Po ogłoszeniu przez prezydenta USA Donalda Trumpa informacji o śmierci przywódcy tak zwanego Państwa Islamskiego (IS) Abu Bakra al-Bagdadiego, napływają gratulacje i słowa uznania za akcję w Syrii, choć wiele jest też zastrzeżeń, że to nie koniec wojny z dżihadystami. Komentują także kraje nieprzychylne Waszyngtonowi. Irański minister ocenił, że śmierć Bagdadiego "to nic wielkiego" i oskarżył USA o stworzenie IS. "Po prostu zabiliście swoją własną bestię" - napisał. Sceptyczna jest Rosja, według której brakuje wiarygodnych dowodów, że szef islamskich terrorystów naprawdę nie żyje.
W niedzielę prezydent USA Donald Trump poinformował o śmierci przywódcy IS, podając, że wysadził się on w powietrze podczas operacji amerykańskich sił specjalnych w północno-zachodniej Syrii. Amerykański prezydent podziękował za współpracę Rosji, Syrii, Turcji, Irakowi i syryjskim Kurdom.
"Amerykanie składają hołd heroizmowi"
Politycy Partii Demokratycznej wyrażają zadowolenie z sukcesu akcji przeciwko Bagdadiemu i chwalą wojsko USA. Wzywają Donalda Trumpa do dalszej walki z IS, choć ich zdaniem utrudnia to jego decyzja o wycofaniu wojsk USA z północy Syrii. "Amerykanie składają hołd heroizmowi, poświęceniu i umiejętnościom naszych wojskowych i naszych służb specjalnych i wyrażają wdzięczność za pracę naszych partnerów w regionie. Odczuwamy ulgę, że nikt z personelu USA nie zginął w tym brawurowym ataku" - napisała w oświadczeniu przewodnicząca kontrolowanej przez Demokratów Izby Reprezentantów Nancy Pelosi. Ostrzegła jednak, że zabicie Bagdadiego "nie oznacza śmierci IS". Przypominała, że w tym miesiącu Izba Reprezentantów przyjęła rezolucję, która "odrzuca zielone światło wydane przez prezydenta Trumpa na turecką inwazję w Syrii przeciwko kurdyjskim sojusznikom USA i wzywa go, by zaprezentował jasną strategię pokonania IS". "Izba Reprezentantów musi być informowana o ataku, o którym z wyprzedzeniem poinformowani zostali Rosjanie, ale nie najwyższe kierownictwo Kongresu, a także o ogólnej strategii administracji w regionie" - napisała Pelosi. Trump oświadczył wcześniej, że obawiając się przecieków, nie poinformował zawczasu o operacji przeciwko liderowi dżihadystów skonfliktowanej z nim politycznie Pelosi. Przyznał, że podczas akcji wojskowej Amerykanie za zgodą Moskwy korzystali ze strefy powietrznej nad obszarem w Syrii kontrolowanym przez Rosjan, ale władze USA nie przekazały Kremlowi szczegółów operacji. Do podziękowań dla amerykańskiego wojska dołączył Joe Biden, były wiceprezydent USA i jeden z faworytów do otrzymania nominacji demokratów w wyborach prezydenckich w 2020 roku.
Sekretarz generalny NATO: to ważny etap w walce z terroryzmem
"Ogłoszenie przez USA operacji wymierzonej w Abu Bakra al-Bagdadiego to ważny etap w naszych wysiłkach przeciwko międzynarodowemu terroryzmowi" - napisał na Twitterze sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. NATO "pozostaje zaangażowane w walkę z naszym wspólnym wrogiem IS" - zapewnił.
The US announcement on the operation against Abu Bakr al-Baghdadi is a significant step in our efforts against international terrorism. #NATO remains committed to the fight against our common enemy ISIS.
— Jens Stoltenberg (@jensstoltenberg) October 27, 2019
"Wojna ze złem Daesz nie jest jeszcze skończona"
"Śmierć Bagdadiego to ważny moment w naszej walce z terroryzmem, ale wojna ze złem Daesz (arabski akronim IS - red.) nie jest jeszcze skończona. Będziemy współpracować z naszymi partnerami z koalicji, by raz na zawsze położyć kres morderczym, barbarzyńskim działaniom Daesz" - napisał na Twitterze premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson. Minister spraw zagranicznych w rządzie Johnsona Dominic Raab podkreślił, że "nie można teraz pozwolić Daesz, by gloryfikował kogoś, kto popełniał tak nieludzkie i odrażające" czyny.
W podobnym do Brytyjczyków tonie wypowiedział się prezydent Francji Emmanuel Macron. Jak oceniił, śmierć przywódcy tzw. Państwa Islamskiego to "ciężki cios" dla organizacji, lecz to tylko etap. Dodał, że priorytetem Francji jest ostateczne pokonanie IS.
"Walka trwać będzie nadal u boku naszych partnerów z koalicji międzynarodowej, aby zniszczyć tę organizację terrorystyczną. To nasz priorytet w Lewancie" - napisał Macron na Twitterze.
Minister obrony Francji Florence Parly zapewniła, że jej kraj będzie kontynuować walkę z IS, "przystosowując się do nowych warunków w regionie". Pogratulowała sukcesu operacji wymierzonej w Bagdadiego amerykańskim sojusznikom. "Szczególnie myślę też o wszystkich ofiarach szaleństwa Bagdadiego i kryminalistach, którzy za nim poszli" - dodała.
