Przewodniczący Parlamentu Europejskiego David Sassoli odniósł się do kwestii otwarcia korytarzy humanitarnych dla uchodźców z Afganistanu, w którym władzę objęli talibowie. "Do dialogu potrzeba dwóch stron. Jeśli od nowych władz afgańskich napłyną takie sygnały, nie będziemy się wycofywać" - zadeklarował w wywiadzie. Polski minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau podczas spotkania szefów dyplomacji państw UE stwierdził natomiast, że "Unia Europejska potrzebuje przedstawicielstwa dyplomatycznego na miejscu w Kabulu, które powinno tam zostać zainstalowane tak szybko, jak sytuacja bezpieczeństwa na to pozwoli".
Przewodniczący Parlamentu Europejskiego David Sassoli w opublikowanym w piątek wywiadzie dla rzymskiego dziennika "La Repubblica" odniósł się do sytuacji w Afganistanie, w którym prawie w pełni władzę przejęli talibowie. Powiedział, że "musimy zrozumieć, dokąd nowi rządzący chcą zaprowadzić Afganistan".
Jego zdaniem brak koordynacji działań w Unii Europejskiej byłby "błędem strategicznym". "Chciałbym, aby każda inicjatywa poszczególnych państw była uzgadniana na poziomie europejskim" - oświadczył Sassoli, pytany przez włoską gazetę o apel talibów o uznanie ich rządu.
Szef PE: Unia Europejska nie może odwracać się w drugą stronę
Szef Parlamentu Europejskiego nie wykluczył natomiast dyskusji z talibami na temat otwarcia korytarzy humanitarnych dla uchodźców. "Do dialogu potrzeba dwóch stron. Jeśli od nowych władz afgańskich napłyną takie sygnały, nie będziemy się wycofywać. Jeżeli chcemy utworzyć korytarze humanitarne, potrzebna jest zgoda nowego rządu w Kabulu" - wyjaśniał. "Nas w Afganistanie już nie ma" - dodał.
Przewodniczący europarlamentu przekonywał też, że "jeśli chodzi o kryzys humanitarny, nie możemy mówić, że powinny zająć się tym tylko sąsiednie kraje". Według niego jednym z wniosków z wydarzeń w Afganistanie powinno być wzmocnienie zdolności europejskiej obrony i szybkiego reagowania.
"Jeśli Unia chce odgrywać globalną rolę, nie może odwracać się w drugą stronę" - stwierdził Sassoli.
Zbigniew Rau: UE potrzebuje przedstawicielstwa dyplomatycznego w Kabulu
O sytuacji w Afganistanie mówił w piątek również minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau, który w słoweńskim Kranj bierze udział w dwudniowym nieformalnym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych państw UE.
Przed rozpoczęciem drugiego dnia rozmów szef polskiego MSZ wskazywał, że rozmowy dotyczące Afganistanu nie zakończyły się w czwartek i będą kontynuowane również w piątek. Przekazał, że jego głos w dyskusji był zbieżny ze stanowiskiem większości państw i pojawiającym się konsensusem. - Unia Europejska potrzebuje przedstawicielstwa dyplomatycznego na miejscu w Kabulu, które powinno tam zostać zainstalowane tak szybko, jak sytuacja bezpieczeństwa na to pozwoli - przekonywał.
Według Raua szef unijnej dyplomacji Josep Borrell ocenił, że UE w rozmowie z talibami musi podnosić kwestię przestrzegania praw człowieka czy stosowania się do reguł prawa międzynarodowego. - To są nasze europejskie przekonania i my za nimi stoimy, natomiast [Borell - przyp. red.] był uprzejmy to nazwać "wishful thinking" ["myślenie życzeniowe" - red.] w obecnej sytuacji - powiedział szef polskiej dyplomacji.
Dodał, że "niezwykle pożądana jest taka współpraca bardziej polityczna, a nie polityczno-prawna". - Na daleką przyszłość odsuwamy uznanie rządu talibów, natomiast potrzebna jest współpraca z nimi operacyjna na miejscu - powiedział.
Fala migracji z Afganistanu. Rau: państwa wokół Afganistanu będą przede wszystkim narażone
Szef MSZ przyznał też, że ministrowie spraw zagranicznych państw UE liczą się z migracjami ludności z Afganistanu. - Musimy liczyć się z falą migracyjną i tu stanowiska Unii Europejskiej jako całości nie ma, jak z tym postępować. Zdajemy sobie sprawę, że państwa wokół Afganistanu będą przede wszystkim narażone na konsekwencje tejże fali - przekazał Rau.
Minister spraw zagranicznych dodał, że szefowie MSZ zgodzili się także co do relacji z Rosją w kontekście Afganistanu. - Wśród pięciu zasad postępowania w Unii Europejskiej z Rosją jest zasada czwarta: selektywne zaangażowanie. I teraz wszyscy powoływali się na selektywne zaangażowanie razem z Rosją w podejściu do tego problemu - mówił.
Sytuacja w Afganistanie po ofensywie talibów
Z końcem sierpnia zakończyła się wojskowa misja państw zachodnich w Afganistanie. Zginęło w niej 2365 żołnierzy USA, a także między innymi 1144 żołnierzy międzynarodowej koalicji ISAF, w tym 44 Polaków: 43 żołnierzy i ratownik medyczny.
Po tym, jak Stany Zjednoczone wycofały większość swoich wojsk z Afganistanu, kontrolę nad dużą częścią kraju, a także stolicą Kabulem, przejęli talibowie. Państwa UE i NATO zorganizowały ewakuację swych obywateli oraz swoich współpracowników z Afganistanu.
Z końcem sierpnia ostatecznie wojska USA wycofały się z Afganistanu. Obecnie talibowie kontrolują większą część terytorium kraju niż w 2001 roku, gdy USA rozpoczynały swoją misję w Afganistanie. Wciąż jednak toczą walki między innymi w Dolinie Pandższeru z bojownikami dowodzonymi przez Ahmada Masuda - syna zabitego w 2001 roku słynnego przywódcy mudżahedinów i Sojuszu Północnego Ahmada Szaha Masuda.
USA natomiast nie wykluczają współpracy z talibami w kontekście zwalczania tak zwanego Państwa Islamskiego, które jest odpowiedzialne między innymi za zamachy w okolicach lotniska w Kabulu w trakcie trwającej wówczas ewakuacji.
Szefowie dyplomacji państw UE będą rozmawiać w Kranj do piątkowego popołudnia, jednak rozmowy te mogą się według relacji dyplomatów przedłużyć. Ponadto Polska wraz z krajami bałtyckimi zamierza podnieść również temat granic z Białorusią i kwestii zorganizowania przerzutu imigrantów przez reżim Alaksandra Łukaszenki na terytorium UE w ramach tak zwanej wojny hybrydowej, o prowadzenie której białoruski prezydent jest oskarżany.
Źródło: PAP