Afgańska armia wycofała się z drugiego w ostatnich tygodniach okręgu w prowincji Helmand na południu kraju, co znaczy, że talibowie kontrolują teraz większość północnej części tego regionu - poinformowały władze, cytowane przez agencję Reutera.
Przedstawiciele wojska i rządu przekazali, że siły rządowe wycofały się z okręgu Nawzad, by skoncentrować się na obronie obszaru wokół stolicy prowincji, Laszkar Gah, oraz głównej autostrady łączącej Kabul z miastem Herat na północnym zachodzie kraju.
Tydzień wcześniej wojsko wycofało się z sąsiedniego okręgu Musa Kala. Otwiera to talibom drogę do kolejnego okręgu, Kadżaki, gdzie znajduje się duża hydroelektrownia, zbudowana przy znacznym wsparciu finansowym USA i zaopatrująca w prąd prowincje Helmand i Kandahar - zauważa Reuters.
Gubernator Helmandu Mirza Chan Rahimi ocenił, że siły rządowe są w stanie odbić oba okręgi w dowolnym momencie. - Cofanie się i posuwanie naprzód to normalna rzecz w trakcie walk - przekonywał.
Zbuntowany region
Helmand, główny ośrodek produkcji opium, gdzie wchodzący w skład międzynarodowych sił żołnierzy brytyjscy i amerykańscy walczyli z talibami, od miesięcy wymyka się spod kontroli rządu w Kabulu; talibscy rebelianci opanowali znaczną część terenów wiejskich wokół kilku większych miast w regionie.
Wycofanie się sił rządowych z dwóch okręgów w ciągu dwóch tygodni stawia pod znakiem zapytania zdolność afgańskich sił zbrojnych do skutecznego zwalczania talibów, odkąd w 2014 roku Afgańczycy przestały dostawać wsparcie w misjach bojowych od sił międzynarodowej koalicji - ocenia Reuters.
Władze USA twierdzą, że talibowie, którzy prowadzą antyrządową rebelię by dojść do władzy i przywrócić w kraju szariat, obecnie kontrolują lub zagrażają jednej trzeciej terytorium Afganistanu. Dotychczas nie udało im się jednak zdobyć ważnych regionalnych ośrodków, z wyjątkiem opanowanego na krótko Kunduzu na północnym wschodzie kraju.
Autor: kło\mtom / Źródło: PAP