O krok od tragedii na autostradzie A4 w województwie podkarpackim. Kierujący samochodem osobowym zjechał z węzła pod prąd i o mało nie doprowadził do zderzenia z innym samochodem osobowym. Nagranie zdarzenia pojawiło się w mediach społecznościowych.
Do zdarzenia doszło 1 czerwca. Według informacji opublikowanych wraz z filmikiem przez Serwis Stop Cham, niebezpieczna sytuacja miała miejsce w okolicach węzła wschodniego na autostradzie A4 w Jarosławiu. Na nagraniu widać jak z prawej strony na drogę nagle wjeżdża srebrny samochód osobowy - przejeżdża przez pas wolny, szybki, zawraca na pasie zieleni i jedzie pod prąd. Nagrywający zdarzenie widząc, co się dzieje, zwolnił i to prawdopodobnie zapobiegło poważnemu wypadkowi.
Skrajna nieodpowiedzialność
Zdarzenie skomentował Andrzej Janicki, były naczelnik pabianickiej drogówki, a także były biegły z zakresu analizy i rekonstrukcji wypadków drogowych. - Patrząc na ten krótki filmik, można stwierdzić, że doszło tutaj prawie do poważnego wypadku. To jest skrajna nieodpowiedzialność, brak podstawy podstaw poruszania się po naszych drogach - skomentował Janicki.
- Uważam, że ten kierowca powinien zostać ukarany z całą surowością. A ponadto powinno się sprawdzić u tego kierowcy zdolności psychomotoryczne, czy on w ogóle rozpoznaje znaki. Stworzył bezpośrednie zagrożenie w ruchu drogowym, mam nadzieję, że tą sprawą zajmie się policja - podsumował były biegły. O komentarz do zdarzenia poprosiliśmy policję. Czekamy na odpowiedź.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Stop Cham