje w rozmowie z brytyjską gazetą. Jak podaje "The Guardian", mieszkańcy do końca roku będą musieli korzystać z wody butelkowanej, z nadzieją, że od nowego roku władze zainstalują filtry.

Przeciwko lotnisku nie toczy się żadne postępowanie, ponieważ pianki używane wówczas do gaszenia spełniały odpowiednie normy i były certyfikowane. Jak jednak sugeruje brytyjski dziennik, "to początek ogólnoeuropejskiej walki przeciw zanieczyszczeniu wody pitnej".

Według "Le Monde", cała Francja mierzy się obecnie z problemem zanieczyszczenia wody pitnej przez PFAS. Francuski dziennik przytoczył tegoroczne badanie, z którego wynikało, że "praktycznie wszyscy Francuzi są narażeni na substancje toksyczne z wody pitnej".

Czym są "wieczne chemikalia"

PFAS to syntetyczne związki chemiczne o szerokim zastosowaniu. Znajdują się na przykład w wodoodpornej odzieży czy opakowaniach na żywność. Substancje te - związki perfluoroalkilowe oraz polifluoroalkilowe - nazywane są "wiecznymi chemikaliami", ponieważ rozkładają się bardzo powoli i gromadzą w środowisku oraz w tkankach ludzkich. Jak podają najnowsze badania, konsekwencją narażenia na ich kombinację może być szereg różnych chorób - od zaburzeń rozwojowych po nowotwory. 

Czytaj także: