James Rodriguez mógł pojechać na mistrzostwa świata w Brazylii jako wielokrotny mistrz Anglii, król strzelców Premier League, a być może nawet i zdobywca Złotej Piłki. Mógł, gdyby na jego talencie poznał się kiedyś sir Alex Ferguson. Szkot wolał jednak wtedy Portugalczyka Bebe, o którym słuch zaginął.
Jak podaje angielskie "Guardian", agenci Rodrigueza przybyli na Old Trafford w 2010 roku z zamiarem sprzedaży kolumbijskiego nastolatka, który już wtedy prezentował się nieźle na południowoamerykańskich boiskach. Warunek był jeden. Klub z Manchesteru musiał wyłożyć pięć milionów funtów. Teraz te pieniądze za takiego zawodnika wydają się śmieszne.
Nie chciał Ferguson, wziął Villas-Boas
Według dziennikarzy, Ferguson całkowicie zlekceważył opinie agentów i posłuchał rad klubowych scoutów, którzy polecili mu pozyskać nieznanego napastnika z portugalskiego Vitoria Guimaraes.
Za Bebe Czerwone Diabły zapłaciły prawie osiem milionów funtów i były to chyba najgorzej wydane pieniądze w długiej historii drużyny z Old Trafford. Młody piłkarz rozegrał dla United dwa oficjalne mecze, a od trzech lat przebywa na wypożyczeniu w różnych klubach, ostatnio w Pacos de Ferreira.
Na talencie Jamesa Rodrigueza poznał się natomiast tak wyśmiewany na Wyspach Andre Villas-Boas, który natychmiast sprowadził 19-letniego Kolumbijczyka do swojego Porto. Po trzech sezonach pomocnik wyrósł na gwiazdę i został sprzedany do bogaczy z AS Monaco za 45 milionów euro, co było drugim najdroższym transferem w historii portugalskiej piłki po sprzedaży Hulka.
Prawie 23-letni Rodriguez (ur. 12 lipca 1991 roku) błyszczy na brazylijskich boiskach. Wpisuje się na listę strzelców w każdym mundialowym spotkaniu, w tym dwukrotnie w 1/8 finału przeciwko Urugwajowi (2:0). Po raz pierwszy w historii MŚ Kolumbia awansowała do ćwierćfinału - w piątek zagra z gospodarzami w Fortalezie.
Autor: bucz / Źródło: Guardian, sport.tvn24.pl