Warunki pracy przedstawicieli zagranicznych mediów pracujących w Chinach znacząco pogorszyły się w ostatnim roku - wynika z opublikowanej we wtorek corocznej ankiety Klubu Zagranicznych Korespondentów w Chinach (FCCC).
Opinię o pogorszeniu się warunków ich pracy wyraziło w tym roku 40 procent zagranicznych korespondentów. Rok wcześniej było to 29 procent.
"Chińskie władze nasiliły próby uniemożliwiania zagranicznym dziennikarzom dostępu do znacznych obszarów kraju, a procedura odnawiania wizy coraz częściej wykorzystywana jest do wywierania presji na korespondentów i organizacje informacyjne, których sposób informowania (o wydarzeniach w Chinach) im się nie podoba" - podkreślono w omówieniu ankiety.
Mowa jest także o brutalnych napaściach na przedstawicieli mediów.
Zastraszanie, zakaz informowania, problem z wizami
Jak wynika z dokumentu, w ostatnim roku trudniej było relacjonować wydarzenia z niektórych regionów. Miejscowe służby bezpieczeństwa i pozostający na ich usługach chuligani nasilili zastraszanie zagranicznych korespondentów w niespokojnym regionie Xinjiang (Sinkiang), na pograniczu Chin z Koreą Północną oraz podczas procesów przeciwko obrońcom praw człowieka. 73 procent przedstawicieli zagranicznej prasy (rok wcześniej 42 procent) przyznało w ankiecie, że podczas wjazdu do Xinjiangu usłyszeli, że w regionie tym obowiązuje zakaz informowania o sytuacji na miejscu.
Przedstawiciele zagranicznych mediów skarżyli się również na utrudnione odnawianie wiz. Problemy podczas tej procedury miało 15 proc. korespondentów, czyli ponad dwukrotnie więcej niż rok wcześniej, gdy mówiło tak 6 proc., przy czym w tym roku dwa razy więcej dziennikarzy uważało te trudności za powiązane z wykonywaną przez nich pracą.
6 procent korespondentów podało, że grożono im odmową udzielenia wizy. Rok wcześniej było to 2 procent.
Problemy informatorów
FCCC wyraziło zaniepokojenie faktem, że źródła, z których wiedzy korzystają dziennikarze, z powodu przekazania informacji popadają w kłopoty, a ich kontakty z korespondentami zagranicznymi wskazywane są jako dowód na działalność przestępczą.
W styczniu Tybetańczyk Tashi Wangchuk został zatrzymany po tym, jak w rozmowie z "New York Timesem" mówił o tybetańskim wychowaniu i tamtejszej kulturze.
Obecnie toczy się przeciw niemu proces w sprawie "podżegania do separatyzmu".
Autor: pk/adso / Źródło: PAP