Pierwsze w historii polsko-rumuńskie starcie miało miejsce już w 1969 roku. Co ciekawe, rywalizację tę rozpoczęła... Legia, która pokonała w dwumeczu I rundy Pucharu Europy Mistrzów Klubowych UT Arad 2:1 i 8:0.
Legia grać potrafi
Akurat piłkarze z Łazienkowskiej mają korzystny bilans potyczek z Rumunami. Dotychczas mierzyli się z klubami tego kraju sześciokrotnie i tylko raz przegrali - w Bukareszcie z Rapidem 0:4. Tyle że od tej klęski minął szmat czasu, bo było to ponad 40 lat temu. W rewanżu Legia zrehabilitowała się i wygrała 2:0.
Ostatnia taka potyczka miała miejsce w fazie grupowej Ligi Europy sezonu 2011/2012. Po latach legioniści znaleźli sposób na Rapid. Wygrali dwukrotnie - u siebie 3:1 i 1:0 w rewanżu na Stadionie Narodowym, tym samym, na którym wieczorem zagrają ze Steauą piłkarze Jana Urbana.
Receptę znają też Polonia i Widzew
O ile Legia z rumuńskimi klubami grać potrafi, o tyle pozostali polscy reprezentanci w europejskich pucharach mieli z nimi wyraźne problemy. Zwłaszcza na wyjeździe. Oprócz Legii, tylko stołecznej Polonii udało się pokonać zespół z kraju Drakuli poza Polską. Ponad dekadę temu sposób na dwukrotnie upokorzenie Dinama Bukareszt znalazła drużyna prowadzona przez Dariusza Wdowczyka. Było to w eliminacjach do Ligi Mistrzów (4:3 w Warszawie, 3:1 w Bukareszcie) i na początku tego wieku.
Do polsko-rumuńskiej potyczki doszło również w fazie grupowej elitarnych rozgrywek. Jak było to dawno, niech świadczy fakt, że na ławce Widzewa siedział jeszcze Franciszek Smuda, a Liga Mistrzów miała stary format - grali w niej tylko mistrzowie kraju. Od tego czasu minęło 17 lat. Czyli tyle samo ile czekamy na skuteczne sforsowanie bram Champions League przez klub z naszego kraju.
Autor: lukl, twis / Źródło: sport.tvn24.pl, hppn.pl