Fajerwerki spowodowały tragiczny karambol?


To pokaz fajerwerków mógł spowodować wielki karambol na autostradzie M5 w Wielkiej Brytanii, w którym zginęło 7 osób, a 51 odniosło rany - podaje policja, która przyjęła taką hipotezę śledztwa.

Karambol z udziałem 30 pojazdów, w tym sześciu ciężarówek, niektórych z naczepami, miał miejsce w piątek wieczorem. Sprzątanie miejsca zdarzenia zajęło dwa dni, a ruch wznowiono dopiero w niedzielę wieczorem. Jednocześnie wszczęto śledztwo, które ma ustalić przyczyny tej największej katastrofy drogowej w Wielkiej Brytanii od 1991 roku.

Skutki zabawy

Policja nie wyklucza, że mgła nad autostradą była niezwykle gęsta i nieprzejrzysta z powodu dymu, który pochodził z wielkiego ogniska i pokazu fajerwerków, który odbył się opodal. Sztuczne ognie odpalano na terenie Taunton Rugby Club, którego zewnętrzny płot jest oddalony o około 35 m od autostrady. Pokaz zakończył się 15 minut przed karambolem.

Klub, który na pokaz sztucznych ogni wydał trzy tysiące funtów, twierdzi, że pirotechnicy przeprowadzili wszystkie wymagane kontrole. Zbadali m. in. pogodę i kierunek wiatru. Pokaz ogni odbywał się w rocznicę spisku prochowego z 1605 roku, gdy fajerwerki upamiętniają nieudaną próbę zamachu na protestanckiego króla Jakuba I, o którą oskarżono katolików.

Organizator pokazu Geoff Counsell z firmy Firestorm Pyrotechnics oburzył się na sugestię, że ognie sztuczne mogą być powodem karambolu. Zaprotestował też przeciwko robieniu z jego firmy "kozła ofiarnego". Według Counsella wina tkwi po stronie kierowców. - Osobiście nie prowadziłbym samochodu w takich warunkach, chyba żebym musiał - zaznaczył. Przyznał zarazem, że mgła była tak gęsta, że nie widział nawet kilkusetosobowego tłumu, który przyszedł na imprezę.

Jeden z kierowców, który przeżył karambol, porównał warunki jazdy do "próby poruszania się w farbie emulsyjnej".

Źródło: PAP