"Czerwone koszule" rezygnują z protestu


"Czerwone koszule" odwołały marsz w stolicy Bangkoku. Antyrządowi demonstranci zrezygnowali z protestu po tym, gdy władze oświadczyły, że są gotowe użyć wobec nich wojska.

Do demonstracji miało dojść w centrum miasta, w dzielnicy Silom. Armia ostrzegła we wtorek rano, że zaostrza procedury, by w razie potrzeby zdecydowanie rozprawić się z protestującymi i że może użyć gazu łzawiącego, a nawet broni palnej.

- Nie pójdziemy dziś do Silom, ponieważ rząd już rozmieścił żołnierzy. Pójdziemy tam, gdy zostaną wycofani - powiedział lider "czerwonych koszul", Nattawut Saikua.

Dodał, że protest, którego celem jest zmuszenie władz do rozpisania nowych wyborów, będzie trwał nadal. "Czerwone koszule" zamierzają jednak pozostać w głównej dzielnicy handlowej miasta, którą zajmują od 3 kwietnia.

Protestują od 3 kwietnia

Na początku miesiąca "czerwone koszule" rozpoczęły protesty w stolicy, aby domagać się rozwiązania parlamentu i przedterminowych wyborów. Demonstranci są zwolennikami byłego premiera Thaksina Shinawatry, pozbawionego stanowiska po wojskowym zamachu stanu z 2006 roku. Chcą odsunięcia od władzy urzędującego premiera Abhisita Vejjajivy.

Od początku protestów w starciach manifestantów z wojskiem zginęło co najmniej 25 osób. Ponad 800 ludzi zostało rannych, w tym ok. 300 żołnierzy.

Źródło: PAP