W Chinach zakończyło się doroczne posiedzenie parlamentu, po którym wielu oczekiwało zapowiedzi reform gospodarczych. Jednak zamiast nich wytyczony został całkiem nowy priorytet - bezpieczeństwo, które gwarantować mają armia i technologia. Co ta zmiana oznacza dla świata?
We wtorek w Pekinie zakończyło się największe i najważniejsze doroczne wydarzenie polityczne w Chinach - tzw. dwie sesje. To odbywające się równolegle obrady Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych (OZPL), fasadowego parlamentu Chin z blisko 3 tys. deputowanych, oraz mającej charakter doradczy dla rządu Ludowej Politycznej Konferencji Konsultacyjnej Chin (LPKKCh), w którym zasiada ponad 2 tys. członków.
Podczas tego wydarzenia w rzeczywistości nie są podejmowane żadne decyzje, a jedynie następuje formalna akceptacja decyzji podjętych wcześniej za zamkniętymi drzwiami przez przywództwo chińskiej partii komunistycznej. Ich ogłoszenie stanowi jednak cenne wskazówki dotyczące kierunku, jakie chińskie władze wytyczają na kolejny rok.
Chiny stawiają na armię i technologię
W związku z pogarszającą się sytuacją gospodarczą Chin spodziewano się, że właśnie jej ożywienie będzie w centrum uwagi podczas zjazdu. Było jednak inaczej. Choć chiński premier zapowiedział utrzymanie wzrostu gospodarczego na poziomie ok. 5 proc. PKB i "szybsze działania" w zakresie ożywiania gospodarki, nie ogłoszono żadnych większych programów zwiększenia popytu wewnętrznego, czego przedsiębiorcy najbardziej oczekiwali. Zamiast tego najwięcej uwagi wydaje się, że poświęcono innemu zagadnieniu - bezpieczeństwu.
Tym samym Chiny wydają się całkiem otwarcie kończyć ze stawianiem wzrostu swojej gospodarki na pierwszym miejscu, a zamiast rozwiązywania problemów gospodarczych wytyczyły całkiem nowy priorytet: bezpieczeństwo państwa. Skąd taka zmiana? - Bo ile można mówić, że pobudzamy popyt, i go nie pobudzać? - odpowiada ekspert ds. Chin Ośrodka Studiów Wschodnich, dr Michał Bogusz. - Chińskie władze od lat zapowiadały pobudzanie popytu wewnętrznego i to się już znudziło ludziom, bo nic się nie zmieniało - dodaje.
Jak zauważa, mimo wielokrotnych deklaracji Pekinu, w rzeczywistości "nigdy nawet nie próbowano pobudzać popytu wewnętrznego w Chinach". - A teraz, pod rządami Xi Jinpinga, partia już całkiem otwarcie stawia jedynie na podaż, czyli zwiększanie produkcji, zaplecza przemysłowego. Bo partia wierzy, że wojny wygrywają mocarstwa przemysłowe, a nie gospodarki usługowe - wyjaśnia.
Rządząca Chinami partia komunistyczna postanowiła więc po wielu latach zmienić retorykę i całkiem otwarcie wytyczyć nowe priorytety. Zapowiedziano "modernizację chińskiego systemu bezpieczeństwa narodowego", które oprzeć ma się na dwóch filarach: inwestowaniu w nowoczesne technologie oraz zbrojeniach. Na pierwszy z nich przeznaczona ma zostać dodatkowo kwota 172 miliardów dolarów. Wzrost wydatków na zbrojenia ma natomiast zostać utrzymany na poziomie 7,2 proc. chińskiego PKB, czyli pochłonąć dodatkowe 245 mld dolarów.
- Władze chcą przygotować naród na większe wyrzeczenia i trudne czasy, które nadchodzą dla Chin w coraz mniej im przyjaznym środowisku międzynarodowym. Stąd skupienie się na bezpieczeństwie, zwłaszcza od powrotu Donalda Trumpa do Białego Domu - wyjaśnia dr Bogusz.
- Podkreślanie znaczenia nowych technologii w Chinach wynika z faktu, że od lat partia wlewa w nie ogromne pieniądze i w Chinach jest też wielka duma z wszelkich nowych osiągnięć na tym polu, takich jak DeepSeek. Nawet przy ogromnym marnotrawstwie tak wielkie środki muszą przynieść efekty, więc pojawiają się osiągnięcia i coś "rusza", ale czy to mogłoby dać rzeczywiście Chinom samodzielność technologiczną? Tego nie wiem i nikt tego dziś nie wie. Póki co, mówienie o tym ma głównie podnosić nastroje społeczne i rynkowe - wskazuje.
- Jeśli chodzi o zbrojenia, partia przez lata tłumaczyła, że wydatki na zbrojenia rosną proporcjonalnie do wzrostu PKB Chin. Od kilku lat wydatki na armię rosną już jednak szybciej, więc tłumaczenie to przestało być prawdziwe - zauważa ekspert. - Za wzrost wydatków na zbrojenia w Chinach w rosnącym stopniu odpowiadają jednak rosnące koszty operacyjne armii, ponieważ rośnie ilość sprzętu, zwłaszcza we flocie. Im bardziej chińska marynarka się rozwija, tym więcej "przepala" pieniędzy na własne utrzymanie. Przykładowo, wyprodukowanie okrętu to jakaś 1/3 kosztów, jakie okręt ten pochłonie w ciągu 20 lat służby. Reszta to paliwo, amunicja, konserwacja, naprawy. Marynarka jest niezwykle kosztowna - wyjaśnia dr Bogusz.
Nowy priorytet Chin
Krótko mówiąc, w gospodarce Chiny zamiast zmierzyć się z realnymi reformami, postanowiły pójść na "łatwiznę" i maskować problemy, skupiając na generowaniu zysków z masowego eksportu, którym zaleją zagraniczne rynki. Jednocześnie rzeczywisty priorytet zmienił się i gospodarkę zastępuje właśnie bezpieczeństwo, rozumiane jako stabilność wewnętrzna, silna armia oraz samowystarczalność technologiczna.
Co to oznacza dla świata? - Na razie Pekin uznał, że będzie czekał i obserwował, co robi Donald Trump. Chiny mają czas, w ostatnich latach stworzyły też sobie nowe narzędzia do ewentualnej konfrontacji handlowej z USA, ale czekają by zdecydować, czy będą musiały ich używać - mówi dr Michał Bogusz. - Na razie więc z Chin nie płynie żaden nowy sygnał dla świata. Także Donald Trump póki co wydaje się, że pozostawił relacje z Chinami na później i skupił na innych obszarach - ocenia.
Chiny więc czekają, ale zmiana priorytetów drugiej potęgi świata na pewno nie pozostanie bez wpływu na resztę świata. Dotychczasowy, gospodarczy priorytet Chin dosłownie ją przemeblował.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA -Jessica Lee