To może być historyczny mecz, taki jak ten sprzed sześciu lat - mówi przed półfinałem z Niemcami na Stadionie Narodowym Daniele De Rossi, wspominając triumf Włochów w półfinale mundialu rozgrywanego u naszych zachodnich sąsiadów. Sam nie wie, czy zagra z powodu kontuzji, ale twierdzi, że dwa dni odpoczynku mniej nie odbiorą jego ekipie szybkości i zaciętości w grze.
- Kiedy zamykam oczy, zawsze marzę. Z reguły mam piękne sny, małe i duże. Chciałbym wyśnić wspaniały czwartkowy wieczór - mówił dobę przed meczem z Niemcami Cesare Prandelli. Marzenie włoskiego trenera może jednak rozbić się o rzeczywistość, bo 54-latek ma kilka urazów w drużynie i z podaniem składu będzie zwlekał do ostatniej chwili.
Trudniej niż z Anglią
Kontuzjowani są wspomniany Daniele De Rossi oraz Giorgio Chiellini i Antonio Cassano. Pierwszy z nich tłumaczył w środę, na czym będzie polegała przewaga jego kolegów nad Niemcami.
- Naszą bronią jest drybling. Zagramy z trudniejszym rywalem niż Anglia i pewnie nie utrzymamy piłki przy nodze tak długo, jak to było w Kijowie, ale wciąż będziemy się cieszyć z gry, dużo podawać i stosować pressing. Uwielbiam naszą drużynę - jest mocna i gra w narodowych barwach to dla mnie zaszczyt. Nie wiem, czy zagram, ale zrobię wszysko, by do tego doszło, bo to dla mnie najważniejsze spotkanie ostatnich lat - mówił pomocnik AS Roma, cytowany przez "La Gazzetta dello Sport".
Trener Prandelli też zdaje sobie sprawę z tego, że Niemcy zawieszą wysoko poprzeczkę. - Ta drużyna znacznie poprawiła się w ostatnich latach. Jest pewna siebie. Staniemy naprzeciw zespołu, który bardzo wierzy w swoją siłę. Czeka nas ekscytujące spotkanie - ocenił i po chwili dodał: - To wielkie wyzwanie, ale wierzę, że zaprezentujemy swój futbol, naszą filozofię. Zachowujemy spokój. Bardzo zależy mi, aby w czwartek wykorzystać to, co ćwiczymy na treningach. Pracowaliśmy dwa lata, aby tu się znaleźć.
Gomez chce grać. Loew spokojny
Po drugiej stronie też panuje wielka mobilizacja. Niemców grających w półfinale wielkiej imprezy po raz czwarty z rzędu do boju ma poprowadzić w pełni zdrowy Bastian Schweinsteiger. Niemcy ostatni raz triumfowali na Euro '96 w Anglii i mają już dosyć przegrywania w najważniejszych meczach. Na dodatek statystyka meczów z Włochami na imprezach jest dla nich fatalna. W siedmiu spotkaniach na przestrzeni ponad 40 lat nie wygrali z nimi ani razu.
W czwartkowy wieczór wyjść w pierwszym składzie chce Mario Gomez. Napastnik Bayernu nie może być jednak pewien decyzji Joachima Loewa, bo ten ma jeszcze Miroslava Klose, który strzelił gola w meczu z Grecją. Za pojawieniem się urodzonego w Polsce napastnika przemawia też statystyka... Gdy Klose strzela gola w meczu, Niemcy wygrywają. Tak było nie tylko na Euro, w eliminacjach do turnieju, ale też przed nimi - w 2010 roku.
Gomez na łamach "Kickera" mówi jednak, że ma wiele do udowodnienia i jeżeli tylko dostanie szansę gry, zrobi na boisku wszystko, by strzelić i wprowadzić Niemców do finału.
Joachim Loew, który raz już zaskoczył wszystkich sadzając na ławce Gomeza, Thomasa Muellera i Lukasa Podolskiego na ćwierćfinał z Grecją, być może znów szykuje jakąś niespodziankę, bo pewne jest, że będzie mobilizował piłkarzy do ciągłego biegania.
- Mamy wiele możliwości zmian w naszej drużynie. Od początku jednak musimy grać na najwyższym poziomie. Nie możemy pozwolić Włochom, żeby przejęli kontrolę nad meczem, ale też nie skupimy się na rywalu. My zawsze gramy swoje. Chcemy dyktować tempo i zdominować Włochów - zapewniał na konferencji w Warszawie.
Drugi półfinał mistrzostw Europy rozpocznie się o 20.45. Dzisiaj po raz pierwszy drużyny zagrają na Stadionie Narodowym im. Kazimierza Górskiego. Zwycięzca meczu zagra z Hiszpanią o najcenniejsze trofeum w Europie w finale zaplanowanym na niedzielę w Kijowie.
Autor: adso/tr/k / Źródło: tvn24.pl, PAP