36-letni Polak Sebastian H., który jest podejrzany o zastrzelenie pracownicy biura związków zawodowych ACV w Diest w Belgii, został tymczasowo aresztowany. Tłumaczy - jak relacjonuje jego prawnik - że w chwili ataku miał depresję i był pijany. Jego ofiara miała być całkowicie przypadkowa.
Sąd w Leuven zdecydował o zastosowaniu środka zapobiegawczego, bo nadal nieznany jest motyw sprawcy i Sebastian H. musi zostać ponownie przesłuchany. W tym czasie przeprowadzone mają zostać badania psychologiczne.
Wziął numerek, potem strzelił
W poniedziałek przed południem Sebastian H. wszedł do biura ACV. Jak stwierdził w rozmowie z mediami świadek, Polak pobrał numerek, a potem podszedł do okienka i dwukrotnie strzelił do 38-letniej pracownicy Sary Van Passel.
Potem miał z broni wymierzyć do innego pracownika, ale nie oddać strzału, i wyjść. Przechodnie twierdzą, że wsiadł na motocykl i odjechał. Wieczorem przyszedł na komendę policji i przyznał się do tego, co zrobił.
Belgijski dziennik "De Standaard" pisze, że Sebastian H. w przeszłości uległ wypadkowi w pracy i najprawdopodobniej nie był zadowolony z pomocy, jaką uzyskał od związków zawodowych. Na razie jednak nie wiadomo, czy to właśnie mogło go skłonić do zabicia pracownicy biura związkowego.
Broń kupił kilka miesięcy temu
Prawnik Polaka, Pascal Nelissen Grade, powiedział, że jego klient w chwili ataku był pijany i miał depresję, a Sara Van Passel była jego przypadkową ofiarą. - Wygląda na to,że nie uświadamia sobie tego, co zrobił - powiedział.
Prawnik tłumaczył, że Sebastian H. miał broń od kilku miesięcy, bo czuł się zagrożony.
Oficjalnie nie wiadomo na razie - jak piszą belgijskie media - czy broń była legalna i w jaki sposób ją nabył.
Autor: pk//rzw / Źródło: De Standaard, VTN Nieuws