12 kwietnia to kluczowa data, jeśli chodzi o decyzję Wielkiej Brytanii w sprawie uczestnictwa w wyborach europejskich. To naprawdę data graniczna, do której ciągle Zjednoczone Królestwo ma możliwość decyzji - powiedział w środę podczas debaty w Parlamencie Europejskim szef Rady Europejskiej Donald Tusk. - Teraz oni muszą wybrać - zauważył szef EPL w Parlamencie Europejskim Manfred Weber.
Tusk i przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker na posiedzeniu plenarnym PE przedstawili konkluzje marcowego posiedzenia Rady Europejskiej.
Tusk: nie można zdradzić tych, którzy chcą pozostać w Unii
Szef Rady przypomniał ustalenia marcowego unijnego szczytu. - Nasza decyzja zakłada dwa scenariusze. Po pierwsze, jeżeli przez Izbę Gmin przejdzie porozumienie dotyczące brexitu, udzielimy przedłużenia technicznego do 22 maja. Jeśli nie nastąpi zatwierdzenie decyzji w tym tygodniu w sprawie porozumienia, Rada zgodziła się, że do 12 kwietnia nastąpi wspominana prolongata, oczekując, że przed tą datą Zjednoczone Królestwo określi swoje dalsze działania - mówił.
Jak dodał, 12 kwietnia to kluczowa data, jeśli chodzi o decyzję Wielkiej Brytanii w sprawie uczestnictwa w wyborach europejskich. - To jest naprawdę data decydująca, graniczna, do której ciągle Zjednoczone Królestwo ma możliwość decyzji - porozumienie, brak porozumienia, przedłużenie na dłuższy termin czy odrzucenie dalszych ustaleń - wskazał.
Tusk przypomniał, że przed zeszłotygodniowym szczytem powiedział, że UE powinna być gotowa na przedłużenie rozmów dotyczących brexitu na dłuższy okres, jeśli Zjednoczone Królestwo chce przemyśleć swoją strategię. - Co oczywiście oznaczałoby partycypację Zjednoczonego Królestwa w wyborach do Parlamentu Europejskiego - wskazał. Dodał, że pojawiają się głosy, że taka decyzja niektórym zaszkodziłaby.
- Takie myślenie jest nieakceptowalne. Nie można zdradzić sześciu milionów ludzi, którzy podpisali petycję w sprawie cofnięcia artykułu 50. (dotyczącego wyjścia z UE-red.), miliona ludzi, którzy maszerowali w imieniu głosu obywatelskiego, czy coraz większej liczby ludzi, którzy chcą pozostania Wielkiej Brytanii w Unii. Mogą odnieść wrażenie, że nie są wystarczająco reprezentowani w parlamencie Zjednoczonego Królestwa, ale muszą mieć wrażenie, że ich interesy są reprezentowane tu, w tej izbie, ponieważ są Europejczykami - powiedział Tusk.
Weber: teraz oni muszą wybrać
Szczyt UE27 na temat brexitu przyniósł polityczną i prawną pewność w sprawie wyborów do PE - mówił szef frakcji EPL w PE Manfred Weber. Zadeklarował, że popiera tych, którzy walczą o drugie referendum w Wielkiej Brytanii i pozostanie w UE.
Weber zastrzegł jednak, że w tej chwili sytuacja prawna jest taka, że Wielka Brytania chce opuścić UE. Chwalił przy tym szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska za wypracowane rozwiązania podczas ubiegłotygodniowego szczytu w Brukseli.
- Decyzja Rady była dobra. Po pierwsze, ponieważ włączono do niej zasadę, że nie będzie przedłużenia (brexitu – red.) bez wyjaśnienia sytuacji ze strony naszych brytyjskich przyjaciół w sprawie tego, co chcą osiągnąć. Stworzyliśmy pewność 440 milionom Europejczyków w kontekście wyborów do Parlamentu Europejskiego - oświadczył Weber. Jak zaznaczył, na stole są teraz opcje do wyboru dla brytyjskiego parlamentu. - Teraz oni muszą wybrać - dodał polityk.
Legutko: Unia chce ukarać Wielką Brytanię
Podczas środowej debaty głos zabrał także szef delegacji PiS do PE Ryszard Legutko. Polski deputowany skrytykował "politykę odstraszania", którą jego zdaniem UE stosuje wobec Zjednoczonego Królestwa.
