Julian Assange zapowiada walkę z wnioskiem o ekstradycję do USA


Założyciel portalu WikiLeaks Julian Assange zapowiedział w czwartek walkę przeciwko wnioskowi o ekstradycję do Stanów Zjednoczonych, w którym zarzuca mu się próbę włamania do rządowej sieci komputerowej. Maksymalna kara za to przestępstwo w USA wynosi pięć lat pozbawienia wolności.

Podczas pierwszego posiedzenia londyńskiego sądu w tej sprawie Julian Assange złożył krótkie zeznania łączem wideo z więzienia HMS Belmarsh. Stanowczo zapowiedział, że nie zamierza ustąpić i zgodzić się na ekstradycję "za pracę dziennikarską, która wygrała wiele nagród i ochroniła wiele osób".

Dyskusja Assange'a i Manning

Amerykańscy prokuratorzy zarzucają mu współpracę z Chelsea Manning przy złamaniu hasła do zastrzeżonego zbioru danych, które zostały później opublikowane na stronie WikiLeaks.

Wśród nich znalazły się m.in. setki tysięcy raportów dotyczących wojen w Iraku i Afganistanie, a także dokumenty dotyczące osób przetrzymywanych w Guantanamo i depesze z placówek dyplomatycznych podlegających Departamentowi Stanu USA.

Reprezentujący rząd Stanów Zjednoczonych prawnik Ben Brandon powiedział w londyńskim sądzie, że śledczy natrafili na szczegóły dyskusji pomiędzy Assangem i Manning, którzy na czacie "omawiali w czasie rzeczywistym przesyłanie (...) tajnych dokumentów".

Prowadzący sprawę sędzia Michael Snow zdecydował, że kolejne posiedzenie sądu w tej sprawie odbędzie się 30 maja.

50 tygodni więzienia

W środę Assange został już przez londyński sąd skazany na 50 tygodni więzienia za zlekceważenie wezwania do stawienia się w sądzie w 2012 roku oraz próbę uniknięcia sprawiedliwości przez skorzystanie z azylu politycznego w ambasadzie Ekwadoru w Londynie.

Szef WikiLeaks ukrywał się tam od czerwca 2012 do kwietnia 2019 roku próbując uniknąć zatrzymania w związku z wydanym przez Szwecję międzynarodowym nakazem aresztowania w sprawie oskarżeń o molestowanie seksualne i gwałt.

Assange został aresztowany 11 kwietnia, kiedy władze Ekwadoru podjęły decyzję o wycofaniu udzielonego mu azylu politycznego i pozwoliły funkcjonariuszom na wejście na teren placówki dyplomatycznej.

47-letni Australijczyk obawiał się, że szwedzkie władze mogłyby przychylić się do wniosku o wydanie go Stanom Zjednoczonym w związku z kontrowersyjnymi publikacjami WikiLeaks, otwierając w ten sposób drogę do postawienia mu zarzutu szpiegostwa lub zdrady, za co mogłaby mu grozić nawet kara śmierci.

Autor: asty,mm / Źródło: PAP