Francuski minister spraw wewnętrznych Christophe Castaner wezwał w liście prefektów policji do zwiększenia czujności, aby nie dopuścić do ewentualnych ataków, jakie w odwecie za swego śmierć swego przywódcy mogą podejmować dżihadyści. "Możliwe nasilenie dżihadystycznej propagandy po jego śmierci, wzywającej do aktów zemsty wymaga nadzwyczajnej czujności w waszych departamentach w najbliższych dniach, zwłaszcza podczas publicznych imprez" - napisał Castaner.
Izrael i Włochy gratulują, Turcja "jest dumna"
Amerykanom oraz Donaldowi Trumpowi pogratulował Benjamin Netanjahu, nazywając operację "imponującym osiągnięciem". - To ważny etap, ale wojna trwa - dodał Netanjahu, który składał wizytę w izraelskiej bazie wojskowej. Premier Włoch Giuseppe Conte również pogratulował Trumpowi operacji. Napisał na Twitterze: "Nasze gratulacje i wsparcie dla prezydenta Donalda Trumpa oraz mężczyzn i kobiet, którzy w nieustępliwy sposób są zaangażowani w naszą wspólną walkę z terroryzmem". W przesłanym agencji Reutera oświadczeniu Fahrettin Altun, doradca prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana, zaznaczył, że jego kraj "jest dumny, że mógł pomóc USA (...) w pociągnięciu do odpowiedzialności osławionego terrorysty". "Wspominamy dziś ofiary cywilne Abu Bakra al-Bagdadiego oraz naszych bohaterskich żołnierzy, którzy stracili życie, by chronić świat przed terrorystami z Daesz" - podkreślił i zapewnił, że Turcja nadal będzie walczyła z terroryzmem, "z jego wszystkimi formami i przejawami".
Irański minister do USA: zabiliście swoją własną bestię. Rosja: brak dowodów
Minister ds. łączności skonfliktowanego z USA Iranu Dżawad Azari Dżahrumi ocenił, że śmierć Bagdadiego "to nic wielkiego" i oskarżył USA o stworzenie IS. "Po prostu zabiliście swoją własną bestię" - napisał na Twitterze.
Ministerstwo obrony Rosji oświadczyło w niedzielę, że nie ma dowodów na potwierdzenie doniesień o śmierci przywódcy tzw. Państwa Islamskiego.
"Rosyjskie ministerstwo obrony nie dysponuje wiarygodnymi informacjami na temat działań amerykańskiej armii w strefie deeskalacji w (prowincji) Idlib (...) dotyczących kolejnej 'śmierci' Bagdadiego" - brzmi oświadczenie rzecznik resortu gen. Igora Konaszenkowa. Oznajmił on, że "w ostatnich dniach w strefie deeskalacji w Idlibie amerykańskie samoloty ani 'tak zwana' koalicja międzynarodowa nie przeprowadziły żadnego uderzenia z powietrza". Gen. Konaszenkow mówił o "całkowicie sprzecznych szczegółach" podawanych przez "bezpośrednich uczestników i kraje, które miały brać udział w tej 'operacji' ", oceniając, że "rodzi to uzasadnione pytania i wątpliwości", czy operacja ta rzeczywiście się odbyła i czy zakończyła się sukcesem. Rzecznik rosyjskiego ministerstwa obrony zauważył, że strefa w prowincji Idlib jest pod kontrolą syryjskiej filii al-Kaidy, Frontu al-Nusra. "Grupa ta zawsze zwalczała IS i zabijała jego członków na swoich terenach, postrzegając ich jako rywali w walce o władzę w Syrii" - zauważył Konaszenkow. Dlatego, jak dodał, obecność Bagdadiego na terytorium kontrolowanym przez Front al-Nusra powinna być wykazana przez USA i innych uczestników operacji "bezpośrednimi dowodami".
"Wielka noc dla świata i USA"
Trump ogłosił w niedzielę w Białym Domu, że Bagdadi "zginął jak pies i tchórz". Według niego była to "wielka noc dla świata i USA", a Stany Zjednoczone "pociągnęły do odpowiedzialności terrorystę numer jeden na świecie".
Według wcześniejszych informacji amerykańskiego wywiadu Bagdadi ukrywał się gdzieś wzdłuż granicy iracko-syryjskiej. Zginął jednak kilkaset kilometrów od tego miejsca, w pobliżu granicy Syrii z Turcją. Islamistyczną organizacją kierował od 2010 roku, kiedy IS było jeszcze gałęzią Al-Kaidy w Iraku. W szczytowym okresie tzw. Państwo Islamskie kontrolowało tereny od północy Syrii wzdłuż rzek Tygrys i Eufrat do obrzeży stolicy Iraku, Bagdadu. Jednak porażki IS w Mosulu w Iraku i w Ar-Rakce w Syrii w 2017 roku spowodowały sukcesywny upadek samozwańczego kalifatu o nazwie Państwo Islamskie. Bagdadi stał się uciekinierem, który ukrywał się wzdłuż pustynnej granicy Iraku z Syrią. Trump zabicie lub schwytanie szefa IS zapowiadał od początku swojej kadencji. Za jego głowę Amerykanie wyznaczyli nagrodę w wysokości 25 mln USD.
Autor: momo / Źródło: PAP