Do zdarzenia, które wstrząsnęło Argentyną, doszło 19 września. Ofiary przed śmiercią były torturowane, a całość transmitowano w mediach społecznościowych. Zdaniem policji za zbrodnię odpowiada gang handlarzy narkotyków.
Według grupy monitorującej zabójstwa kobiet w Argentynie, na którą powołuje się francuska agencja prasowa (AFP), w tym kraju co 36 godzin, w wyniku zabójstwa, ginie jedna kobieta.
Protest w stolicy Argentyny
W sobotniej demonstracji w stolicy Argentyny uczestniczyli również krewni ofiar. - Kobiety muszą być chronione bardziej niż kiedykolwiek wcześniej - mówił dziennikarzom podczas protestu ojciec Brendy, Leonel del Castillo. Wcześniej powiedział, że nie jest w stanie zidentyfikować ciała córki ze względu na doznane przez nią obrażenia.
Antonio del Castillo, dziadek Moreny i Brendy nazwał zabójców "krwiożerczymi". - Nikt by nie zrobił zwierzęciu tego, co oni im zrobili – powiedział.
Brutalne zabójstwo w Argentynie
Jak poinformowała minister bezpieczeństwa narodowego Patricia Bullrich, do piątku w sprawie zatrzymano pięć osób – trzech mężczyzn i dwie kobiety. Według policji, przywódca grupy, 20-letni Peruwiańczyk, wciąż pozostaje na wolności,
Zdaniem śledczych ofiary w dniu zbrodni zostały zwabione do furgonetki. Młode kobiety miały być przekonane, że jadą na imprezę. Władze twierdzą jednak, że było to częścią planu "ukarania" ich za naruszenie kodeksu gangu i miało być "przestrogą dla innych".
Według Javiera Alonso, ministra bezpieczeństwa prowincji Buenos Aires, wskazuje na to nagranie, ujawnione przez jednego z podejrzanych. Władze opublikowały zdjęcie domniemanego peruwiańskiego pomysłodawcy ataku, mając nadzieję, że zostanie on rozpoznany.
Ciała trzech ofiar znaleziono w środę, pięć dni po ich zaginięciu, na terenie posiadłości na południowych przedmieściach Buenos Aires.
Autorka/Autor: os/gp
Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: EFE