Unia musi zrobić wszystko co możliwe, by zapewnić, że wyjście Wielkiej Brytanii odbędzie się w uporządkowany sposób - oświadczyła kanclerz Niemiec Angela Merkel w Brukseli. Polski premier Matusz Morawiecki stwierdził natomiast, że warto pozwolić na przedłużenie procesu brexitu.
W czwartek po południu rozpoczął się w Brukseli szczyt szefów unijnych państw i rządów, na którym będzie omawiana między innymi kwestia brexitu.
- Jak sądzę, wszyscy rozumiemy, że to jest wydarzenie o historycznym znaczeniu, więc musimy postępować ostrożnie i pracować do ostatniej chwili, aby zapewnić, że możemy mieć uporządkowany brexit - powiedziała dziennikarzom w Brukseli Angela Merkel.
Według niej "jedną z opcji jest to, że porozumienie o wyjściu i wyjaśnienia uzgodnione w Strasburgu, które jak myślę, są bardzo dobre, uzyskają większość w brytyjskim parlamencie". - Ale musimy także przygotować się na możliwość, że tak się nie stanie i wtedy zdecydujemy, co zrobić w takiej sytuacji - mówiła Merkel, dodając, że jest bardzo niewielka przestrzeń na zmianę wynegocjowanych porozumień.
- Porozumienie zostało bardzo dobrze wynegocjowane, więc nasza przestrzeń manewru jest ograniczona - wyjaśniła kanclerz Niemiec.
"Możemy rozmawiać o nieznacznym wydłużeniu"
W sprawie brexitu Merkel zabrała głos także przed wylotem do Brukseli. Przed Bundestagiem oświadczyła, że wciąż nie wiadomo, jak będzie wyglądało wyjście Wielkiej Brytanii z UE. Zadeklarowała jednak gotowość do rozmów na temat przedłużenia brexitu.
- Osiem dni przed datą wyjścia wciąż nie wiemy, jak ma to dokładnie wyglądać - przyznała szefowa niemieckiego rządu, przedstawiając stanowisko swojego gabinetu. - Bez wątpienia możemy rozmawiać o nieznacznym wydłużeniu (terminu - red.) - dodała.
Merkel zadeklarowała walkę "do końca" o uregulowany brexit, którego potrzebuje zarówno Unia Europejska, jak i Zjednoczone Królestwo. Zaznaczyła, że istnieje plan awaryjny na wypadek bezumownego wyjścia. Zapewni on m.in. przestrzeganie praw obywateli Wielkiej Brytanii mieszkających na terytorium UE, jak i obywateli unijnych w Zjednoczonym Królestwie.
- Niezależnie od wyjścia dążymy do dobrej współpracy - powiedziała Merkel. Niemiecka kanclerz podkreśliła, że współdziałanie z Londynem jest szczególnie ważne w dziedzinie bezpieczeństwa.
Macron: głosowania na "nie" będzie prowadziło do bezumownego wyjścia
Podobną opinię wyraził także Emmanuel Macron. Prezydent Francji zapowiedział tuż przed rozpoczęciem szczytu UE, że unijna "27" może zgodzić się na krótkie przedłużenie brexitu tylko w przypadku pozytywnego głosowania Izby Gmin nad umową o wyjściu.
- Szanujemy decyzję Brytyjczyków, szanujemy to, co robi premier i parlament, ale musimy postawić sprawę jasno: możemy dyskutować i zgodzić się na przedłużenie, jeśli będzie ono techniczne i tylko w przypadku głosowania na "tak" w sprawie porozumienia, które negocjowaliśmy dwa lata - mówił Macron.
- W przypadku głosowania na "nie" będzie to na pewno prowadziło wszystkich do bezumownego wyjścia - dodał francuski przywódca.
Morawiecki: warto dać Wielkiej Brytanii szanse
- Myślę, że warto kompromisowo dać parę miesięcy naszym przyjaciołom na wyjście z Unii Europejskiej - powiedział dziennikarzom w Brukseli premier Mateusz Morawiecki. Jak poinformował, w czwartek rano rozmawiał z premier Wielkiej Brytanii Theresą May. Mówił, że sytuacja w parlamencie brytyjskim jest bardzo trudna, dlatego nie ma co jej zaostrzać i stawiać dodatkowych warunków.
- Nie ma co podnosić tej temperatury i zmniejszać prawdopodobieństwo tego, że parlament brytyjski w końcu wypracuje formułę, która będzie dla nich akceptowalna. Stawianie jakichś dodatkowych warunków, tak jak to robią teraz niektórzy, zmniejsza prawdopodobieństwo uzgodnienia na poziomie brytyjskim tego, co jest dobrą umową wyjścia wynegocjowaną przez Michela Barniera za również naszą zgodą w końcówce zeszłego roku - powiedział.
