Niewiele brakowało, a mogło dojść do tragedii. Gdy na Maracanie swój mecz grupowy grali Argentyńczycy i Bośniacy, grupa osób nieprzychylnie nastawionych do imprezy pojawiła się pod samym stadionem. Natychmiast postawiono na nogi siły policyjne.
Anty-mundialowi demonstranci starli się z policją niedaleko legendarnego i świętego dla wielu Brazylijczyków stadionu Maracana w Rio de Janeiro. Zamieszki rozgorzały w trakcie trwającego właśnie meczu grupowego mistrzostw świata Argentyna - Bośnia i Hercegowina.
Ostatnie ostrzeżenie?
To pierwszy raz, kiedy protestujący bezpośrednio zagrażali uczestnikom brazylijskiej imprezy. Na miejsce wysłano kilkadziesiąt jednostek policji i sił antyterrorystycznych. Poderwano też helikopter. Straż "antyzamieszkowa" od razu zamknęła ulice przylegające do stadionu.
W ruch poszły gumowe kule, granty hukowe i gaz łzawiący. Wszystko, by protestujący nie wdarli się na teren Maracany. Na nagraniu widać, jak policjanci zmuszają demonstrantów do odwrotu.
Brazylijskie służby bezpieczeństwa zapewniają, że są przygotowane na różne warianty ataków terrorystycznych. Porządku na mistrzostwach świata pilnuje 170 tysięcy policjantów i żołnierzy. Rząd oddelegował także do tego zadania 1850 funkcjonariuszy sił specjalnych i 36 śmigłowców.
Autor: bucz / Źródło: ENEX
Źródło zdjęcia głównego: ENEX