Śląsk Wrocław, trzeci zespół ubiegłego sezonu, doznał w niedzielę ósmej porażki w bieżących rozgrywkach. Podopieczni Stanislava Levego, którzy mieli bić się o puchary, mają już tylko cztery "oczka" przewagi nad przedostatnim w tabeli Podbeskidziem. - To nie jest absolutnie słaby zespół, oni mają indywidualności. Coś się dzieje nie tak w Śląsku, to widać gołym okiem - ocenił Czesław Michniewicz w rozmowie z portalem ekstraklasa.tv.
Trener Stanislav Levy uważa, że przyczyną fatalnej postawy jego zespołu jest brak wzmocnień. Mało tego, po wczorajszej porażce z "Kolejorzem" wzmocnień zaczęli się domagać sami zawodnicy. Czesław Michniewicz przyznał jednak w rozmowie z portalem ekstraklasa.tv, że postawa wrocławian na pewno nie jest spowodowana brakami kadrowymi. - To nie jest absolutnie słaby zespół! Oni mają indywidualności: mają Milę, jest Paixao, są solidni stoperzy. Coś się dzieje nie tak w Śląsku, to widać z daleka. Ja nie wiem, co się tam w środku wydarzyło - powiedział Michniewicz. Zmiany własnościowe gwoździem do trumny? Czesław Michniewicz podejrzewa, że największym problemem Śląska może być bałagan w klubie, spowodowany niedawnymi zmianami własnościowymi. - Wiemy, że odeszło kilku ludzi związanych ze Śląskiem, jak Krzysiek Paluszek, dyrektor sportowy, który transfery wcześniej przygotowywał i robił to dobrze. Teraz dyrektora sportowego nie ma, trener domaga się zawodników, piłkarze sami domagają się wzmocnień - podkreśla Michniewicz. Transfery last minute zawsze z felerem Zdaniem Michniewicza, nawet jeśli włodarze wrocławskiego klubu sięgną głębiej do kieszeni i w najbliższym czasie sprowadzą kilku nowych piłkarzy, transfery będą obarczone ogromnym ryzykiem. - Liga wystartowała, każdy transfer obarczony jest ogromnym ryzykiem. Przypuszczam, że ci zawodnicy, którzy będą ewentualnie transferowani, z jakiegoś względu gdzie indziej klubów nie znaleźli, czyli gdzieś tam jakiś feler mają - skwitował popularny "Mourinho".
Autor: Robert Iwanek, ekstraklasa.tv