Jego zdaniem obecnie warto dać Wielkiej Brytanii szansę na wypracowanie wewnętrznego kompromisu i o 2-3 miesiące przedłużyć negocjacje "o możliwości wyjścia umownego, a nie bezumownego". - Wyjście bezumowne, czyli tak zwany hard brexit, będzie bardzo niedobre dla Wielkiej Brytanii, ale będzie też bardzo niedobre dla UE - wskazał.
Dodał, że Polska zachęca do podejścia kompromisowego. - Uczyniliśmy już bardzo wiele, aby ten kompromis mógł być osiągnięty. Na pewno potrzeba dalszych tygodni, żeby w Wielkiej Brytanii ukształtowała się odpowiednia większość do przyjęcia tej umowy wyjścia. Było już bliżej na tym ostatnim głosowaniu, niż na pierwszym, ale to jest oczywiście nie nasza sprawa - powiedział.
Zaznaczył, że cały czas ma nadzieję na takie wyjście Wielkiej Brytanii z UE, które nie będzie oparte wyłącznie o zasady Światowej Organizacji Handlu, tylko o umowę między UE a Wielką Brytanią. - A więc takie łagodne, spokojne wyjście Wielkiej Brytanii. O tym będziemy dziś dyskutować i takie stanowisko będę prezentował. Również będę przestrzegał przed tymi ryzykownymi apelami, które bardzo mocno skracają termin do 29 marca, a to już praktycznie za tydzień, a więc tworzą sytuację ogromnej presji i stawiają pod ścianą Wielką Brytanię - wskazał.
Kurz: odroczenie nie oznacza, że uda się osiągnąć uregulowany brexit
Kanclerz Austrii Sebastian Kurz zasugerował natomiast, że uczestnicy rozpoczynającego się w czwartek posiedzenia Rady Europejskiej w Brukseli zgodzą się na opóźnienie brexitu, jeśli miałoby to zapobiec "twardemu" wyjściu Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty.
- Odroczenie nie oznacza jednak, że w końcu uda nam się osiągnąć uregulowany brexit - ostrzegł chadecki polityk przed unijnym szczytem.
Kurz oczekuje, że brytyjska premier Theresa May dokładnie wytłumaczy szefom unijnych państw i rządów, jak - jej zdaniem - można jeszcze osiągnąć porozumienie. Kanclerz Austrii nie wykluczył też, że w nadchodzącym tygodniu może dojść do zwołania nadzwyczajnego szczytu unijnego poświęconego wyjściu Wielkiej Brytanii z UE.
- W następnych tygodniach będziemy jeszcze intensywnie zajmować się brexitem - zapewnił Kurz. Nieuregulowany brexit miałby dramatyczne konsekwencje zarówno dla Zjednoczonego Królestwa, jak i dla Unii Europejskiej - uważa kanclerz.
"Wielka Brytania będzie musiała zorganizować wybory europejskie"
Prezydent Litwy Dalia Grybauskaite zwróciła jednak uwagę, że przedłużenie procesu brexitu do czerwca oznaczałoby, iż Wielka Brytania musiałaby zorganizować wybory do Parlamentu Europejskiego.
Litewska prezydent zapewniła, że przywódcy krajów unijnych będą starali się wesprzeć premier Wielkiej Brytanii Theresę May, na ile to możliwe, w jej staraniach o zaaprobowanie umowy dotyczącej brexitu przez Izbę Gmin. Wskazała też, że przywódcy zgodzą się na przedłużenie procesu brexitu, ale kwestia tego, jak długie będzie to przedłużenie, podlega ciągle dyskusji.
- Organizujemy wybory europejskie. To oznacza, że prawdopodobnie warunkowość będzie przedłużona jedynie do maja. W przypadku większego przedłużenia Wielka Brytania będzie musiała zorganizować wybory europejskie - zaznaczyła Grybauskaite.
Dodała, że UE musi być przygotowana na różne scenariusze brexitu. - Wszyscy mamy nadzieję na znalezienie rozwiązania - wskazała.
Co dalej z brexitem?
W środę May zwróciła się do przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska z formalnym wnioskiem o wydłużenie procesu wyjścia Zjednoczonego Królestwa z UE do 30 czerwca. Tłumaczyła, że krótkoterminowe opóźnienie jest niezbędne w związku z planami doprowadzenia do trzeciego głosowania w parlamencie nad projektem umowy regulującej brexit.
Jakiekolwiek przedłużenie procesu opuszczenia UE wymaga jednomyślnej zgody 27 pozostałych państw członkowskich.
W razie braku jakichkolwiek ustaleń - przyjęcia porozumienia z UE lub przedłużenia procesu wyjścia z Unii - niezależnie od przyjętej w ubiegłym tygodniu opinii politycznej Izby Gmin przeciwko wyjściu z UE bez umowy Wielka Brytania automatycznie opuści Wspólnotę o północy z 29 na 30 marca.
Autor: ft\mtom\kwoj / Źródło: PAP