Myśliwy Wojciech N. usłyszał zarzut uśmiercenia wilka i spowodowania zniszczeń w przyrodzie w znacznych rozmiarach. Zwierzę prawdopodobnie zostało zabite podczas polowania w listopadzie ubiegłego roku w miejscowości Ropianka na Podkarpaciu. Mężczyzna nie przyznał się do stawianych mu zarzutów i odmówił składania wyjaśnień.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Krośnie. Postawiła Wojciechowi N. zarzut "uśmiercenia w dniu 19 listopada 2023 roku przez zastrzelenie zwierzęcia prawnie chronionego w postaci osobnika wilka i spowodowania zniszczeń w przyrodzie w znacznych rozmiarach" - przekazała w komunikacie Marta Kolendowska-Matejczuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krośnie.
1. Kto zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów art. 6 ust. 1, art. 33 lub art. 34 ust. 1-4 podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
1. Kto powoduje zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Dodała, że wobec podejrzanego zastosowane zostały "wolnościowe środki zapobiegawcze", w tym: 20 tysięcy złotych poręczenia majątkowego, dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju. Mężczyzna ma też zakaz kontaktowania się z myśliwymi oraz innymi osobami zrzeszonymi w kole łowieckim i zakaz uczestnictwa w polowaniach zbiorowych i indywidulanych organizowanych przez koła łowieckie.
"Wojciech N. nie przyznał się do stawianych mu zarzutów i odmówił składania wyjaśnień" - przekazała prokurator Marta Kolendowska-Matejczuk.
Z uwagi na dobro śledztwa, prokuratura nie udziela innych informacji w sprawie. Także o wynikach sekcji zwłok zabitego wilka, ani ekspertyz balistycznych broni zabezpieczonej w mieszkaniu Wojciecha N.
Wiózł martwego wilka, "obok szedł myśliwy"
Do zdarzenia doszło w listopadzie ubiegłego roku. Policję o zabitym wilku poinformował pracownik Magurskiego Parku Narodowego, Zenon Wojtas. W rozmowie z reporterem programu Uwaga TVN tak relacjonował tamte wydarzenia: "Dostałem telefon od myśliwych, którym się nie podoba, że podczas polowań zbiorowych są zabijane wilki. Dojechałem na miejsce, usłyszałem z lasu traktor. Na przedniej łyżce leżał zastrzelony wilk, cały skrwawiony. A obok szedł myśliwy, o którym zostałem powiadomiony przez informatora".
Traktorem kierował rolnik, który miał zostać wezwany na miejsce przez myśliwego, aby pomógł w transporcie martwego zwierzęcia. Mężczyzna został zatrzymany przez policję. Myśliwy uciekł przed przyjazdem policjantów.
Wilk zmarł w wyniku postrzału
Wyjaśnianiem okoliczności śmierci wilka początkowo zajmowała się Prokuratura Rejonowa w Krośnie, która jakiś czas temu wyłączyła się ze sprawy. - Osoba wskazywana na sprawcę to brat tutejszego prawnika, niektórzy prokuratorzy go znają, dlatego aby uniknąć podejrzeń o niezachowanie bezstronności wyłączyliśmy się ze sprawy - mówił nam Sławomir Merkwa, ówczesny szef krośnieńskiej prokuratury rejonowej.
Wilk - jak potwierdziła w rozmowie z tvn24.pl prokurator Aurelia Skiba szefowa 1. Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej w Krośnie, faktycznie zmarł w wyniku postrzału. Prokuratura - ze względu na dobro śledztwa - nie zdradza jednak, ile ran postrzałowych miało zwierzę, ani nie informuje o szczegółowych wynikach sekcji.
W sprawie przesłuchani zostali świadkowie - uczestnicy polowania oraz osoby biorące udział w tak zwanej "nagonce". Przesłuchany został także rolnik, który wiózł zwłoki zastrzelonego wilka oraz myśliwy, który mu wówczas towarzyszył. Prokuratura nie udziela informacji na temat złożonych przez nich wyjaśnień.
- Osoba wskazywana jako sprawca przesłuchana została w charakterze świadka z uprzedzeniem o odpowiedzialności z artykułu 183 Kodeksu postępowania karnego, który mówi o tym, że świadek może odmówić odpowiedzi na pytania, które mogą narazić jego lub osobę dla niego najbliższą, na odpowiedzialność karną - powiedziała nam prokurator Skiba.
PZŁ wyjaśnia sprawę
Postępowanie w sprawie zabicia wilka prowadzi też Polski Związek Łowiecki. Jak mówi nam Bartosz Bialik z zarządu krośnieńskiego okręgu Polskiego Związku Łowieckiego, PZŁ czeka na ustalenia policji i prokuratury w tej sprawie.
- Z naszej strony do postępowania pozyskaliśmy listę uczestników polowania, ale sam jego przebieg bada policja. Dopiero kiedy nasz rzecznik otrzyma dokumenty w tej sprawie, będziemy mogli podejmować - jeśli zajdzie taka konieczność - dalsze działania - mówił nam łowczy Bialik. Podkreślił, że samo polowanie odbyło się zgodnie z przepisami. - Polowania zbiorowe muszą być wcześniej zgłoszone do urzędu gminy. Takie zgłoszenie zawiera miejsce, gdzie będzie realizowane polowanie oraz godziny, w których się odbędzie. W tym przypadku wszystkie procedury były formalnie dopełnione - wyjaśnia łowczy.
W polowaniu - jak zaznacza łowczy - mogą wziąć udział nie tylko członkowie koła, ale także inni zaproszeni przez tych członków myśliwi. Oni też muszą zostać wpisani na listę uczestników polowania. W polowaniu mogą wziąć udział tyko wtedy, kiedy posiadają wymagane uprawnienia.
ZOBACZ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN: "Trwa dobrze zorganizowany, masowy odstrzał wilka w Polsce"
Wilk pod ochroną
Jeśli okaże się, że wilka zabił myśliwy, może on zostać wykluczony z listy członków zrzeszenia Polskiego Związku Łowieckiego. - Kara jest jedna, taka osoba przestaje być myśliwym. Takiej osoby nie można mieć w zrzeszeniu - podkreślał w rozmowie z tvn24.pl łowczy Bartosz Bialik.
Wilki objęte są w Polsce całkowitą ochroną na terenie całego kraju od 1998 roku. Zabronione jest ich zabijanie, okaleczanie, chwytanie, płoszenie, niepokojenie, przetrzymywanie, niszczenie nor i wybieranie z nich szczeniąt, a także przechowywanie i sprzedaż skór i innych fragmentów martwych osobników, bez odpowiedniego zezwolenia.
Za zabicie lub skłusowanie wilka grozi do pięciu lat więzienia.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock