Do Pacyfiku wycieka dziennie 300 ton skażonej radioaktywnie wody


Japoński premier zapowiedział, że rząd nie będzie dłużej pozostawiał rozwiązania problemu jedynie w rękach operatora elektrowni i sam wkroczy do akcji.

Przedstawiciel japońskiego ministerstwa gospodarki powiedział w środę dziennikarzom, że skażona woda ze zniszczonej przez tsunami i trzęsienie ziemi elektrowni jądrowej Fukushima wycieka do Oceanu Spokojnego od dwóch lat. Wcześniej przyznał, że dziennie do Pacyfku trafiać może nawet 300 ton radioaktywnej wody.

Japoński premier, Shinzo Abe, wezwał jednocześnie rząd do szybszego i bardziej efektywnego ograniczania wypływu skażonej radioaktywnie wody i dopilnowania, że operator elektrowni, firma TEPCO (Tokyo Electric Power Co) podejmie odpowiednie kroki, aby rozwiązać problem. Sprawę nadzorować będzie minister gospodarki Toshimitsu Motegi, który wyegzekwować ma od TEPCO podjęcie skutecznych przedsięwzięć dezaktywacyjnych. Prace te mają potrwać ponad 40 lat i będą kosztować 11 mld dolarów.

- Problem skażonej wody jest przedmiotem znacznego zainteresowania japońskiego społeczeństwa. Zamiast polegać na Tokyo Electric, rząd podejmie raczej własne działania - zapewnił premier Abe.

Skąd się wzięły wycieki?

W reaktorach elektrowni Fukushima I tsunami zniszczyło system chłodzenia i doszło do stopienia rdzeni. Do reaktorów wpompowuje się teraz wodę, żeby je schłodzić. Problemem jest bezpieczne składowanie skażonej wody. Kilkakrotnie dochodziło do wycieków ze zbiorników gruntowych, w których jest tymczasowo magazynowana.

11 marca 2011 roku w wyniku trzęsienia ziemi o sile 9 w skali Richtera i gigantycznej fali tsunami w elektrowni Fukushima I nastąpiła awaria systemów chłodzenia i doszło do stopienia się prętów paliwowych. Awaria spowodowała znaczną emisję substancji promieniotwórczych; była to największa awaria nuklearna od wybuchu reaktora w elektrowni w Czarnobylu w 1986 roku.

Autor: kag/mtom / Źródło: reuters, pap