Boris Johnson otwarcie skrytykował działania amerykańskiej administracji w sprawie pokoju w Ukrainie. To kolejny raz, kiedy znany z sympatii do Donalda Trumpa były premier Wielkiej Brytanii negatywnie wypowiada się o podejściu prezydenta USA do Władimira Putina.
- Boris Johnson od lat wspiera Ukrainę w walce z rosyjską agresją.
- Już po raz kolejny skrytykował Donalda Trumpa i działania, jakie jego administracja podjęła w sprawie negocjacji pokojowych między najeźdźcą i atakowanym.
- W przeszłości niejednokrotnie dawał wyraz swojej sympatii dla Trumpa.
- Więcej o wojnie w Ukrainie przeczytasz w pozostałych tekstach na tvn24.pl.
Były premier Wielkiej Brytanii po raz kolejny zabrał głos w sprawie Ukrainy. W przeszłości wielokrotnie wspierał Kijów w walce z najeźdźcą. Teraz opublikował na X obszerny post, w którym odniósł się do prowadzonych pod przewodnictwem administracji USA rozmów pokojowych. Choć Johnson znany jest z sympatii dla Donalda Trumpa, tym razem nie szczędził amerykańskiemu prezydentowi krytyki.
"Putin morduje kolejnych ukraińskich cywilów, zabijając i raniąc 100 osób w Kijowie, w tym dzieci. I jaką dostaje za to nagrodę w ramach najnowszych propozycji pokojowych?" - pytał retorycznie, by następnie zacząć wyliczać potencjalne korzyści dla rosyjskiego dyktatora. "Prawo do zachowania suwerennego ukraińskiego terytorium, które (Putin) zajął przemocą i z naruszeniem prawa międzynarodowego. Prawo do kontrolowania losu Ukrainy poprzez zakaz członkostwa w NATO. Zniesienie sankcji wobec Rosji. Partnerstwo gospodarcze z USA. Szansę na odbudowę swoich sił zbrojnych przed kolejnym atakiem za kilka krótkich lat" - wymieniał.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Boris Johnson krytycznie o amerykańskim wkładzie w negocjacje
W dalszej części wpisu Boris Johnson pochylił się nad potencjalnymi korzyściami z porozumienia pokojowego dla strony ukraińskiej. "Co (Ukraińcy) dostaną po trzech latach heroicznego oporu przeciwko brutalnej i niesprowokowanej inwazji? Jaka jest ich nagroda za okropne poświęcenia (...)? Poza możliwością podzielenia się swoimi zasobami naturalnymi ze Stanami Zjednoczonymi nie dostają nic" - ocenił były brytyjski premier.
Jego zdaniem w aktualnej wersji porozumienia pokojowego nie ma nic, co mogłoby realnie powstrzymać Rosję przed trzecią inwazją. "Jeśli mamy zapobiec kolejnym potwornościom ze strony Putina musimy mieć dla Ukrainy długoterminowe, wiarygodne i przede wszystkim odpowiednio ugruntowane gwarancje bezpieczeństwa" - dodał polityk. W osobnym wpisie Johnson podkreślił, że "Putin musi zapłacić" za swoje czyny. "Odpuszczenie mu jest nie do pomyślenia" - stwierdził.
Nie jest to pierwszy raz, kiedy Johnson negatywnie wypowiada się o amerykańskim prezydencie i wkładzie jego administracji w negocjacje Rosji i Ukrainy. Były premier już wcześniej pisał, że Putin wcale z "nie negocjuje", tylko "śmieje się" z zachodu, w tym z USA. Johnson krytykował też próby obarczania strony ukraińskiej winą za wybuch wojny przez Amerykanów. Pisał o tym jako o "kompletnym zniekształcaniu rzeczywistości historycznej". Punktował też odmowę jasnego potępienia działań Moskwy, którą przyrównał do "moralnej lobotomii".
Słowa te były o tyle zaskakujące, że w przeszłości Johnson znany był jako zagorzały sympatyk Donalda Trumpa. Jak podaje magazyn "Politico", obu polityków łączą na tyle zażyłe stosunki, że niegdyś wymienili się oni nawet prywatnymi numerami telefonów.
Propozycja pokojowa USA
Tymczasem na łamach magazynu "Time" ukazał się obszerny wywiad z Trumpem. Prezydent USA, już po raz kolejny, obarczył w nim winą za rozpoczęcie wojny stronę ukraińską. Potwierdził też wcześniejsze doniesienia na temat planów pozostawienia Krymu w rękach Rosji. Zgodnie z ustaleniami "Time" układ pokojowy, który Trump stara się wprowadzić, ma zakładać przekazanie Rosji około 20 procent terytorium Ukrainy.
Do kwestii tej odniósł się też w środę wiceprezydent USA, J.D. Vance. Powiedział, że wymiana terytoriów jest niezbędna dla porozumienia w sprawie zakończenia wojny. Oświadczył także, że jeśli strony nie zgodzą się na amerykańską propozycję pokojową, to USA "wycofają się z tego procesu".
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Autorka/Autor: jdw//am
Źródło: The Guardian, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: FACUNDO ARRIZABALAGA/EPA/PAP