W Iraku narażał życie dla Amerykanów. Przez dekret Trumpa do USA nie może wjechać

Cały świat patrzy. Protest na lotnisku OHare po dekrecie Trumpa
"Cały świat patrzy". Protest na lotnisku O'Hare po dekrecie Trumpa
Źródło: Kontakt 24

W Iraku narażał życie, przez kilka lat współpracując z amerykańską agencją rządową. W nagrodę dostał wizę, która jemu - Irakijczykowi - oraz rodzinie pozwalała na zamieszkanie w USA. Jego wyjazd przekreślił jednak dekret Donalda Trumpa. Nowe prawo zabraniające wjazdu do USA obywatelom siedmiu krajów będzie obowiązywać trzy miesiące, a do tego czasu wygaśnie wiza irackiego informatyka. Jego historię opisuje "Washington Post".

Saif Ali w ubiegłym miesiącu dostał wizę do USA, więc zrezygnował z pracy, sprzedał dom i samochód. Zaczął planować podróż do USA. W Stanach Zjednoczonych miał wylądować w poniedziałek.

Udało mu się zdobyć wizę dla siebie, żony i trójki dzieci, dzięki uruchomionemu w 2013 roku specjalnemu programowi wizowemu dla Irakijczyków, którzy narażali życie, pracując w Iraku na rzecz amerykańskich wojsk lub amerykańskiego rządu.

Dwa dni przed datą wylotu Ali dostał telefon. Poinformowano go, że względu na nową politykę imigracyjną, jego wyjazd do USA został zawieszony.

- To tragedia - powiedział. - To jakby ktoś wbił mi sztylet w serce - dodał w rozmowie z "Washington Post".

Narażał życie, traktowany jak zdrajca

Saif Ali pracował jako specjalista IT w firmie prowadzącej projekty dla Amerykańskiej Agencji Rozwoju Międzynarodowego (USAID) od 2010 do 2013 roku. Przypomina, że po amerykańskiej interwencji w 2003 roku Irakijczykom pracującym dla USA groziły prześladowania - groźby śmierci, porwania, a nawet zabójstwa.

- Uważano nas za zdrajców - wspomina Ali. Przez trzy lata walczył o wizę do USA. - Byłem taki szczęśliwy, nastawiliśmy się na nowe życie w Ameryce - powiedział. - Wyobrażałem sobie, że mogę wieść spokojne życie, mógłbym pracować, moje dzieci żyłyby w pokoju. Brat Aliego, który żyje w Arizonie, wynajął mu dom i kupił meble. Wydał ponad 11 tys. dolarów. Dużej części wydatków już nie odzyska.

Teraz Ali został w Bagdadzie i nie wie, co dalej z jego rodziną. Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji, która mu pomagała z wizą, też nie wie, co robić. Amerykańska ambasada w Bagdadzie w mailu napisała mu, że jego wiza została zawieszona na 90 dni. Problem w tym, że do tego czasu wygaśnie jej ważność.

Dekret Trumpa

Dekret podpisany w piątek przez Trumpa zawiesza do odwołania przyjmowanie uchodźców z Syrii, a uchodźców z innych krajów - na 120 dni. W tym czasie władze USA mają sprawdzić, z których krajów uchodźcy stanowią najmniejsze ryzyko.

Dekret przewiduje także wstrzymanie przez 90 dni wydawania amerykańskich wiz obywatelom krajów muzułmańskich mających problemy z terroryzmem. Dotyczy to obywateli Iraku, Syrii, Iranu, Sudanu, Libii, Somalii i Jemenu.

Autor: pk\mtom / Źródło: Washington Post, tvn24.pl

Czytaj także: