Dzień Gniewu także w Iraku


Pięciu demonstrantów zginęło, a 10 zostało rannych w Mosulu na północy Iraku, gdzie siły bezpieczeństwa rozproszyły protestujących w ramach tzw. Dnia Gniewu - podała miejscowa policja. Dziesiątki tysięcy ludzi zbierają się natomiast na głównym placu stolicy Jemenu.

Piątek jest w Iraku tzw. Dniem Gniewu, czyli manifestacji zainspirowanych rewoltami w innych państwach arabskich. Demonstracje odbywają się też w Bagdadzie i innych większych miastach Iraku.

"Dzień Gniewu"

Demonstranci zebrali się przed budynkiem władz w Mosulu, domagając się pracy i lepszych warunków życia.

Tysiące ludzi wyszły w piątek na ulice irackich miast, by zaprotestować przeciwko korupcji i ograniczeniom w dostępie do podstawowych usług w ramach ogłoszonego w całym kraju "Dnia Gniewu", inspirowanego podobnymi wystąpieniami w innych krajach arabskich. Protestowano we wszystkich większych miastach kraju od Kirkuku na północy po Basrę na południu.

Setki ludzi na Placu Wyzwolenia

Setki ludzi z irackimi flagami i transparentami zebrały się na bagdadzkim placu Tahrir, na którym wprowadzono zaostrzone środki bezpieczeństwa. Wojskowe samochodu i siły bezpieczeństwa zabezpieczył wszystkie ulice wokół placu. Zablokowany został znajdujący się w jego pobliżu most Dżumhurija na Tygrysie. W całej stolicy wprowadzono zakaz ruchu samochodowego.

- Jesteśmy tu, by domagać się zmian, poprawić sytuację w kraju. System edukacji jest zły. Zły jest system opieki medycznej. Usługi ze złych stają się jeszcze gorsze - uważa 27-letnia uczestniczka protestu. - Nie ma bieżącej wody, elektryczności. Rośnie bezrobocie, to może popchnąć młodych do działalności terrorystycznej - dodaje.

- Nasza demonstracja jest pokojowa - dodaje jej uczestniczka. - Chcemy, aby rząd nas usłyszał, rząd który sami wybraliśmy - zapewnia.

Jeszcze przed rozpoczęciem demonstracji na placu Tahrir (Wyzwolenia) w Bagdadzie w piątek rano zebrało się około 600 osób. Skandowali "Nie dla bezrobocia i "Nie dla kłamcy al-Malikiego", premiera Iraku.

Irak wzoruje się na Tunezji i Egipcie

W czwartek premier Nuri al-Maliki ostrzegł, by nie uczestniczyć w demonstracjach z powodu zagrożenia ze strony terrorystów. Udział w nich odradzali również szyiccy przywódcy religijni.

W starciach pomiędzy protestującymi a siłami porządkowymi, do których doszło w piątek w mieście Hawidża na północy Iraku, zginęły co najmniej dwie osoby, a 22 zostały ranne. Kolejnych sześć osób zostało rannych w miejscowości Sulejman Pek na południe od Kirkuku. W starciach z siłami bezpieczeństwa w Mosulu zginęło 5 osób, a rannych zostało 10.

Jak pisze agencja Associated Press planowane protesty w Iraku, wzorowane na wystąpieniach w Tunezji i Egipcie, od kilku tygodni budzą ożywioną dyskusję wśród Irakijczyków m.in. na portalu społecznościowym Facebook.

Demonstracje w Jemenie

Dziesiątki tysięcy ludzi zbierają się natomiast na głównym placu stolicy Jemenu, Sany, by po piątkowych modłach w meczetach wziąć udział w demonstracji. Protestujący domagają się ustąpienia rządzącego krajem od 32 lat prezydenta Alego Abd Allaha Salaha.

Świadkowie relacjonują, że mimo zaostrzonych środków bezpieczeństwa demonstranci gromadzą się na placu przed główną bramą uniwersytetu w Sanie.

Protestują od 2 tygodni

W Jemenie od dwóch tygodni trwa fala protestów zainspirowana podobnymi wystąpieniami m.in. w Tunezji i Egipcie, które doprowadziły do ustąpienia przywódców tych krajów Zina al-Abdina Ben Alego i Hosniego Mubaraka.

Prezydent Jemenu oświadczył w środę, że polecił służbom bezpieczeństwa chronić protestujących przeciwko niemu demonstrantów oraz położyć kres starciom i zapobiegać bezpośrednim potyczkom między zwolennikami rządu a jego przeciwnikami.

Salah, rządzący Jemenem od 32 lat, zapowiedział, że odejdzie, ale dopiero w 2013 roku, gdy upłynie jego kadencja. Obiecał, że nie będzie próbował przekazać władzy synowi.

Źródło: PAP