Jak przekonywał, polityka ta składa się z dwóch elementów: po pierwsze "ukarania" Wielkiej Brytanii przez zmuszenie jej do opuszczenia UE bez umowy, żeby nikt w przyszłości nie ważył się pójść w ślady tego kraju. Po drugie "upokorzenia Wielkiej Brytanii poprzez skłonienie jej do cofnięcia brexitu przez na przykład zorganizowanie kolejnego referendum".
- Czekamy na postęp w Londynie i mamy nadzieję, że on nastąpi, ale również powinniśmy być przygotowani na każde rozwiązanie i gotowi do zaproponowania każdej możliwej pomocy - oświadczył europoseł PiS.
- Przewodniczący (Komisji Europejskiej Jean-Claude- red.) Juncker, przewodniczący (Rady Europejskiej Donald -red.) Tusk, przyznajmy, że to jest najbardziej kryzysowy okres w całej historii integracji europejskiej. Brexit jest jednym z kilku kryzysów. Wy wszyscy, którzy podejmowaliście główne decyzje w UE, jesteście za to odpowiedzialni - przekonywał polityk PiS.
Tusk: jest duża grupa polskich polityków, którzy dołączyli do tych antyeuropejskich
Donald Tusk w wypowiedzi udzielonej dziennikarzom po posiedzeniu PE określił słowa Ryszarda Legutki jako "probrexitowe".
- Jestem tym zaniepokojony i rozczarowany, bo widzę po raz kolejny, że jest duża grupa polskich polityków, którzy dołączyli do tych de facto antyeuropejskich polityków w różnych miejscach Europy.To jest bardzo groźne i dla Unii jako całości, i dla Polski w Unii Europejskiej - powiedział Tusk.
Zdaniem szefa Rady Europejskiej "w interesie całej Unii Europejskiej, ale Polski może w szczególności, byłoby wzmacnianie tych wszystkich - także Brytyjczyków - którzy chcą jak najbliższych relacji Unii i Wielkiej Brytanii, a może i pozostania Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej".
"Problemem upokorzenia i karania jest bałagan w Partii Konserwatywnej"
Do wystąpienia europosła Ryszarda Legutki odnosił się też szef liberałów w PE oraz przewodniczący grupy sterującej ds. brexitu Guy Verhofstadt.
Podkreślił on, że nie ma mowy o jakimkolwiek karaniu Wielkiej Brytanii. - Mamy za dużo szacunku do tego wielkiego narodu, żeby to robić. Wie pan, jaki jest problem? Problemem upokorzenia i karania jest bałagan w Partii Konserwatywnej. To jest upokorzenie dla Brytyjczyków, oni siedzą w pańskiej grupie. Nawet ich nie ma na debacie - zwracał się do polityka PiS były premier Belgii.
Cytował przy tym Winstona Churchilla: "Sukces to możliwość przechodzenia od jednej porażki do kolejnej bez utraty entuzjazmu". - Ten cytat z Winstona Churchilla całkowicie pasuje do dzisiejszej brytyjskiej polityki Izby Gmin i pani premier (Theresy) May - ocenił Verhofstadt.
Seria głosowań i plany na brexit
Unijni liderzy zdecydowali w ubiegłym tygodniu, że parlament w Londynie ma czas do piątku, 29 marca, aby przyjąć proponowaną umowę z UE i opuścić Wspólnotę na zapisanych w niej warunkach w nowym terminie - 22 maja.
W razie nieprzyjęcia tej umowy do końca tygodnia, Wielka Brytania będzie miała czas do 12 kwietnia, aby albo zdecydować się na brexit bez umowy, albo na przedłużenie swego członkostwa w UE i znalezienie wyjścia z impasu politycznego. Mogłoby to oznaczać drugie referendum lub zmianę proponowanego modelu relacji z UE (np. przez pozostanie we wspólnym rynku lub w unii celnej).
W środę posłowie zasiadający w Izbie Gmin przeprowadzą serię orientacyjnych głosowań, które pozwolą na zbadanie poparcia posłów dla różnych modeli relacji kraju z UE, a także być może dla drugiego referendum. Wśród dostępnych opcji może znaleźć się także zawarta w petycji sugestia wycofania się z procesu wyjścia z UE.
Przegłosowanie którejś z tych opcji w środowym głosowaniu nie będzie wiążące prawnie dla rządu premier May, ale będzie stanowić instrukcję polityczną ze strony Izby Gmin.
Autor: ft/ja / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24