Sąd Okręgowy w Krośnie na kolejne cztery miesiące przedłużył areszt dla Tadeusza P., byłego milicjanta, później także policjanta, który usłyszał zarzut zabójstwa swojego podwładnego Krzysztofa Pyki, sanockiego dziennikarza Marka Pomykały oraz usiłowania zabójstwa swojej byłej żony, Ewy P. Byłemu funkcjonariuszowi grozi dożywocie.
Jak poinformował nas Janusz Hnatko, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie, która od grudnia 2020 roku prowadzi śledztwo w sprawie śmierci Krzysztofa Pyki i Marka Pomykały, prokurator wystąpił do Sądu Okręgowego w Krośnie z wnioskiem o przedłużenie tymczasowego aresztowania na dalszy okres czterech miesięcy. Wniosek 8 lutego został uwzględniony. Areszt dla Tadeusza P. został przedłużony do 20 czerwca.
Cztery zarzuty dla Tadeusza P.
63-letni Tadeusz P. w areszcie przebywa od 24 listopada 2022 roku. Dwa dni wcześniej, 22 listopada, został zatrzymany przez krakowskich śledczych w Zabrzu (woj. śląskie), gdzie w ostatnim czasie mieszkał.
Prokuratura Okręgowa w Krakowie postawiła mu zarzut zabójstwa milicjanta Krzysztofa Pyki, do którego miało dojść w nocy z 12 na 13 grudnia 1985 roku oraz zabójstwa sanockiego dziennikarza Marka Pomykały, który w nocy z 29 na 30 kwietnia 1997 roku wyszedł ze swojego domu w Sanoku i ślad po nim zaginął.
Tadeusz P. usłyszał także zarzut usiłowania zabójstwa swojej żony, Ewy P. Według ustaleń śledczych mężczyzna próbował otruć kobietę "systematycznie dodając do wypijanych przez nią napojów znacznych dawek określonych leków" oraz "umieszczenia w jej papierosach rtęci".
Czwarty zarzut dotyczy znalezienia w mieszkaniu Tadeusza P. nieco ponad 24 gramów "ziela konopi innych niż włókniste".
Jak poinformowała krakowska prokuratura okręgowa, Tadeusz P. przesłuchany w charakterze podejrzanego nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów oraz złożył wyjaśnienia. Prokuratura nie ujawnia ich treści.
Miał zabijać z obawy przed konsekwencjami
Jak ustalili krakowscy śledczy, Tadeusz P. miał w nocy z 12 na 13 grudnia 1985 roku w Polańczyku (powiat leski), zepchnąć z pomostu do cumowania łodzi swojego podwładnego, milicjanta Krzysztofa Pykę. Miał to zrobić, bo chciał uniknąć odpowiedzialności karnej za spowodowanie pod wpływem alkoholu wypadku drogowego w miejscowości Łączki (powiat leski), w którym zginął Edward Krajnik.
Krzysztof Pyka był świadkiem tuszowania prawdziwych okoliczności tego wypadku. Na miejsce kierowcy podstawiono wówczas ojca Tadeusz P., który winę za spowodowanie zdarzenia wziął na siebie. Sprawca nie poniósł żadnych konsekwencji, Krzysztof Pyka chciał ujawnić prawdziwe okoliczności wypadku, to dlatego - jak ustalili śledczy - miał zginąć.
Ciało młodego milicjanta zostało wyłowione z Jeziora Solińskiego 3 lutego 1986 roku. Okoliczności jego śmierci nigdy nie wyjaśniono.
Czytaj też: "Pycha kroczy przed upadkiem". Były milicjant podejrzany o dwa zabójstwa, w 1985 i 1997 roku
Wyszedł z domu i ślad po nim zaginął
Marek Pomykała zaginął w nocy z 29 na 30 kwietnia. Wyszedł z domu w Sanoku i ślad po nim zaginął. Jego samochód został znaleziony 30 kwietnia przed bramą na zaporę w Solinie. Auto było zamknięte, czego dziennikarz miał nigdy nie robić, w baku - według relacji rodziny - nie było paliwa. Ciała dziennikarza do dzisiaj nie znaleziono.
Jak twierdzą krakowscy śledczy, Tadeusz P. miał zwabić dziennikarza do swojego domku w Wołkowyi (powiat leski), tam upić i udusić. Miał to zrobić, bo bał się, że dziennikarz wpadł na trop popełnionych przez niego zbrodni.
W 2012 roku Tadeusz P. o zabójstwie dziennikarza i milicjanta miał opowiedzieć swojej kochance, Wioletcie Z.
O tym, że zabił Krzysztofa Pykę miał też wielokrotnie mówić swojej byłej żonie, Ewie P.
Czytaj więcej: "Milczałem. Wszyscy milczeliśmy". Były milicjant i tajemnica trzech śmierci w Bieszczadach
Przełom po latach
Obie kobiety zostały przesłuchane w śledztwie, które w latach 2014-2015 w sprawie zabójstwa Pyki i Pomykały prowadziła Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie. Prokurator prowadząca sprawę uznała jednak, że w zeznaniach kobiet jest zbyt wiele niespójności, które trzeba rozstrzygnąć na korzyść Tadeusza P. Śledztwo zostało umorzone, Tadeusz P. nie został przesłuchany nawet w charakterze świadka. Prokurator odstąpiła też od przeszukania jego domu w Wołkowyi, gdzie P. miał zabić dziennikarza.
W 2020 roku Prokuratura Krajowa po tym, jak okoliczności śmierci Krzysztofa Pyki i Marka Pomykały nagłośnili dziennikarze, zdecydowała o wznowieniu sprawy i skierowaniu jej do Krakowa. Śledztwo zostało wszczęte w grudniu 2020 roku i nadal trwa. Czynności prowadzi Prokuratura Okręgowa w Krakowie oraz krakowski wydział Archiwum X.
Tadeuszowi P. za popełnione czyny grozi dożywocie.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock