Ciężarówką staranował bramę elektrowni atomowej


Mężczyzna kierujący ciężarówką przez pół dnia jeździł po strefie zamkniętej wokół uszkodzonej elektrowni atomowej Fukushima I. Próbował też bezskutecznie dostać się na jej teren. Później wdarł się do elektrowni Fukushima II, po tym jak staranował bramę w jej ogrodzeniu. Mężczyznę po długiej pogoni ujęła policja. Nie wiadomo, jaka była jego motywacja i co chciał osiągnąć.

Ciężarówka obklejona plakatami i wyposażona w głośniki, pojawiła się na terenie zamkniętym wokół elektrowni Fukushima I w czwartek. Mężczyzna przez jakiś czas jeździł po obszarze w promieniu 20 kilometrów od uszkodzonych reaktorów, z którego niemal trzy tygodnie temu ewakuowano mieszkańców.

Później zdecydował się na ostrzejsze działanie.

Taranem po promieniowanie

Około godziny 12 pojawił się przed bramą wjazdową do elektrowni Fukushima I, w której od tygodni ratownicy starają się opanować cztery poważnie uszkodzone reaktory.

Mężczyźnie nie przeszkadzało to, że wielokrotnie w okolicy elektrowni wykryto groźne dla zdrowia promieniowanie. Kierowca domagał się wpuszczenia na teren zakładu. - Pracownicy pilnujący bramy odmówili.

Kierowca udał się więc do odległej o 12 km elektrowni Fukushima II - powiedział Hidehiko Nishiyama z Agencji Bezpieczeństwa Przemysłu i Nuklearnego. - Tam pracownicy przy głównej bramie również odmówili wpuszczenia go na teren elektrowni. Objechał więc zakład i staranował zamkniętą tylną bramę - wyjaśnił Nishiyama.

Później mężczyzna miał przez jakiś czas jeździć po terenie elektrowni, po czym odjechał. Policja złapała go po dwóch godzinach pościgu.

Władze nie wyjaśniły czy mają informację na temat intencji kierowcy ciężarówki. Mężczyzna po ujęciu trafił w ręce specjalistów od odkażania, którzy mieli stwierdzić w jakim stopniu został napromieniowany. Wiadomo, że poza zniszczoną bramą, nie spowodował innych szkód.

Publiczne zażenowanie

Rajd kierowcy wywołał burzę w japońskich mediach. Władze już wcześniej były ostro krytykowane za to, jak radzą sobie z kryzysem w elektrowni Fukushima I. To, że ktoś bezkarnie i właściwie bez problemu, przy użyciu zwykłej ciężarówki wdarł się na teren elektrowni atomowej spowodowało kolejną falę krytyki.

- Zarówno w elektrowni Fukushima I i II robimy co tylko możliwe w dziedzinie bezpieczeństwa. Mówimy tutaj o poważnej awarii i promieniowaniu. Ale nie wiemy czy każdy róg i brama są bezpieczne - stwierdził Nishiyama, który miał być wyraźnie zdziwiony zainteresowaniem dziennikarzy tą sprawą.

Źródło: Reuters