Najbardziej niepocieszonym piłkarzem w Doniecku był Cristiano Ronaldo. To on był najbliżej pokonania Ikera Casillasa przez 90 minut. To on miał zadać decydujący cios w rzutach karnych. Nie zdążył. Hiszpanom jeszcze nigdy nie wbił gola.
Ronaldo próbował pokonać Casillasa swoją najsilniejszą bronią - słynnym tomahawkiem, czyli strzałem, po którym piłka dostaje niesamowitej rotacji i opada, zaprzeczając prawom fizyki.
Przez 90 minut oddał trzy takie strzały. Tego wieczoru miał jednak rozgregulowany celownik. W dogrywce okazji już mu brakowało, bo - jak cała Portugalia - opadł z sił, a do głosu doszli z każdą minutą coraz bardziej niebezpieczni Hiszpanie.
Fabregas skradł wieczór
CR7 swojego klubowego kolegę musiał więc pokonać w konkursie jedenastek. Jako piąty w kolejności miał podejść do piłki. Zapewne chciał postawić kropkę nad i. Nie było mu dane. Wprawdzie najpierw zawiódł Xabi Alonso, ale później mylili się już tylko Portugalczycy - Joao Moutinho (obronił Casillas) i Bruno Alves (trafił w poprzeczkę).
Rolę bohatera wieczoru skradł Ronaldo Cesc Fabregas. To Hiszpan trafił decydującego karnego. Obrońcy tytułu wyszli na prowadzenie 4:2. Piąta seria jedenastek była niepotrzebna.
To był czwarty mecz Cristiano Ronaldo przeciwko Hiszpanom. Ikera Casillasa jeszcze nigdy nie pokonał.
Autor: twis / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA