W gronie najważniejszych dygnitarzy wyłonionych na XX zjeździe Komunistycznej Partii Chin (KPCh) nie znalazła się ani jedna kobieta. Zdarzyło się to po raz pierwszy od ponad 20 lat. Władze promują kobiety w tradycyjnych rolach żon i matek, chcąc złagodzić kryzys demograficzny. - Reżim w rażący sposób zapomina o "połowie ludzi pod niebem" - skomentował jeden z ekspertów, nawiązując do słów Mao Zedonga.
W składzie wpływowego, 24-osobowego Biura Politycznego Komitetu Centralnego, ogłoszonym po niedawnym XX zjeździe KPCh, nie znalazła się ani jedna kobieta. Po raz ostatni taka sytuacja zdarzyła się ponad 20 lat temu. - To zaskakujące, że tak ambitny reżim w tak rażący sposób zapomina o "połowie ludzi pod niebem" - ocenił w rozmowie z PAP ekspert z Uniwersytetu Harvarda Philippe Le Corre, nawiązując do powiedzenia założyciela ChRL Mao Zedonga, że "kobiety dźwigają połowę nieba".
Mało kobiet w chińskich władzach. Komentarz eksperta
- Komunistyczna Partia Chin nie promuje kobiet w ostatnich dekadach swoich rządów. To jest fakt. Niezależnie od tego, kto jest przywódcą, Deng, Jiang, Hu czy Xi, liczba kobiet na stanowiskach kierowniczych wygląda ponuro, jest najwyżej jedna lub dwie - zaznaczył Le Corre.
W siedmioosobowym Stałym Komitecie Biura Politycznego, najwyższym organie decyzyjnym chińskiej partii, zawsze byli wyłącznie mężczyźni. Jednak w Biurze Politycznym, drugim pod względem rangi organie KPCh, od 1997 roku nieprzerwanie zasiadała kobieta. Ostatnio była to wicepremier Sun Chunlan, która przechodzi na emeryturę.
- Wielu sądziło, że Shen Yiqin, sekretarz partii w Kuejczou, zostanie awansowana do Biura Politycznego i zastąpi Sun Chunlan na stanowisku wicepremier odpowiedzialnej za zdrowie publiczne i kulturę, ale tak się nie stało - zwrócił uwagę Scott Kennedy z amerykańskiego Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych.
Brak woli politycznej, by zrealizować obietnice równości płci
Analityczka z niemieckiego think tanku MERICS Valarie Tan oceniła, że brak kobiet w Biurze Politycznym odzwierciedla brak woli politycznej Xi Jinpinga, by zrealizować obietnice "równości płci". - Głęboko zakorzeniony szowinistyczny sposób myślenia w Komunistycznej Partii Chin uwypukla system patriarchalny, który dyskryminuje kobiety na stanowiskach kierowniczych w polityce - dodała ekspertka.
- Kobiety wchodzące do polityki często są pomijane przy wyborze na stanowiska kierownicze w takich dziedzinach jak gospodarka, przemysł, stosunki międzynarodowe czy finanse, które są zarezerwowane prawie wyłącznie dla mężczyzn. Nie mogą więc zdobyć cennego doświadczenia ani wyrobić ważnych koneksji, by rywalizować z mężczyznami o wyższe stanowiska - podkreśliła Tan.
Ekspertka z MERICS odniosła się również do narastającego zaniepokojenia z powodu promowanej przez chińskie władze narracji, w której kobiety w tradycyjnych rolach oddanych żon i matek przedstawiane są jako wzory do naśladowania. Jej zdaniem jest to nieskuteczna próba radzenia sobie z wiszącym nad krajem kryzysem demograficznym.
- Można to uznać za część ogólnej pronatalistycznej kampanii państwa, która ma wciskać kobiety w idealne role, jakie powinny spełniać. Jest marną i sprzeczną z intuicją próbą przekonania Chinek do rodzenia dzieci, by odwrócić trend spadającej liczby urodzeń w kraju - oceniła Tan.
W Chinach rodzi się coraz mniej dzieci
Mimo złagodzenia w ostatnich latach polityki planowania rodziny w Chinach wciąż rodzi się coraz mniej dzieci. Współczynnik urodzeń w Chinach kontynentalnych osiągnął w 2021 roku rekordowo niską wartość 7,52 na 1000 mieszkańców. Kwestia ta uznawana jest za jedną z najważniejszych i najdelikatniejszych spraw z punktu widzenia komunistycznych władz kraju. Liczba ludności zaczęła już spadać albo wkrótce zacznie, co wzbudza obawy o przyszłość chińskiej gospodarki.
Według Tan promowanie wzoru oddanych żon i matek raczej nie będzie skuteczne, ponieważ za spadkiem wskaźnika urodzeń stoi wiele innych czynników. Eksperci wymieniają w tym kontekście rosnące koszty życia i wychowania potomstwa, zwłaszcza w dużych miastach, a także przyzwyczajenie do mniejszych rodzin po dekadach polityki "jednego dziecka".
Zdaniem analityczki lansowana przez władze narracja "utrwala szowinistyczne poglądy wśród mas" i w ten sposób stawia w negatywnym świetle kobiety, które nie chcą mieć dzieci. Chinki, które nie pasują do promowanego przez władze profilu, określane są w chińskich mediach społecznościowych jako "samolubne" i "nadmiernie poddające się zachodniej kulturze" oraz obwiniane za spadek urodzeń - dodała Tan.
Źródło: PAP