Czwartek, 24 czerwca Był ofiarą teraz jest sprawcą. Mężczyzna, który zgłosił policji pobicie odpowie za spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym. Bo ten, który chciał go rzekomo pobić, twierdzi, że szedł tylko interweniować po tym, jak mężczyzna wymusił pierwszeństwo na drodze.
Wszystko zaczęło się, gdy Michał Sadowski wracał samochodem do domu. Na jednym ze skrzyżowań drogę zajechał mu samochód dostawczy. Zbieg okoliczności spowodował, że jechali w tym samym kierunku. Aż do uliczki przed domem Sadowskiego. - W tym momencie samochód stanął sobie przy końcu tego muru, ja stanąłem za nim, przeczuwając coś i czekałem cierpliwie aż samochód odjedzie - relacjonuje mężczyzna.
Poczułem się jak ofiara systemu. Bo, jeżeli przepisy nie przewidują kary dla osób, które nas napadają, ale którym skutecznie uciekniemy, a mogą na dodatek z nas zrobić przestępców, bo skutecznie uciekaliśmy, to jest coś nienormalnego PZP
Samochód nie odjeżdżał. W dodatku wysiadł z niego mężczyzna i wyciągnął ze środka półtorametrowy metalowy pręt, kontynuował opowieść. - I zaczął biec w moim kierunku z tą rurą podniesioną. Jednocześnie robiąc w moją stronę takie gesty, jakby chciał mi coś zrobić. No to ja zacząłem uciekać na wstecznym w tym momencie. Ten mężczyzna cały czas za mną biegł - relacjonuje Michał.
Uciekał, jednocześnie dzwoniąc na policję.
Uciekał, teraz ma zarzuty
Funkcjonariusze pojawili się, ale po przesłuchaniu obu stron uznali, że napadu nie było. Bo nikt nikogo przecież nie uderzył.
Po paru dniach postawiono jednak zarzuty, tyle że... panu Michałowi. - Zebrany materiał wskazuje na to, że dopuścił się on wykroczenia drogowego - powiedzial TVN24 Maciej Daszkiewicz z policji w Bydgoszczy.
Pan Michał przepisy ruchu drogowego miał złamać dwa razy. Po pierwsze wtedy, gdy uciekał przed napastnikiem i wcześniej, gdy - według mężczyzny, który potem gonił go z prętem - wymusił pierwszeństwo na drodze. Ta sytuacja właśnie miała być przyczyną agresji.
Policja skierowała sprawę do sądu i to sąd będzie decydował, czy pan Michał złamał przepisy. Jeśli tak, to jakie i w którym dokładnie momencie.
Pan Michał natomiast nie może zrozumieć, dlaczego żadnej odpowiedzialności do tej pory nie poniósł mężczyzna, który próbował go zaatakować. - Czyli każdy może wziąć metalową rurę biegać za kimś - żali się.